Zbrodnie małego Marka
Raczkowski w wywiadzie-rzece, którego udzielił Żakowskiej nie unika intymnych wyznań i wstydliwych wspomnień. Oczywiście, nigdy do końca nie wiadomo, kiedy rysownik mówi prawdę, a kiedy po raz kolejny prowokuje, kpi i żartuje z samego siebie, przyjaciół i krewnych, swej rozmówczyni oraz, jakżeby inaczej, czytelników. Przykłady można by mnożyć:
"Moja mama ma alzheimera, nawet mnie nie poznaje, więc już się jej nie boję i mogę się przyznać do zbrodni z dzieciństwa. Moje ekstremalne rozrywki dotyczyły lęku wysokości. Mama miała potworny lęk wysokości, a ja odziedziczyłem to po niej.
Nie wiem, czy na złość mamie, ale jak tylko mogłem, to starałem się znaleźć na niebezpiecznej dla zdrowia wysokości - nad przepaścią w górach albo wchodziłem na wysokie drzewa, z których nie potrafiłem później zejść, czy siadałem na parapecie na najwyższym piętrze naszego bloku albo zwieszałem się z balkonu czy studni. Gdyby matka zobaczyła mnie w takiej sytuacji, dostałaby co najmniej zawału serca".
_ Na zdj. matka Raczkowskiego w młodości._