O naruszeniu praw autorskich nie ma mowy
"Adresat ma pełne prawo dysponowania swą korespondencją i tylko jego zgoda jest istotna" - mówiła sędzia Krystyna Gromek, według której doszło do "zgodnego z prawem ujawnienia korespondencji". Dodała, że w wyjątkowych przypadkach na takie ujawnienie musi wyrazić zgodę nadawca, ale tylko gdy dany list zawiera chronione tajemnice, np. medyczną, służbową, bankową itp., czego tu nie było.
Według sądu nie można też mówić o naruszeniu praw autorskich powoda, bo wobec listów powoda nie może być stosowana definicja "utworu", chronionego przepisami prawa autorskiego. "W polskim systemie prawnym na dysponowanie korespondencją dotyczącą prywatnych spraw potrzebna jest zgoda nadawcy" - powiedział dziennikarzom mec. Ślusarek. Wyrok nazwał "poważnym wyłomem w rozumieniu ochrony tajemnicy korespondencji". Mec. Kluska był usatysfakcjonowany wyrokiem.