Dowodzenie z wysokości 15 tysięcy metrów
* George W. Bush przyznaje, że przeżywał w tamtych chwilach takie same emocje jak większość Amerykanów, ale liczne obowiązki nie pozostawiały mu zbyt wiele czasu na żałobę i szukanie sprawiedliwości.* Tuż po atakach najważniejsze było opanowanie kryzysu: „Tego jednego ranka stało się oczywiste, jakie będzie główne zadanie mojej prezydentury – chronić ludzi i bronić wolności, która została zaatakowana”.
Z pokładu Aur Force One, który wzbił się aż piętnaście tysięcy metrów nad ziemię, Bush zadzwonił do Dicka Cheneya, ówczesnego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, i poinformował go, że będzie podejmował decyzje z tego miejsca oraz że liczy na jego „pomoc we wcielaniu ich w życie na dole”.Cheney był już wtedy w Prezydenckim Alarmowym Centrum Dowodzenia, gdzie przenieśli go agenci Secret Service, którzy obawiali się ataku terrorystycznego na Biały Dom.