Katoliccy Beatlesi
Problemy z podjęciem odpowiedniej decyzji dotyczyły nie tylko wyboru kreacji scenicznych, ale i wykonywanych utworów. Wspominałem już, że królowa bardzo niechętnie przyznawała się do tego, jak dużą rolę w jej życiu odgrywały kwestie erotyczne. Jeżeli ktokolwiek odważył się zasugerować, że muzyka Franklin jest przepełniona nie tylko duchowością, ale i seksualnością, diwa reagowała z oburzeniem. Między innymi dlatego zrezygnowała z nagrania piosenki "Son of a Preacher Man". Przebój Dusty Springfield był podobno napisany specjalnie dla niej. "Córka kaznodziei" uznała go jednak za zbyt frywolny, tracąc zarazem szansę na wielki hit:
"Odmówiła, uważając, że tekst uwłacza jej ojcu i jego wiernym". Podobnie rzecz się miała w przypadku "Let it Be", autorstwa spółki Lennon-McCartney. Niewiele osób wie, że panowie chcieli oddać utwór Franklin. Tym razem diwa odmówiła, gdyż "nie była pewna, czy religijne implikacje tekstu nie są sprzeczne z jej baptystycznym wychowaniem. Uważała, że odniesienia do Maryi jest katolickie. Paul i John wiedzieli, że mają hit, ale znudzili się czekaniem i wypuścili własną wersję". Franklin nagrała ostatecznie własną wersję, ale wiemy już dziś, czyje wykonanie weszło na stałe do historii muzyki rozrywkowej.