Andżelika Mizera, Patryk Miłka, Kalinka Jakubek. W Wałbrzychu giną dzieci – rozpływają się w powietrzu, zapadają się pod ziemię, przepadają jak kamień w wodę. Były, nie ma. Alicja Tabor, warszawska dziennikarka, wraca do rodzinnego Śląska, by napisać reportaż o tajemniczych zniknięciach. Wkrótce okazuje się, że zaginione dzieci stanowią jedynie fragment większej i niestety bardziej przerażającej układanki. Aby znaleźć brakujące części, trzeba poznać wielu ludzi i jeszcze więcej historii, które w sobie kryją. „(...) wiedziałam, że ludzie zwykle chcą się spotkać ze mną po to, by mi opowiedzieć swoją wersję wydarzeń, którą nazywają prawdą i do której próbują mnie przekonać”. Poznając innych, Alicja poznaje też samą siebie. Aby zrozumieć dramat uprowadzonych dzieci, Tabor musi zrozumieć swoje dzieciństwo – nierozerwalną więź z siostrą, trudną miłość do ojca i tajemnicze zniknięcie matki. Wie, że musi pamiętać znacznie więcej niż rudego misia z NRD, ulubioną cukiernię czy kwiaty hodowane przez sąsiada.
Ostatecznie Alicja uświadamia sobie, że chcąc zrozumieć zło, musi dotrzeć do jego genezy. Moralność nie jest samoistnym tworem, kształtującym się niezależnie od świata, w którym funkcjonujemy. Czynienie dobra bądź zła to w dużej mierze efekt domino, w którym jeden czyn uruchamia kolejne. Szukając zaginionych dzieci, Alicja szuka też sensu w byciu dobrym (choć „dobro” to słowo wyświechtane, zużyte i nad wyraz banalne). Najnowsza powieść Joanny Bator – Ciemno, prawie noc staje się finalnie książką uniwersalną; dalece wykraczającą poza historę, którą opisuje.
„Bóg tkwi w szczegółach, a diabeł jest wszędzie”. Słowa Carlosa Ruiza Zafona , którymi Joanna Bator otwiera swoją powieść, okazują się okrutnie prawdziwe. Ciemno, prawie noc to książka wyjątkowo mroczna i posępna. Oprócz zaginionych dzieci pojawiają się w niej pozbawione oczu kotojady, sprzedawcy kości i wielki nóż kuchenny znany jako Gertrud Blütchen.W tle opowieści stoi monumentalny gmach zamku Książ skrywający skarb oraz liczne tajemnice związane z ponurą historią jego mieszkańców. Co ważne, Bator nie pisze o złu po to, żeby nas przestraszyć. Przeciwnie – nad złem trzeba się pochylić i zastanowić. Co więcej, zło nie czai się jedynie w „pokojach, których nie ma”, ciemnych korytarzach i opuszczonych podziemnych komnatach. Zło jest okrutnie wszechobecne i ekspansywne; zajmuje przestrzenie, które pozornie wydają się neutralne. Kumulacją zła, złości i złośliwości są między innymi fora internetowe, przedstawione w książce jako
Bluzgi. Benek, MatkaPL, GościuZWąsem, Zagłoba, SexyRacjonalistka, Studentka, PoliszKamikadze, NormalnaNiunia czy ProfessorHab. to niechlubny głos społeczeństwa hołdującego najniższym wartościom.
W jednym z wywiadów Joanna Bator przyznała, że Alicja Tabor stanowi w pewnym sensie jej alter ego (anagram nazwiska nie jest przypadkowy). Obie kobiety znajdują ukojenie w ruchu i słowach. „Bieganie w moim życiu zbiegło się z pisaniem. Bieganie było pierwsze, może w ten sposób nabrałam rozpędu do pisania (...)”. Ale jest coś więcej. Joannę Bator i Alicję Tabor cechuje szeroko pojęta wrażliwość i troska o kondycję człowieka. Obie zdają się wychodzić z założenia, że aby uczynić świat dobrym, trzeba myśleć (pisać) o tym, co złe.