Trwa ładowanie...

Batman. Wyjątkowo mroczna noc - recenzja komiksu wyd. Egmont

Przyzwyczailiśmy się, że pod szyldem DC Black Label ukazują się rzeczy wychodzące poza schemat. Tak było z "Wonder Woman. Martwa ziemia" Daniela Warrena Johnsona czy "Rorschakiem" Toma Kinga. Historia sprezentowana nam przez Jocka to uczciwa rzecz, acz do wyjątkowości jej daleko.

Batman. Wyjątkowo mroczna noc, Egmont, 2023
Batman. Wyjątkowo mroczna noc, Egmont, 2023 Źródło: Materiały prasowe
d38szj4
d38szj4

Marka Simpsona, szkockiego artysty tworzącego pod pseudonimem Jock, raczej przedstawiać nie trzeba. "Batman. Mroczne odbicie" (Egmont), "Green Arrow: Rok pierwszy" (Eaglemoss) czy zmierzające na mały ekran "Wiedźmy" (Mucha Comics) to tylko niektóre narysowane przez niego komiksy cieszące się w pełni zasłużonym uznaniem polskich czytelników.

Wydany właśnie przez Egmont "Batman. Wyjątkowo mroczna noc" to rzecz o tyle wyjątkowa, że stworzona przez Jocka od początku do końca samodzielnie. I niestety pokazująca, że rysownikiem wciąż jest nietuzinkowym, natomiast jako scenarzysta nie ma za wiele ciekawego do powiedzenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komiks - renesans gatunku

Fabuła jest prosta, by nie powiedzieć pretekstowa. Oto z Azylu Arkham do więzienia Blackgate transportowany jest EMP - niebezpieczny metaczłowiek zdolny do pochłaniania i kumulowania energii. Rzecz jasna kolumna ma wypadek, a przybyły na miejsce Batman musi na własnych plecach przetransportować więźnia, który jak się okazuje, jest tykającą bombą. Na domiar złego po piętach depczą mu członkowie wszystkich gothamskich gangów, a sprawy nie ułatwia globalna awaria elektryczności spowodowana "apetytem" jego towarzysza.

Źródło: Materiały prasowe
Batman. Wyjątkowo mroczna noc, Egmont, 2023

Jeśli pierwszą rzeczą, jaka przyszła wam do głowy, są "Wojownicy" z 1979 r. to możecie przybić sobie piątkę. "Batman. Wyjątkowo mroczna noc" to nic innego parafraza kultowego filmu Waltera Hilla, gdzie tytułowi członkowie gangu muszą przedostać się z punktu A do punktu B, przedzierając się przez miejską dżunglę i terytoria przynależne do ich konkurencji.

d38szj4

Oczywiście w inspiracjach nie ma nic złego, zwłaszcza takich jak powyższa. Gorzej, że "Batman. Wyjątkowo mroczna noc" to niestety rzecz niewywołująca specjalnych emocji. Wprawdzie Jock bardzo dobrze czuje postać Batmana i świetnie oddaje atmosferę osamotnienia w zalanej ciemnościami metropolii, ale na tym w zasadzie koniec.

Mroczny Rycerz idzie jak po sznurku, bez trudu przedzierając się przez tłum bezimiennych gangusów, a czytelnik ani na chwilę nie dopuszcza myśli, że coś może pójść nie tak. Sytuacja bardziej jak z gry albo niespecjalnie wymyślnego scenariusza filmowego, w którym zabrakło pary na coś więcej niż imponujące zdjęcia, kostiumy czy scenografię.

Jeśli jesteście fanami charakterystycznej geometrycznej, "poszarpanej" kreski Jocka, to do "Batman. Wyjątkowo mroczna noc" nie oderwiecie oczu. To bardzo sprawnie narysowana i skomponowana rzecz, której autor jest bardzo świadom potencjału drzemiącego w medium. Sceny akcji są obłędnie dynamiczne i "filmowe", a sam komiks sprawia wrażenie pokolorowanego storyboardu.

"Batman. Wyjątkowo mroczna noc" to przyzwoita rzecz i na pewno wyróżniająca się na tle historii o Nietoperzu, jakie co miesiąc serwuje nam Egmont. Jednak nie na tyle, abyśmy za rok o niej rozmawiali.

d38szj4

Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d38szj4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38szj4