Kruche porozumienie
Specyfika Afganistanu na tle innych rozwijających się państw, które można nazwać surowcowymi, polega na tym, że tu struktury państwowe są zawsze bardzo nietrwałe. To nie Boliwia czy Wenezuela, gdzie rządy prowadzą politykę, która bądź co bądź jest realizowana na terenie całego kraju. To nie dyktatorskie państwo w stylu afrykańskim, gdzie terror rodziny despoty gwarantuje spokój firmom wydobywczym. Tu władza rządu zawsze opierała się na kruchym porozumieniu między licznymi grupami etnicznymi, plemiennymi, religijnymi, które w swoich prowincjach i tak kierują się własnymi regułami. Potencjalny przedsiębiorca musiałby zawrzeć kilka formalnych i nieformalnych umów. Oprócz porozumienia z rządem musiałby zawrzeć umowy z lokalnym gubernatorem, ze starszyzną klanu, przez którego ziemie prowadzi się transport. To kolejne znaczące wydatki.
Wspominam o tym wszystkim, by uświadomić motywy stojące za interwencją w Afganistanie. Przyczyny i skutki wojny w Iraku są znane. Wiadomo, że decydowały tam w dużej mierze względy ekonomiczne i zimna polityka, a nie obawa przed realnym zagrożeniem. Świat od początku ery naftowej znał irackie bogactwa, potrafił je oszacować i przemysł naftowy chętnie podpowiadał rozwiązania polityczne stosowane wobec Iraku. Jednak różnice w poziomie rozwoju cywilizacyjnego, infrastruktury i te wynikające z położenia geograficznego stanowią przepaść, gdy porównamy Irak i Afganistan.