Trwa ładowanie...
recenzja
02-06-2010 13:29

Bałkany przed wybuchem chaosu

Bałkany przed wybuchem chaosuŹródło: Inne
d1y6j1o
d1y6j1o

Bałkańskie upiory. Podróż przez historię Roberta D. Kaplana z całą pewnością nie są książką, o której powinno się pisać w szybkiej, krótkiej i raczej niezobowiązującej recenzji. To rzecz dużego formatu nie tylko pod względem objętości (460 stron), ale też za sprawą tematu, którym tym razem zajął się Kaplan, za sprawą ilości poruszonych w książce wątków, opisanych postaci (tych znanych z dziesiątek książek historycznych, ale też „szarych zjadaczy chleba", których dziennikarz spotykał w czasie swej wyprawy), znaczących wydarzeń historycznych, dat, miejsc i faktów.

W latach osiemdziesiątych minionego wieku Kaplan, amerykański dziennikarz, pisarz i komentator, autor wielu książek i korespondent kilku wojen (m.in. iracko-irańskiej oraz radzieckiej interwencji w Afganistanie), podróżował po Bałkanach. Do niektórych krajów wracał wielokrotnie (na przykład w Grecji mieszkał przez 7 lat, a odwiedzał ją zarówno przed i po tym okresie), w innych zatrzymywał się na krótko, by po chwili przekraczać kolejną granicę. Książkę będącą zapisem tych wędrówek, pełnokrwistym reportażem i podręcznikiem do nauki historii Bałkanów napisanym przez obcokrajowca ukończył w 1990 roku, a więc tuż przed wybuchem wojny: „Początkowo odrzuciło ją kilku wydawców, którzy uznali, że Bałkany to za mało znany region, by zagwarantować przyzwoitą sprzedaż". Jak się domyślamy, kiedy wreszcie książka ukazała się w 1993 roku, szybko uzyskała status bestsellera, choć wszyscy wolelibyśmy, by jej natychmiastowa sława powodowana była mniej dramatycznymi okolicznościami.

Nie zmienia to faktu, że również dzisiaj – 20 lat od ich napisania – Bałkańskie upiory są niezwykle ważną lekturą, dzięki której poznać możemy Bałkany „w ogóle i w szczególe". Kaplan bowiem nie ułatwia czytelnikowi zadania i proponuje mu opowieść niezwykle skomplikowaną, zagmatwaną, wielowątkową, momentami chaotyczną i powodującą zagubienie odbiorcy (szczególnie takiego, który wcześniej nie interesował się Bałkanami). Chciałoby się powiedzieć: forma książki odpowiada jej treści, a więc właśnie skomplikowanej, zagmatwanej i pełnej chaosu historii opisywanych przez autora krajów. Kaplan odwiedza Chorwację, Serbię, Albanię, Macedonię, Rumunię (w tej części m.in. oddzielne rozdziały poświęcony Mołdawii, Bukowinie i Transylwanii), Bułgarię i Grecję, miesza ze sobą czasy i przestrzenie, płynnie przeskakuje z opowieści o starożytnej Grecji czy średniowiecznej Bułgarii do opisu tego, co „tu i teraz", do wydarzeń aktualnych lub sprzed kilku lat.

Momentami swoista reporterska brawura Kaplana irytuje i drażni. Mowa przede wszystkim o licznych sądach wartościujących, uogólnieniach i stereotypach, z którymi raz – jak na rzetelnego reportera przystało – Kaplan walczy, aby już w kolejnym akapicie samemu wpaść w ich pułapkę. Przykładowo obszerny rozdział poświęcony Rumunii to właściwie relacja z wizyty w piekle, w którym nic tylko nędza, korupcja, prostytucja i wszędobylski burdel (w obu znaczeniach tego słowa). Miałem wrażenie, że autor przedzierając się przez ten – mówiąc wprost – syf, chciał jak najszybciej wracać do Stanów Zjednoczonych i nie mieć nic wspólnego z regionem, o którym przyszło mu pisać. Na ten aspekt pisarstwa Kaplana zwróciła też uwagę dziennikarska „Gazety Wyborczej", ale trzeba uczciwie przyznać, że krótka nota recenzencka autorstwa Miłady Jędrysik była co najmniej tak samo krzywdząca wobec Bałkańskich upiorów jak niektóre sądy samego Kaplana na temat Albańczyków czy Rumunów.

d1y6j1o

Najlepszymi fragmentami Bałkańskich upiorów są te, w których autor bardziej koncentruje się na wybranych wydarzeniach, przygląda się uważniej pojedynczym historycznym postaciom i faktom zamiast opisywać całość, a więc – siłą rzeczy – uogólniać i kompresować tysiące lat i dziesiątki postaci do kilku akapitów. Świetne są na przykład fragmenty rozdziału chorwackiego poświęcone arcybiskupowi Stepinacowi czy greckiego poświęcone Andreasowi Papandreu, jego rządom i późniejszym konsekwencjom. Wielką wartością książki jest też konsekwencja z jaką autor tropi wszelkie ślady bałkańskiej nienawiści, nacjonalizmu czy antysemityzmu. Nie sposób przecież zapomnieć o tym, że wydane na początku lat 90. reportaże Kaplana miały być nie tylko historycznym wykładem i próbą zrozumienia przeszłych wydarzeń, ale też – a może przede wszystkim – ostrzeżeniem, próbą zainteresowania tym, co nadchodzi, co nieuchronnie się zbliża. Kaplan był jedną z niewielu osób z krajów Zachodu, która przewidziała wybuch chaosu na Bałkanach.

d1y6j1o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1y6j1o