Andrzej Friszke, profesor historii, redaktor „Tygodnika Solidarność” i członek warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, jest autorem wielu prac taktujących m.in. o opozycji politycznej w PRL, z których wymienić można * Przystosowanie i opór. Studia z dziejów PRL* czy dzieło * Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi*. Na półki księgarskie trafiła jego nowa książka, będąca niedokończoną biografią Adama Ciołkosza, działacza Polskiej Partii Socjalistycznej w kraju i na emigracji.
W 1983 roku Friszke trafił do Wiednia, będąc stypendystą Fundacji Herdera. Tam udało mu się nawiązać kontakt z Lidią Ciołkoszową, zaś rok później, w Londynie, doszło do spotkania, które zaowocowało udostępnieniem młodemu historykowi dokumentów przechowywanych w pokoju zmarłego męża. Towarzyszyły temu rozliczne opowieści o sprawach polskich, „czasu wojny i lat powojennych”. Friszke pracowicie zbierał również wszelkie informacje w kraju, pokłosiem czego było przystąpienie do zebrania ich w zwartą formę biografii Ciołkosza, o której to publikacji tak bardzo marzyła pani Lidia. Przystąpił do pisania książki w połowie lat 90-tych planując zakończenie pracy po dwóch, trzech latach, jednak, doprowadziwszy opowieść do końca 1949 roku, musiał odłożyć swoje dzieło przytłoczony nawałem innych obowiązków. Wydobycie maszynopisu z szuflady nastąpiło niedawno, kiedy to Friszke, jak wyjaśnia, poczuł narastający sprzeciw wobec zapominania i fałszowania niekomunistycznej, polskiej tradycji lewicowej, a przede wszystkim
zacierania się w ludzkiej świadomości różnicy pomiędzy socjalizmem a komunizmem. Mierził go zarazem „bałamutny czarno-biały, zideologizowany schemat polskich dylematów po II wojnie światowej” oraz popularność prawicowych ideologii i relatywizowanie bezprawia, jakie miało miejsce w II Rzeczpospolitej. Jednym słowem, historyk postanowił, ukazując losy Ciołkosza, rzec coś więcej o „sprawach i dylematach, które zostały wyparte ze świadomości”.
Jego praca zdecydowanie nie nosi znamion obiektywizmu, zresztą na samym wstępie Friszke podkreśla, że podziela wybory bohatera, w tym sprzeciw wobec nacjonalizmu.Jak twierdzi, biografia Ciołkosza jest przykładem awansu młodego człowieka ze średniego, prowincjonalnego miasta, do elity politycznej partii. Autor prześlizgnął się przez wczesne lata życia bohatera, podkreślając szczególnie udział w harcerstwie i fascynację Żeromskim , co miało niebagatelny wpływ na jego późniejsze wybory. W listopadzie 1918 roku wstąpił on do 4. pułku piechoty Legionów i brał udział w wojnie polsko-ukraińskiej. Został komendantem Naczelnej Komendy Organizacji Harcerskiej na Warmii i Mazurach, w której szeregach propagował idee harcerskie na obszarach plebiscytowych, gdzie rozstrzygały się kwestie przynależności państwowej tych terenów. Friszke bardzo krótko opisuje epizod walk z bolszewikami podczas ich marszu na Warszawę. Próbował odtworzyć on udział
Ciołkosza w kampaniach 1918-1921, ale, jak sam przyznał, było to trudne, gdyż nie zachowały się wspomnienia, a jedynie oficjalne dokumenty. Opuszczając pola bitew, profesor ukazuje waśnie bohatera z kierownictwem ZHP propagującym idee narodowe i katolickie, co dla polskiego socjalisty było nie do pomyślenia, ponadto zarzucał on strukturom związku zbiurokratyzowanie, skostnienie organizacyjne, militaryzację i tłumienie indywidualizmu. Był on twórcą i animatorem ruchu Wolnych Harcerzy, który to epizod, jak podkreśla Friszke, przyniósł Ciołkoszowi m.in. istotną konstatację, że lojalna współpraca z komunistami jest niemożliwa, gdyż zawsze dążyć będą do całkowitego opanowania organizacji, do której zostaną dopuszczeni. Historia pokazała, że nie sposób odmówić mu racji w tej materii. Po owym epizodzie podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim i wstąpił o PPS – autor krótko przybliża tu polityczne życie akademickie na UJ, zrazu nieszczególnie ożywione, później jednak coraz silniejsze i bardziej
spolaryzowane. Friszke opisuje również życie towarzyskie studentów, skupionych w hermetycznych, zamkniętych grupkach, a zarazem nie szczędzi razów Młodzieży Wszechpolskiej i jej rozlicznym przybudówkom, coraz bardziej dominującym nie tylko w środowiskach uniwersyteckich. Z akademickich korytarzy autor przenosi nas na ulice, gdzie wybuchają kolejne, krwawo tłumione demonstracje, zaogniające spór na linii komuniści-socjaliści, kiedy to ci pierwsi zarzucali kompromisowość i hamowanie nastrojów rewolucyjnych.
Istotnym wydarzeniem w życiu Ciołkosza było utworzenie, w styczniu 1926 roku, Organizacji Młodzieży TUR i włączenie go do szeregów Komitetu Centralnego. W dalszej części biografii znajdziemy rozliczne opisy Polski międzywojennej, przewrotu Piłsudskiego, jednak w tym miejscu zaczyna powoli ginąć sylwetka bohatera, ustępując pola czasom i uwarunkowaniom politycznym. Znamienne jest zdanie: „niewiele wiadomo, niestety, co robił [wówczas] Ciołkosz”, które, w różnej formie, będzie się pojawiało coraz częściej, aż do ostatnich kart książki. Friszke omawia dokładnie frakcje w partii, opisując zarazem drogę bohatera do przywództwa w organizacji tarnowskiej PPS i, w efekcie, na poselskie ławy: agitację, rozbijanie wieców i żarliwą kampanię. Skupia się również nad wielką batalią polityczną A.D. 1930, zwieńczoną Brześciem. Autor nie ma wątpliwości co do tego, jaki charakter miały późniejsze wydarzenia oraz rządy Piłsudskiego – nazywa je „dyktaturą”. Pisze, że ta samowola, bezprawie i sadyzm, były haniebne, albowiem w
Brześciu „dręczono posłów na Sejm, w tym znanych całej Polsce zasłużonych polityków, zaś ich oprawcami byli oficerowie Wojska Polskiego, a komendantem głośny wśród legionistów pułkownik”. Friszke opisuje kryzys, jaki miał miejsce w latach trzydziestych, czas powszechnego rozczarowania i marazmu. W opowieść tę wplata historie o akcjach bohatera w obronie bezrobotnych i dylematy, co mają zrobić socjaliści, by biernie nie przyglądać się pochodowi faszystów za zachodnią granicą. Partyjne spory oraz, coraz ostrzejsze, walki pomiędzy PPS-owcami a endekami, znów są opatrzone komentarzem „próbując odtworzyć miejsce Ciołkosza w ówczesnym wachlarzu politycznym PPS, jesteśmy (…) skazani na domysły”.
W pierwszych miesiącach wojny 1939 roku, bohater biografii obserwował życie codzienne Lwowa, później zaś, przez Rumunię, dostał się do Francji wraz z władzami PPS. Friszke dokładnie omawia sytuację emogracji pepeesowskiej, konflikty w rządzie i niesnaski Ciołkosza z Sikorskim. Owe spory były fundamentalne, dotyczyły zarówno ograniczeń demokracji w życiu publicznym wychodźstwa oraz, między innymi, prowadzenia wobec krajowego podziemia polityki divide et impera. Interesujące są fragmenty zawierające szereg bardzo krzywdzących opinii Anglików o Polakach zebranych przez Ciołkosza, które to opinie wpływały, niestety, na kształtowanie się polityki brytyjskiej. Ciekawe są również, szeroko opisane, kwestie układu z Rosją – polityk był bardzo sceptyczny wobec perspektywy walki ramię w ramię żołnierzy polskich i radzieckich na Wschodzie. Nie mniej wnikliwie Friszke przedstawia narastające wrzenie w rzędzie emigracyjnym na wychodźstwie.
W kolejnych rozdziałach przeczytamy o formowaniu nowej Rady Narodowej (wokół czego, jak zwykle, narosła ogromna ilość konfliktów i kontrowersji), kryzysie w rządzie będącym następstwem katastrofy gibraltarskiej i próbie wypracowania strategii obrony Polski przed ZSRR i komunizmem. Autor bacznie przygląda się również sprawie dezercji Żydów z wojska polskiego w Szkocji, motywowanej antysemicką atmosferą panującą w oddziałach. Kiedy niemiecka potęga załamywała się na wszystkich frontach, pozostawało emigrantom przyglądać się mordowaniu Warszawy i umacnianiu nowej władzy PKWN, przy niezwykle chętnej pomocy NKWD. Na domiar złego, coraz wyraźniej dawało się odczuć cofanie brytyjskiego uznania dla polskiego rządu. W życiu Ciołkosza nastąpiły wówczas niełatwe czasy – Friszke opisuje kolejne próby wiązania końca z końcem po rozwiązaniu Rady Narodowej, formowanie nowych ośrodków socjalizmu w Europie i, ogólnie, emigracyjnego Centrolewu, na czele z PPS w Wielkiej Brytanii. Autor ukazuje próby rozwiązania dylematu,
jak właściwie powinien wyglądać emigracyjny ośrodek, mogący okazać się istotnym podmiotem polityki polskiej, kiedy kolejne wrzenie zaburzy powojenny ład. Nie może tu zabraknąć kolejnych opisów podziałów i waśni w środowisku emigrantów, narastania ogromnej wrogości wśród ludzi, którzy w zasadzie nigdy nie potrafili się ze sobą dogadać. Zwłaszcza, gdy pojawiły się pierwsze refleksje, iż to Stany Zjednoczone, a nie Wielka Brytania, zaczynają rozdawać karty. Opowieść urywa się wraz z wejściem Ciołkosza do Rady Politycznej w 1949 roku, kiedy to, jak napisał Friszke, zamknął się pierwszy powojenny etap jego działalności. W ostatnim rozdziale autor pobieżnie opisuje jego dalsze losy i dwa etapy życia – zaangażowanie we współtworzenie struktur państwowych na obczyźnie oraz akceptację i obronę Zgromadzenia Narodowego, od 1954 roku do końca życia w 1978. Adam Ciołkosz. Portret polskiego socjalisty jest zatem biografią niedokończoną, nie obejmująca w zasadzie ostatnich dwudziestu ośmiu lat życia bohatera.
Wydaje się, że Andrzej Friszke spełnił swój zamysł ukazania niektórych kart historii polskiej lewicy, obecnie spychanych na margines pamięci.Zresztą słowo „socjalizm” odmienia on chyba we wszystkich przypadkach, więc wspomnianej już tradycji lewicowej mamy w jego książce aż nadto. Niestety, jak nadmieniłem, odrobinę za dużo jest w tu polskiego socjalisty, a za mało Adama Ciołkosza. Wydaje się, że bohater został potraktowany bardzo pretekstowo, ot, jedynie aby odmalować Drugą Rzeczpospolitą, zgoła odmienną od obrazów ukazujących rządy Piłsudskiego jako demokratyczny raj. Friszke pragnął ponadto wyjść naprzeciw, jak napisał, zupełnie absurdalnym pytaniom i hipotezom niektórych publicystów, dotyczących polskich losów i polskiej polityki w okresie II wojny światowej oraz zwrócić uwagę na dylematy i sprawy, które zostały wyparte ze świadomości. To, oczywiście, również mu się udało, szkoda tylko, że kosztem Ciołkosza, postaci momentami zbyt przysłoniętej opisem ówczesnych realiów, pełnych swarów, dramatów i
polsko-polskich krzywd.