Trwa ładowanie...

Tak wyglądało spotkanie z "cudotwórcą". Tylko w Polsce przyciąga tłumy

W Nowym Testamencie opisano trzy sytuacje, w których Jezus wskrzeszał zmarłych. Dziś mocą Chrystusa takich samych cudów, choć z dużo większą częstotliwością, ma dokonywać ugandyjski ksiądz. - Bashobora cieszy się największą popularnością właśnie u nas. Jeździ do różnych krajów, ale w żadnym nie jest taką gwiazdą jak w Polsce - mówił WP autor książki "Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych".

O. Bashobora znowu przyjechał do PolskiO. Bashobora znowu przyjechał do PolskiŹródło: CC BY-SA 3.0, Przemysław Jahr
d3edmox
d3edmox

Ojciec John Baptist Bashobora od lat przyciąga dziesiątki tysięcy polskich wiernych, którzy uczestniczą w rekolekcjach, konferencjach, warsztatach, Mszach Świętych z jego udziałem. Na przełomie czerwca i lipca prowadził rekolekcje dla małżeństw w Licheniu, później miał rekolekcje i Warsztaty Posługi Charyzmatycznej w Chojnicach. W te wakacje o. Bashobora zawita jeszcze do Gdańska, Warszawy, Torunia, Nowej Soli i Rzeszowa.

Na wszystkich spotkaniach, gdzie obowiązywały płatne zapisy (opłata organizacyjna 100-120 zł za kilkudniowe rekolekcje), od dawna nie ma wolnych miejsc. Jak czytamy na stronie o. Bashobory, na Msze Święte i adoracje z modlitwą o uzdrowienie wstęp jest wolny.

Każde takie spotkanie przyciąga tłum wiernych. Przed laty o. Bashobora potrafił zapełnić stadion w Warszawie (58 tys. osób). O działalności i fenomenie ugandyjskiego charyzmatyka rozmawialiśmy z Markiem Kęskrawcem, autorem książki "Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych" (wyd. Znak). Poniższy wywiad ukazał się po raz pierwszy w 2021 r.

Patriarcha Cyryl nie zrezygnuje ze wspierania wojny? "Tam jest taki pancerz"

Magda Drozdek, Wirtualna Polska: Wierzy pan w cuda?

Marek Kęskrawiec: Jestem raczej z tych racjonalnie myślących. Jednak zdaję sobie sprawę, że istnieją takie zjawiska, których nie rozumiemy. Nauka dopiero je bada i nie wiadomo, czy je wyjaśni.

d3edmox

Pan postanowił "zbadać" fenomen ojca Bashobory, który w Polsce ma tysiące wiernych. Skąd taka sława księdza z Ugandy?

Trzeba zacząć od tego, że bardzo mocno osłabła pozycja Kościoła katolickiego jako autorytetu. To, że biskupi nie radzą sobie z problemem, jakim jest pedofilia pośród księży, zaczyna wiernych złościć. Coraz więcej ludzi widzi, że wiara sprowadza się do niedzielnego odbębnienia mszy. Siedzimy w ławce, śpiewamy smętnym głosem pieśni i nie ma w tym żadnych emocji. A my potrzebujemy przeżywać swą wiarę, pragniemy też wspólnoty ludzi podobnie myślących i odczuwających. Tego parafie nie dają katolikom.

Szukają tych emocji w ruchach charyzmatycznych. Co ważne, członkowie tych ruchów czytają Pismo Święte. To taka pięta achillesowa katolicyzmu, ale dotyczy zarazem wszystkich religii panujących, które z czasem zmieniają się w spis nakazów i zakazów. I często nie mają one nic wspólnego ze źródłem. Tymczasem ludzie, którzy czytają Pismo Święte, dostrzegają, że ich pasterze nie żyją tak jak Jezus. Szukają kapłanów charyzmatycznych, którzy odpowiedzą na ich potrzeby duchowe. Znajdują ich poza kościelną hierarchią.

Jezus wskrzesił trzy osoby według Nowego Testamentu. Bashoborze w szczycie popularności przypisywano ich nawet 40. Co na to ludzie, z którymi pan uczestniczył w rekolekcjach księdza?

Miałem wrażenie, że to dla nich nie jest ważny temat. Ktoś w to wierzył. Ktoś się z tego śmiał. Ktoś uważał, że Bashoborze się te wskrzeszenia wmawia. Niektórzy moi rozmówcy twierdzili też tak: przecież Jezus mówił "idźcie i wskrzeszajcie umarłych". Skoro kiedyś tam Chrystus mógł wskrzesić zmarłego, to z jakiego powodu nie miałoby się to dziać w naszych czasach? Wierni Bashobory czytają uważnie Pismo Święte. Są więc wśród nich ludzie, którzy przyznają wprost, że przywracanie ludziom życia jest możliwe i nie skończyło się wraz z Jezusem.

d3edmox

Gdy byłem na trzydniowych rekolekcjach u ojca Bashobory, on sam opowiedział tylko raz o wskrzeszeniu. Wyszło to dość dziwnie. On to przedstawił jako zwykłą anegdotkę.

Jaką?

Ot, nic wielkiego. Przynieśli mu martwe dziecko. On je utulił. Powiedział parę razy "I love you" i ono po prostu ożyło. Zaraz przeszedł do kolejnej historii. Ja po prostu w to nie wierzę. Tej historii nikt przecież nie zbadał, nie wykluczył u dziecka stanu letargu, śpiączki. To się dzieje coraz częściej, ktoś opowiada o cudach, ale ich się już nie bada, wystarczy je ogłosić i część ludzi uwierzy.

d3edmox

W Kościele charyzmatycznym są tacy kapłani, którzy twierdzą, że "uzdrawiają" setki osób na jednym spotkaniu. Tymczasem w sanktuarium w Lourdes, które ma ponad 160 lat, zaakceptowano tylko 70 uzdrowień, dzięki komisji złożonej z lekarzy, naukowców i księży. Dopiero gdy nie zdołają oni uzdrowienia wytłumaczyć medycznie, zastanawiają się nad ogłoszeniem cudu. Z tego wszystkiego rodzi się wniosek: z jednej strony charyzmatycy nadają katolicyzmowi rys bardziej zgodny ze źródłami naszej wiary, ale z drugiej – kierują go na ścieżki pełne niejasności i odejścia od elementarnej racjonalności.

Poza granicami Polski o tych legendarnych wskrzeszeniach dokonanych przez Bashoborę się nie mówi?

Nie, bo Bashobora cieszy się największą popularnością właśnie u nas. Jeździ do różnych krajów, ale w żadnym nie jest taką gwiazdą jak w Polsce.

"Jezus na stadionie", Warszawa 2013 r. Przemysław Jahr, Wikimedia Commons - Praca własna
"Jezus na stadionie", Warszawa 2013 r.Źródło: Przemysław Jahr, Wikimedia Commons - Praca własna

Jak ojciec John trafił do Polski?

Z tego co sam twierdzi, to pierwszy raz do Polski miał przyjechać w 2007 r. w zastępstwie angielskiego księdza. To niby był przypadek, ale ksiądz Bashobora uważa dziś, że Bóg chciał, by trafił na podatny grunt i pogłębiał wiarę Polaków. Po jakimś czasie Bashobora zyskał sympatię ówczesnego biskupa warszawsko-praskiego Henryka Hosera, który wiele lat spędził w Rwandzie, dobrze zna Afrykę, mentalność tamtych społeczeństw. Henryk Hoser nie zdecydował się na rozmowę ze mną, więc nie mamy pewności, jak to dokładnie było.

d3edmox

A Bashoborę przed laty bardzo promował. W 2013 r. na wydarzenie "Jezus na stadionie" przyjechało ponad 58 tys. Polaków. To odbywało się na Stadionie Narodowym, który "należy" do diecezji warszawsko-praskiej. Hoser był zawsze dobrym duchem ojca Bashobory. Obaj mają też dość konserwatywne poglądy, co warto podkreślić.

58 tys. wiernych na jednym spotkaniu… To robi wrażenie. Rekolekcje, które pan opisuje w książce, też cieszyły się dużą popularnością.

Tak, ten skromnie ubrany kapłan opiekujący się tysiącami sierot w Ugandzie, budzi podziw wielu Polaków. Wierzą mu i liczą na pomoc w problemach rodzinnych, zdrowotnych. Nie znajdują ratunku w racjonalnym świecie, u swoich duszpasterzy, więc lgną do Bashobory. On zaś stwarza niesamowitą atmosferę zaufania. Ludzie nie boją się przed nim otwierać, wyżalić, przyznać do błędów.

d3edmox

Na spotkaniu w Pabianicach widziałem osoby, które wychodziły przed tłum i przyznawały się do alkoholizmu. Jeśli ktoś ma pojęcie o tej chorobie, to wie, że alkoholik potrafi długo oszukiwać rodzinę, a przede wszystkim siebie, że nie ma żadnego problemu. Ci ludzie mieli odwagę stanąć i oświadczyć, że są uzależnieni. Ojciec Bashobora pełni więc nie tylko rolę duszpasterza, ale i psychoterapeuty. Tak "otwiera" ludzi, że pod dotykiem jego rąk ulegają np. "spoczynkowi w Duchu Świętym".

