Na pomoc byłym jeńcom
Oficjalne plany ich ewakuacji zależały od współpracy Sowietów. W Jałcie podpisano dokument, na mocy którego alianccy jeńcy wojenni mieli mieć zapewnioną opiekę, schronienie, żywność i odzież. Oficerowie repatriacyjni mieli zaś mieć zapewniony pełny i nieograniczony dostęp do obozów oraz możliwość ewakuowania swoich ludzi. Tyle teoria, w praktyce nikt już chyba nie miał wobec Sowietów żadnych złudzeń. Zadaniem Roberta Trimble'a było przedostanie się do Polski, nawiązanie kontaktu z jeńcami i wywiezienie ich w bezpieczne miejsce. Kapitan dostał paszport dyplomatyczny i status oficera amerykańskiego, upoważnionego do ewakuacji samolotów.
16 lutego 1945 roku Trimble trafił do Polski. Obszarem jego działań miał być trójkąt między Lwowem, Lublinem i Krakowem. Zakres tych działań był praktycznie nieokreślony - wszystko zależało od jego inwencji. Jedno było pewne: w Polsce znajdowały się tysiące Amerykanów bez żadnej pomocy i błądzących bez celu, czemu Sowieci gorliwie zaprzeczali, zapewniając, że wszystko jest pod kontrolą. Jednocześnie nie pozwalali na jakąkolwiek inspekcję w miejscach pobytu jeńców. Na szczęście oficerowie podejmujący działania naprawczo-ewakuacyjne mogli w miarę swobodnie - choć w towarzystwie radzieckich opiekunów - poruszać się po terenach zajętych przez Sowietów. Stanowili więc idealną przykrywkę do akcji niesienia pomocy byłym jeńcom.