Trwa ładowanie...
recenzja
08-09-2011 16:34

Brzozowski jako Hiob

Brzozowski jako HiobŹródło: "__wlasne
dm230m2
dm230m2

Ciężko pisać o Hiobie. Jeszcze ciężej pisać o Stanisławie Leopoldzie Brzozowskim, że aż zastanawiam się, czy czytając najnowszą o nim książkę, nie uczestniczę w pewnego rodzaju rytuale, wymierającej na naszych oczach inteligencji, stanowiącą specyficzną mieszankę podziwu i współczucia. Wiadomo, że autor Legendy Młodej Polski do dziś imponuje listą przeczytanych w krótkim czasie lektur, bezkompromisowością swoich sądów, dobitnym oraz zdecydowanym stylem, który nie bez złośliwości można porównać z kościelnymi kazaniami. Wiadomo też, że wielu żywi współczucie względem biednego, schorowanego pisarza na obcej ziemi, szykanowanego przez faryzeuszów oraz inne jadowite pająki, przodujące w oskarżeniach o zdradę narodu. Dlatego w moim odczuciu obcowanie z tekstami prawdopodobnie najwybitniejszego krytyka literackiego okresu Młodej Polski oraz jego komentatorami jest doświadczeniem mimo wszystko przypominającym picie wódki; początkowy entuzjazm ustępuje nieprzyjemnemu uczuciu przytłoczenia.

Powieść dokumentalna Eugeniusza Kabatca, oparta na zapiskach prawosławnego duchownego, który przyjaźnił się z Brzozowskim we Florencji, zdaje się być lżejszym, bardziej wyrafinowanym alkoholem. Czarnoruski mnich i polski filozof spotkali się na budowie prawosławnej świątyni wznoszonej w katolickich Włoszech, i tak zaczyna się duchowa uczta, którą wypełniają rozmowy istotne, filozoficzne dysputy, ciekawe cytaty i inne intelektualne rozkosze, które z jednej strony zmuszają do ekspresowej powtórki poglądów wielu myślicieli popularnych na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Dzięki czemu miałem okazję po raz kolejny zrozumieć, na czym polegał fenomen Brzozowskiego, który nie doczekał się za życia takiego uznania, jak inne pojawiające się w książce literackie sławy. Mam tu na myśli zarówno Maksyma Gorkiego, jak i Henryka Sienkiewicza. Czasami miałem ochotę powiedzieć, zważywszy na przepiękną scenerię renesansowych zabytków stolicy Toskanii, że mamy tu do czynienia z turystyką dla zaawansowanych w
rozwiązywaniu przeklętych problemów, lecz często gryzłem się w język, stwierdzając, że jest tu ich niemało.

Widzimy bowiem, że znajdujący się w trudnej sytuacji materialnej, schorowany pisarz, stara się na emigracji zarabiać piórem na utrzymanie rodziny i gorączkowo walczy o utrzymanie się na powierzchni. Później jest jeszcze gorzej. Polacy oskarżają. Rosjanie podejrzewają o nie wiadomo co, a Brzozowski zostaje praktycznie sam. Nic więc dziwnego, że czarnoruski mnich porównuje swojego polskiego przyjaciela do Hioba i waży się o niego spierać z Panem Bogiem, opisując całą historię anachronicznym, aczkolwiek nie pozbawionym specyficznej urody językiem, który wydawał mi się czasami z lekka egzaltowany przez religijne odniesienia.

Wydaje mi się, że istnieje wiele powodów, aby dowiedzieć się, jak wyglądały ostatnie miesiące życia Brzozowskiego, osoby działającej nie tylko na moją wyobraźnię. (Zaraz mi się przypomniał sławny kadr z filmu w „Biały dzień”). Bądź, co bądź, mamy tu do czynienia z napisanym w pięknej polszczyźnie dokumentem o czasach wcale nie aż tak bardzo odległych, jak się niektórym wydaje i o ideach, które zupełnie nie przepadły. W końcu nieortodoksyjny marksizm wraca do łask, a jego konfrontacja z ekumenizmem i słowianofilstwem daje inny efekt spotkań poza schematami niż ten, znany chociażby z * Rodowodów niepokornych*. I choćby dla tego efektu warto sięgnąć po książkę Kabatca opowiadającą o ostatnich miesiącach życia jednego z najwybitniejszych polskich myślicieli dwudziestego wieku, który nie doczekał się ani wieku patriarchy, ani olimpijskiego, ponoć świętego spokoju.

dm230m2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dm230m2

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj