Trwa ładowanie...

Bestia z polskim rodowodem. Robił potworne rzeczy ze zwłokami

John Wayne Gacy był wnukiem polskich imigrantów, który w dorosłym życiu bardzo zaangażował się w działania Polonii w Nowym Jorku. Jako organizator defilady poznał nawet żonę prezydenta USA. A kilka miesięcy później okazał się być jednym z najbrutalniejszych seryjnych morderców w dziejach.

John Wayne Gacy po aresztowaniu w 1978 r. Wtedy jeszcze nie wiedziano, że jest klaunem-mordercą John Wayne Gacy po aresztowaniu w 1978 r. Wtedy jeszcze nie wiedziano, że jest klaunem-mordercą Źródło: Domena publiczna
ddubx00
ddubx00

Dzięki uprzejmości wyd. Replika publikujemy fragment książki Jarosława Molendy "Bestie z polskim rodowodem. Mordercy, gwałciciele, terroryści".

John Wayne Gacy (1942–1994) seryjny morderca w stroju klauna

John Wayne Gacy urodził się w dniu Świętego Patryka, czyli 17 marca 1942 r. w chicagowskim szpitalu Edgewater jako drugie z trójki dzieci mechanika samochodowego Johna Stanleya Gacy’ego i gospodyni domowej Marion Elaine Robinson – z pochodzenia Dunki. Dziadkowie Gacy’ego ze strony ojca byli emigrantami z Polski pod zaborami i ich oryginalne nazwisko brzmiało Gaca lub Gatza.

Jednego z najokrutniejszych seryjnych morderców sporo łączyło z Polonią. W 1975 r. zorganizował w Chicago polonijną paradę z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja i wszyst­ko poszło jak w zegarku. Trzy lata później też kierował defiladą członków Polonii amerykańskiej. W uroczystości uczestniczyła Rosalynn Carter, żona ówczesnego prezydenta USA. Sfotografowano go w czasie bankietu, gdy ściskał dłoń Pierwszej Damy.

Gacy nie miał łatwego dzieciństwa. W domu panowała ogromna dyscyplina, a ojciec popadał w skrajne nastroje i często zaglądał do butelki. Bił wówczas dzieci i żonę. Rodzeństwo, czyli John i jego dwie siostry – starsza Joanne i młodsza Karen nauczyło się nie płakać i nie krzyczeć w czasie lania, bo to tylko potęgowało wściekłość pijanego rodzica. (…)

Gacy po aresztowaniu w 1968 r. Domena publiczna
Gacy po aresztowaniu w 1968 r.Źródło: Domena publiczna

Jak pisze Christopher Berry-Dee w jednej z książek ze swego cyklu "Rozmowy z seryjnymi mordercami", Gacy w wieku około pięciu lat zaczął mieć napady drgawek i bez widocznej przyczyny tracił przytomność. Lekarze, którzy go badali, nie postawili konkretnej diagnozy, ale z ostrożności zapisali duże dawki silnych barbituranów i środków przeciwdrgawkowych, fenytoiny (dilantinu) i fenobarbitalu (luminalu), używanych w leczeniu padaczki. Specyfiki te, stosowane z umiarem, nie są zbyt szkodliwe, jednak John junior połykał całe garście leków i pod ich wpływem jego stan znacznie się pogorszył, ponieważ dilantin w nadmiarze wywołuje mnóstwo działań ubocznych. (…)

ddubx00

Po kolejnej kłótni z ojcem zrezygnował z nauki w szkole średniej, nie uzyskawszy dyplomu – była to już czwarta szkoła, którą rzucił. Pojechał do Las Vegas, gdzie znalazł pracę jako kierowca ambulansu w zakładzie pogrzebowym Palm Mortuary and Memorial Park. Szybko przestał pracować jako szofer, ponieważ odkryto, że jest za młody – miał dwadzieścia lat, a wymagano ukończenia dwudziestu jeden. Jednak szef nie chciał tracić dobrego pracownika i skierował go do kostnicy, co pociągało za sobą kontakt ze zwłokami.

W dzień pomagał w balsamowaniu ciał, w nocy spał na polówce w bocznym pokoju i rozmyślał o przygotowywanych do pochówku ciałach. Którejś nocy wszedł do kostnicy i zaczął obmacywać zwłoki młodego mężczyzny. Przestraszył się samego siebie. Postanowił wracać do domu. Ale to był dopiero początek dewiacyjnych zachowań. Policja z Des Plaines ustaliła później, że John Gacy był nekrofilem. Odbywał stosunki seksualne z ofiarami przed ich śmiercią i później. Ba, czasami kilka dni sypiał ze zwłokami.

W każdym razie za oszczędności kupił bilet powrotny do Chicago, gdzie po nieudanym starcie zawodowym odkrył w sobie prawdziwy talent do sprzedaży i rozpoczął pracę w firmie obuwniczej Nunn-Bush. Wyróżniał się jako praktykant, a wkrótce został przeniesiony do salonu odzieżowego dla mężczyzn w Springfield w stanie Illinois. Zaczął również intensywnie działać społecznie, w czym nie przeszkadzały mu kłopoty zdrowotne (z powodu choroby serca trafił nawet do szpitala).

Wkrótce stał się w mieście postacią znaną i po­ważaną: przewodniczył Chi Rho Club, wszedł do za­rządu Katolickiej Rady Inter-Club, był kapitanem dowodzą­cym w Obronie Cywilnej, oficerem w Towarzystwie Świętego Imienia itd. Jego sława rosła, otrzymał nawet tytuł Człowieka Roku organizacji Jaycees – będącej kuźnią młodych kadr biznesu. Intensywną działalność przypłacił jednak rozstro­jem nerwowym i znów trafił do szpitala. We wrześniu 1964 r. Gacy ożenił się z koleżanką z pracy, Marlynn Myers, której rodzice posiadali liczne restauracje Kentucky Fried Chicken.

ddubx00

Teść – chociaż niezbyt zachwycony wyborem córki – zaproponował mu prestiżową pozycję w firmie i wkrótce nowożeńcy przeprowadzili się do Waterloo w stanie Iowa. Młody żonkoś podchodził bardzo poważnie do pracy, spędzał w niej często po dwanaście godzin dziennie. Dodatkowo aktywnie udzielał się w klubie Jaycees. Należał także do Merchant’s Patrol, or­ganizacji zajmującej się ochroną miejsc pracy biznesmenów. Dzięki temu mógł nosić broń, a swój samochód upodobnił do wozu policyjnego.

Gacy i Pierwsza Dama Rosalynn Carter w 1978 r. Domena publiczna
Gacy i Pierwsza Dama Rosalynn Carter w 1978 r.Źródło: Domena publiczna

Wspólne życie małżonków zapowiadało się bajkowo – mieli pieniądze (Gacy zarabiał 15 tys. dol. rocznie i miał 20 proc. zysków z przychodów), spokój, obydwoje darzyli się uczuciem i sympatią. Marlynn urodziła syna i córkę. Szczęście zniszczyła mroczna strona Gacy’ego. Zaczęły krążyć plotki, że z jakiegoś powodu zawsze otacza się młodymi chłopcami, ale najbliżsi nie dawali im wiary, dopóki nie zostały potwierdzone.

ddubx00

Oficjalny raport prokuratora stanowego w tej spra­wie stwierdza, co następuje: "Młodzi mężczyźni byli łudzeni obietni­cą stosunku seksualnego z pierwszą żoną Gacy’ego w zamian za poprzedzające nagrodę odbycie stosunku oralnego z samym Gacym". (…)

Kiedy ofiara sodomii zgłaszała przestępstwo władzom, Gacy wynajmował kolejnego młodego mężczyznę, który bił powoda zmuszając go do wyco­fania oskarżenia"

Niestety któregoś wieczoru pod nieobecność rodziny noga mu się powinęła. Zwabił do swojego domu młodego pracownika swojej firmy Marka Millera – związał go i brutal­nie zgwałcił. Miller zgłosił ten fakt na policji. W maju 1968 r. przed sądem hrabstwa Black Hawk ruszył proces, w którym Gacy był oskarżony o seks z nastolatkiem. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczył. Powiedział natomiast, że Mark dobrowolnie zgodził się na uprawianie seksu w zamian za pieniądze.

ddubx00

Może udałoby mu się kolejny raz wywinąć sprawiedliwości, ale niepotrzebnie ponownie wynajął opryszka, Dwighta Anderssona, który zwabił Millera do samochodu, prysnął mu w oczy sprejem i zaczął go bić. Nie docenił jednak przeciwni­ka – Mark bronił się tak skutecznie, że złamał napastnikowi nos i uciekł z samochodu. Całą historię opowiedział policji. Gdy przesłuchano Anderssona, ten przyznał się, że pobicie zlecił mu Gacy.

rep Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Sędzia nakazał poddanie Johna Gacy’ego ocenie psychiatrycznej. Został uznany za poczytalnego w momencie popełnienia przestępstwa, ale psychiatrzy stwierdzili, że jest osobą aspołeczną, która prawdopodobnie nie skorzystałaby z leczenia. W rezultacie biznesmen został osądzony i ska­zany na 10 lat pobytu w więzieniu stanowym. Dla Marlynn był to wstrząs. Była jedną z ostatnich osób w mieście, która nie słyszała o homoseksualnych skłonnościach Johna. Jak podaje Anna Poppek, żona wystąpiła o rozwód i otrzymała go. Zastrzegła również, że nie chce, aby były mąż kiedykol­wiek spotkał się z nią lub z dziećmi.

ddubx00

Tymczasem jej eksmąż spędził w więzieniu, o dziwo, zaledwie półtora roku.

Opisywany był jako modelowy więzień, dostosował się do wszystkich reguł, dlatego po półtora roku przychylono się do prośby o przedterminowe zwolnienie z odbycia kary. W 1970 r. Gacy wrócił do Chicago jako wolny człowiek. Był to wielki błąd amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości – kosztował bowiem życie wielu ludzi.

(...)

ddubx00

Powyższy fragment pochodzi z książki Jarosława Molendy "Bestie z polskim rodowodem. Mordercy, gwałciciele, terroryści", która ukazała się nakładem wyd. Replika.

"To tytaniczna praca". Twórcy "Sukienki" mówią o drodze do nominacji do Oscara

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
ddubx00
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ddubx00

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj