Próby skontaktowania się z żoną
Przez cały ranek Bush bezskutecznie próbował się skontaktować ze swoją żoną Laurą (oboje na zdj.), która przebywała wtedy na Kapitolu. Udało się to dopiero po dotarciu prezydenckiego samolotu do bazy lotniczej w Luizjanie:
„Jej głos zawsze działał na mnie uspokajająco, ale tego dnia szczególnie. Powiedziała, że agenci Secret Service zabrali ją w bezpieczne miejsce. Kiedy dodała, że rozmawiała też z Barbarą i Jenną [córki Busha ] i z obydwiema wszystko jest w porządku, kamień spadł mi z serca”.
Z bazy Bush zadzwonił także przez szyfrowany telefon do Donalda Rumsfelda, ówczesnego sekretarza obrony USA, któremu powiedział, że traktuje te ataki jako wypowiedzenie wojny. Zatwierdził też decyzję Rumsfelda, by postawić siły zbrojne w stan najwyższej gotowości po raz pierwszy od czasu wojny arabsko-izraelskiej z 1973 roku:
„Powiedziałem Donowi, że priorytetem jest przebrnięcie przez początkowy kryzys, ale zaraz potem planowałem poważną militarną kontrę”.