Trwa ładowanie...

Rottenberg wie, kto zabił jej syna. "To nie był złoty strzał. Został zamordowany"

Anda Rottenberg to znana kuratorka, historyczka sztuki i publicystka. W swojej ostatniej rozmowie wróciła do osobistej tragedii sprzed lat – śmierci swojego syna. Wskazała, kto mógł być sprawcą.

Anda Rottenberg wróciła w wywiadzie do bolesnej przeszłościAnda Rottenberg wróciła w wywiadzie do bolesnej przeszłościŹródło: fot. AKPA
dv93a1d
dv93a1d

Z okazji wznowienia autobiograficznej książki Andy Rottenberg pt. "Proszę bardzo" (ukazała się po pierwszy w 2009 r.) "Wyborcza" postanowiła porozmawiać z byłą dyrektorką Zachęty m.in. o pandemii koronawirusa i o tym, jak ocenia to, co dzieje się obecnie w polskiej polityce. Nie mogło też zabraknąć wzmianki na temat samej książki. Jej autorka przyznała, że pomogła jej "przetrwać najgorszy czas w życiu, czyli okres czekania na informacje o losie dziecka".

O dramacie Rottenberg pisano kilkanaście lat temu. W czerwcu 1999 r. kobieta zgłosiła zaginięcie swojego 28-letniego syna. Ostatni raz widziała go dwa lata wcześniej. Zgodziła się na publikację jego wizerunku, pobrano też od niej materiał genetyczny potrzebny do identyfikacji. Przez wiele lat policji nie udało się ustalić, co się z nim stało. Dopiero w czerwcu 2008 r. – po badaniach porównawczych DNA – okazało się, że mężczyzna nie żyje od grudnia 1997 r. Jego zwłoki znaleziono wtedy w jednej z warszawskich kamienic. Ślady na ciele wskazywały na pobicie. Policja nie mogła ustalić wówczas jego personaliów z powodu braku dokumentów.

Zobacz: Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa

Rottenberg w wywiadzie wyznała, że jej żałoba rozciągnęła się na 10 lat, gdy nie mogła go znaleźć. Łapała się każdej nikłej nadziei. Dziś jest przekonana, że jej syn został zamordowany. I wskazała, kto mógł być sprawcą.

dv93a1d

- To nie był żaden "złoty strzał" (Mateusz miał problemy z narkotykami pod koniec swojego życia - przyp. red.), to było brutalne pobicie, skopanie. Prawdopodobnie przez policjantów, bo wszystko wydarzyło się w starym milicyjnym bloku. I to dlatego sprawa została wrzucona na dno szafy, akta przeleżały tam wiele lat. Wyciągnięto ją po dekadzie, gdy już – zgodnie z prawem – wszystko się przedawniło. Zrobił to policjant z nowej ekipy, bo w międzyczasie doszło do wymiany personelu w tej komendzie. Przeprowadzali remanent i nagle – jest! Cóż, nigdy nie lubiłam milicjantów, policjantów także. I dalej ich nie lubię, myślę, że nie tylko ja - powiedziała.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dv93a1d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dv93a1d

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj