Lubieżne rozmyślania i następna kochanka
W jednym z dziennikowych zapisów, z 3 czerwca 1919 roku, poeta pisze: "Szedłem wczoraj przez ulice Warszawy pogrążony w lubieżnych rozmyślaniach. Myślałem mianowicie o tym, że koniecznym jest dla mnie mieć jakąś kobietę - jakąkolwiek, wszystko jedno. Podświadomie czułem w sobie jakiś samczy instynkt, który popychał mnie do samic. Zaczynałem już ciekawie patrzeć nawet na kurwy, wszystkie kobiety znane mi dotychczas zlały się w tej chwili w jedną pożądaną przeze mnie samicę".
Dzień później Broniewski pisze o swojej nowej kochance, "ładnym, małym, trochę zepsutym dziecku", Wandzi, do której "przystawił" się w Alejach: "znajomość zawarliśmy szybko i niewiele upłynęło czasu od pierwszych zamienionych ze sobą słów do pierwszego pocałunku. Potem kupiłem jej kwiaty, potem poszliśmy na lody do "Rekierta", a wieczorem znów naznaczyliśmy sobie randkę.
Zabawna mała - musiała widocznie dużo razy bywać w rozmaitych kawiarniach, bo zna się na cenach i gatunkach, i kłóci się z kelnerami. Opowiada mi hece o swoim narzeczonym "Siasiu" i licznych wielbicielach. Wieczorem byliśmy w "Mirage", po czym poszliśmy do "Gastronomii" na kolację. Zabawna była, kiedy źle zrozumiawszy jakieś moje powiedzenie, wzięła to za propozycję "cudzołóstwa". [...]Nazywa się Wandzia Ohojska, i pewny jestem, że nie jest kurwą. [...] Wczoraj siedzieliśmy dość długo w Łazienkach, zajmując się całowaniem, a wieczorem byliśmy razem u fotografii. Tu muszę lekko zaznaczyć, że ta znajomość nieźle mnie kosztuje, ale co tam!...".