"Bloodshot Odrodzenie: Wyspa Bloodshotów": w kupie raźniej [RECENZJA]
Nieśmiertelny albinos sporo już w życiu przeszedł, ale wizyta na rzekomo bezludnej wyspie to zupełnie nowy poziom emocji. Czwarty tom "Bloodshot Odrodzenie" udowadnia, że w tej serii może zdarzyć się wszystko.
Psychologiczny dramat, sensacja, postapokaliptyczne widowisko –Jeff Lemire (scenariusz) próbował już wielu rzeczy, nastrojów i patentów, które czynią z "Bloodshot Odrodzenie" coś znacznie więcej niż krwawą opowieść o nieśmiertelnym mordercy. Można patrzeć na Bloodshota jak na połączenie Punishera z Wolverine'em, ale to, co Lemire wyprawia w swojej serii, wykracza poza wszelkie wyobrażenia i oczekiwania.
W "Wyspie Bloodshotów" (BLOODSHOT REBORN #14-18) na ten przykład wrzuca głównego bohatera do tropikalnej scenerii, gdzie spotyka inne owoce brutalnych eksperymentów z nanitami. Każdy z Bloodshotów jest przy tym wyciągnięty z innej epoki historycznej (a nawet szerokości geograficznej) – od drugiej wojny, przez Wietnam, zimną wojnę, aż po współczesne konflikty na Bliskim Wschodzie.
Lemire wymyślił taki oddział nie tylko po to, by rozpętać piekło z udziałem Deathmate (maszyna do zabijania o właściwościach terminatora T-1000). Każdy z Bloodshotów jest bowiem nośnikiem odrębnej historii i wyjątkowe spojrzenia na takie wartości jak patriotyzm, odwaga, oddanie.
Pięknie się to wszystko zazębia z widowiskowymi aktami przemocy, z których słynną komiksy o Bloodshocie. Mico Suayan (rysunki) stanął na wysokości zadania, wypełniając każdy kadr krwią, ołowiem i mięśniami. Znajdując przy tym miejsce dla czułości, smutku i straty. "Wyspa Bloodshotów" nie jest jednowymiarowa, jak zresztą każda dotychczas prezentowana opowieść o Rayu Garrisonie. I to stanowi jedną z największych zalet tej nietuzinkowej serii.
Na deser dorzucono krótkie historie z BLOODSHOT REBORN 2016 ANNUAL #1, które są kompletnie odjechanym pomysłem na tytułowego bohatera. Tak fabularnie, jak i rysunkowo. Jeżeli jeszcze nie mieliście styczności z tą serią, a chcecie się przygotować na premierę kinowego "Bloodshota" z Vinem Dieselem (11 marca), czym prędzej bierzcie się za "Odrodzenie".