Indywidualista sześć stóp pod ziemią
Ameryka to kraj, który jak nic w świecie ceni indywidualne podejście do życia. Jak się okazuje z relacji Wałkuskiego, indywidualistą można być także po śmierci, szczególnie jeśli za życia ktoś wyraził taką wolę. Tak jak uwielbiają się uśmiechać, Amerykanie przepadają za niebanalnymi pogrzebami. Podczas przemowy na cześć zmarłego opowiada się zabawne anegdoty, bo to osobie zmarłego poświęca się całą refleksję, a nie filozoficznym czy religijnym rozważaniom na temat tego, jak kruche jest ludzkie życie.
Poza tym, umiera się tylko raz, więc jeśli komuś marzy się spersonalizowany pogrzeb, Ameryka jest krajem, w którym nikt nie będzie się przy wypełnianiu takiej ostatniej woli pukał w czoło. Znane są domy pogrzebowe specjalizujące się w tak zwanych pogrzebach tematycznych (są tematyczne wesela, dlaczego zatem nie wyprawić tematycznego pogrzebu?). Były już pogrzeby działkowców z trzymetrowymi sadzonkami pomidorów, golfistów z kijami do ich ulubionego sportu, trumny w kształcie łodzi dla wielbicieli żaglówek, a pewna kobieta zażyczyła sobie, by na jej grobie wmontowano... parkometr. Istnieje możliwość zainscenizowania scenografii pogrzebowej - ciało zmarłego, oczywiście zakonserwowane, występuje jako główny element takiego przedstawienia. Pewną zmarłą osiemdziesięciolatkę z Nowego Orleanu, która ponad wszystko kochała przyjęcia, usadzono w fotelu z kieliszkiem szampana w jednej dłoni i papierosem w drugiej.
Dla tych, którzy chcieliby na śmierci zbić kasę też znajdzie się w Stanach miejsce - całkiem okazyjnie można kupić okazały cmentarz, a za dobre pieniądze wykupić sobie kwaterę nieopodal Milesa Daviesa.
Na zdjęciu:Marek Wałkuski, Wojciech Mann i słuchaczki Trójki