Odzyskiwanie zaginionych dzieł
Trudności przysparzało odzyskiwanie dzieł zgromadzonych w oficjalnych magazynach, ale prawdziwe dramaty rozgrywały się, gdy próbowano wyśledzić te rozproszone po całym świecie, przechodzące przez wiele rąk i trafiające do nowych właścicieli, którzy nie chcieli (i nie chcą) ich zwrócić nawet mimo oczywistych dowodów.
Autorka podkreśla, że nikt nie mógł pozostać obojętny na atmosferę korupcji panującą w powojennych Niemczech, gdzie uwidoczniły się wszelkie błędy planu zahamowania wzrostu gospodarczego kraju. Za paczkę papierosów można było kupić zarówno Rembrandta, jak i główkę kapusty.
Ekipy powołane do odzyskiwania zaginionych dzieł stawiane były wobec coraz niezwyklejszych sytuacji, włącznie ze znalezieniem chińskich rzeźb świątynnych ze zborów pewnego barona - kiedy poszukiwacze dotarli do pewnego domu, gospodarz, narąbawszy drzewo na głowie rzeźby dwunastowiecznego tygrysa, przymierzał się właśnie do wrzucenia tej "chińszczyzny" do jeziora.