Ojciec John Bashobora w Legnicy29.05.2017 r. East News
Ojciec John Bashobora w Legnicy 29.05.2017 r.Źródło: East News, fot: FOT. PIOTR KRZYZANOWSKI/POLSKA PRESS GRUPA

Na czym polega?

Kapłan dotyka głowy wiernego, a ten traci częściowo świadomość i pada na ziemię.

d3edmox

Widział to pan na własne oczy?

Widziałem takie manifestacje. Tłumaczę to sobie racjonalnie, aczkolwiek nie wykluczam mistycznego charakteru podobnych doznań. W książce można przeczytać, co sądzą na ten temat psycholodzy i lekarze. Uważam, że taka utrata świadomości to kwestia potężnego wstrząsu emocjonalnego. John Bashobora dla wielu tych wiernych, którzy uczestniczą w jego spotkaniach, jest najważniejszą osobą w Kościele. Długimi godzinami słuchają go, nawiązują z nim bliską relację, a potem, gdy podchodzą do niego, omdlewają.

Byli tacy, którzy udawali?

Było i tak. Z boku wyglądało to dość kabaretowo, bo niektórzy nie chcieli dać po sobie poznać, że na nich dotyk Bashobory nie robił prawdziwego wrażenia. Stąd takie przerysowane reakcje. Ja tych ludzi nie oceniam. Kwestię spoczynku w Duchu Świętym pozostawiam w książce otwartą.

Ojciec Bashobora to nie jest estradowy showman. Jeśli ktoś spodziewa się, że jest wielkim mówcą i biega krzycząc po estradzie, może się zawieść. Nie stosuje też psychomanipulacji, jak część znanych charyzmatyków, zwłaszcza w USA. Nie epatuje glosolalią, czyli mówieniem tzw. językiem aniołów, co stało się wręcz nachalną modą w niektórych kręgach. Nie twierdzi, że uzdrawia jednocześnie setki osób. To ciepły, skromny człowiek, pełen empatii. Dla swoich podopiecznych w Afryce prowadzi szkołę, internat, dom opieki. Trudno się do niego przyczepić, choć bywa, że po godzinie mówienia mądrych rzeczy nagle opowiada, że widział człowieka z rogami. Wtedy ręce opadają.

Nie jest bogaty?

Myślę, że nie. Zwłaszcza, gdy spojrzymy na majątek arcybiskupa Głódzia…

wyd. Znak, 2021 Materiały prasowe
wyd. Znak, 2021Źródło: Materiały prasowe

Czym zaskoczył pana Bashobora?

Gdy zabierałem się za pisanie książki, myślałem, że co chwilę będą wybuchały jakieś fajerwerki. Albo on się ośmieszy w moich oczach, albo zobaczę jakieś widowiska pełne manipulacji. Pod tym względem rozczarował mnie pozytywnie. To pokorny ksiądz. Pewnie dlatego jest taki popularny. Na poziomie serca wierni czują, że to dobry człowiek.

I jeszcze jedna kwestia. To, że czarnoskóry kapłan jest w Polsce tak popularny, być może każe zrewidować nasze pojęcie o społeczeństwie i skłonić do zastanowienia, że może nie jesteśmy narodem pełnym rasistów i ksenofobów, jak często sami siebie widzimy.

Było coś, czym Bashobora pana przeraził?

Nie, inni charyzmatycy mnie przerażali.

To znaczy?

Taką dominującą osobowością i stylem wystąpień niczym z Kaszpirowskiego. Brakiem szacunku. Wymuszaniem na Bogu uzdrowień. Kierowaniem tłumem z ogromną pychą. Bashobora mógł co najwyżej przerażać dziwacznymi dykteryjkami. Nie sądzę, żeby ojciec John mógł komuś zrobić krzywdę. Nie sądzę też, że on ma złe zamiary wobec swoich zwolenników.

Magda Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski

Książka "Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych" ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3edmox
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3edmox

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj