„Głowa papieża Aleksandra VI przypominała wielką mosznę”. Próbuje nie uruchomić wyobraźni. Prowadzę sobie od kilku lat prywatny ranking pierwszych zdań. Po przeczytaniu książki Michaela White’a Pierścień Borgiów zaszły w rankingu pewne roszady.
Oto firma deweloperska przymierza się do wielkiej inwestycji w brytyjskiej stolicy, podczas prac przygotowawczych robotnicy trafiają na tajemniczy szkielet sprzed kilku setek lat, który to szkielet, oprócz znaków czasu, nosi pierścień.Sprawa komplikuje się, gdy szkielet znika, pilnujący go dozorca zostaje bezlitośnie zamordowany, a ludzie związanie z tą sprawą giną w sposób bardzo staromodny – od trucizny. Wkracza na scenę dzielny detektyw z problemami i tzw. przeszłością, który walczyć będzie z maniakiem lubujących się w przetykanych złotem sukniach i truciznach, takich sprzed pięciu wieków. Jakieś skojarzenia? Okaże się, że papież Aleksander VI i jego głowa nie znalazły się w tym pierwszym zdaniu w celach dekoracyjnych. Idąc tym tropem i pamiętając o truciznach nie ma wielkiej niespodzianki. Lukrecja Borgia, mimo iż to postać z przeszłości do dziś budzi ciekawość. Trucicielka, nimfomanka, a z drugiej strony niezwykle wpływowa kobieta w czasach, gdy tylko nielicznym kobietom udawało się być ledwie
zauważanymi. Jednym słowem, postać, która może fascynować. Jednakże, od fascynacji już bardzo blisko do niezdrowej fascynacji. I mamy świetny materiał na całkiem współczesny kryminał z wielką historią w tle.
Powyżej streszczona fabuła w takiej formie nie zachęca, ba - trąci schematem. Ale autor wprowadza dwutorową narrację. Z jednej strony oglądamy sobie współczesny Londyn i dzielnego detektywa, z drugiej – wkraczamy w mroczną Historię, a także historię szkieletu, z czasów, gdy szkieletem jeszcze nie był. Niezwykle ciekawe są tamte czasy wdziane oczyma autora. Dwór Borgów, Watykan i tajne sprawy kościoła zawsze są ciekawe, ale oglądamy też zjawiska niekoniecznie znane i omawiane. Tworzenie zrębów brytyjskiego wywiadu – to czasy panowania Elżbiety I, walka z dogorywającym tam katolicyzmem, tajne msze, tajne zgromadzenia i próby zamachu na wspomnianą królową, który, gdyby się udał, zmieniłby znacząco bieg dziejów. Oglądamy sylwetkę Francisa Walsinghama – nie tylko prawą rękę królowej – także twórcę najpotężniejszych do dziś tajnych służb. Siatki donosicieli, szpiedzy, zakamuflowani agenci, spiski, knowania, a potem bardzo widowiskowe tortury coby lud miał ubaw, a ewentualni zdrajcy jeszcze raz się zastanowili.
Tak działał ówczesny wywiad i warto go sobie pooglądać. Najlepsze partie książki to właśnie „historyczne” historie i żonglerka faktami znanymi i tymi dopowiedzianymi. Niestety, we współczesnym Londynie działa jakiś szaleniec i trzeba go złapać, a czytelnik chcąc nie chcąc musi tę renesansową Europę co jakiś czas opuszczać. Po co? Tam było ciekawiej.
Historia sprzed wieków wciąga i fascynuje. Jej XXI – wieczne pozostałości już jakoś mniej.Zagadka kryminalna naciągania, bohater – maniak przerysowany. Rozumem pogłębione studia historyczne i fascynację wpływową rodziną panującą, przebieranie w jedwabne sukienki i latanie po Londynie z żądzą mordu, peruką i trucizną już trąci kiczem. Nie rozumem sensu tworzenia współczesnego wcielenia Lukrecji Borgii, a następnie wyposażenie go w zaburzenia psychiczne. Nic tak nie upraszcza sprawy, jak wariat, którego można potem łatwo wytłumaczyć, uzasadnić, dlaczego zabił i posprzątane. A na dodatek, jakby ktoś odczuwał był niedosyt maniaków, dostajemy bonus w postaci dewotki – również z zaburzeniami psychicznymi. Litości!
Spiski z czasów Tudorów są w tej powieści niezwykle pociągające, tajne misje jezuitów, XVI – wieczna dyplomacja i przepiękne zdrady, kamuflaże oraz insze działania taktyczne. W ogóle tamte czasy warte są oglądania, zainteresowania, dłuższej refleksji.Szkoda, że co jakiś czas każe się czytelnikowi wracać do współczesnego Londynu i szukać jakiegoś maniaka.