Monika Szwaja znana przede wszystkim jako pisarka, jest również wydawcą, właścicielką Wydawnictwa Sol. Od września, oprócz własnych powieści autorka zaczęła wydawać debiutantów w serii Monika Szwaja poleca! Pierwszą książką z tego cyklu jest Milaczek Magdaleny Witkiewicz. Oto co o książce Witkiewicz mówi sama Monika Szawaja: „Kiedy dostaliśmy w poczcie kolejną książkę o ciężkim życiu młodej kobiety, pomyślałam ze smutkiem: znowu... Przy drugiej stronie zaczęłam się śmiać i tak już było do samego końca. Milaczek jest po prostu nieprzytomnie śmieszny. Bawi, zaciesza, roztacza urok”. Cóż, po lekturze tej powieści mam zupełnie odmienne wrażenia. Książka jest „nieprzytomnie” nudna, „nieprzytomnie” przewidywalna, „nieprzytomnie” naiwna. Próbowałam odnaleźć ten zniewalający humor, urok, zabawę. Tytułowa bohaterka jest potwornie żałosna – skupiając się na tytule – przedziwna moda na zdrabnianie wszelkich możliwych rzeczowników drażni do kwadratu, tytuł jest paskudny, jak i różowa okładka, „landrynka”. Powieść
została zilustrowana przez Henryka Sawkę. Jest to jedyna forma rekompensaty. No chyba, że ktoś akurat woli Andrzeja Mleczkę…
Milena, czyli Milaczek, analityk w korporacji, szuka faceta – sens życia, odchudza się namiętnie – cel życia i w zasadzie te dwie sprawy nakręcają wątłą fabułę, grubą fastrygą szytą. Ponieważ uwielbiam psy, z wszystkich kreacji Milaczka do gustu przypadł mi Parys Antonio – szczególny czworonóg, pożerający wszystko jak odkurzacz – mech, wełna….. Pozostałe postacie to stereotypy – okropny dentysta Mariusz – jaki zresztą może być dentysta – i jego obrzydliwa siostra Viola lub przedziwne hybrydy osobowości: nietypowa ciotka Zofia, dziwna dziewczynka o przezwisku „Bachor”. Finał powieści ni w pięć ni w dziesięć, ot na siłę uszyty, autorka zdecydowanie nie miała pomysłu na ostateczne rozstrzygniecie losu bohaterki albo się jej wydawało, że pomysł ma i jest świetny. Nie jest. Humor – zagadnienie, które koniecznie trzeba poruszyć. Podobno występuje. Owszem, zauważyłam ślady, w większości bardzo infantylny, przyznaję, że może dwa razy uśmiechnęłam się pod nosem. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że wymagania
czytelnicze są różne i pewnie całe grono wielbicieli różowego Milaczka powie, co o mnie myśli.
Monika Szwaja o swojej nowej serii wydawniczej mówi tak: „W dzisiejszych czasach przyda nam się od czasu do czasu książka zabawna, acz nie schodząca poniżej pewnego poziomu, wolimy bawić niż tylko rozśmieszać. Absolutnie nie popieramy bezmyślnych chichotów, preferując humor może nie tylko dla intelektualistów, ale na pewno dla „wykształciuchów”. Odnoszę wrażenie, że seria Monika Szwaja poleca! zaleje rynek księgarski „książkami-jednodniówkami” – ot wpadło jednym okiem, wypadło drugim, bez dłuższego osadzenia w szarych komórkach. Pewnie taka lektura jest potrzeba również – relaksacyjna, nazwałabym ją. Dobra literatura popularna jest bardzo potrzebna, nie oszukujmy się, nie wszyscy muszą uwielbiać Franza Kafkę czy Dostojewskiego, jednak powieść Milaczek jest powieścią słabą. Przyznaję: mi zdecydowanie nie odpowiada – proszę czytać na własną odpowiedzialność.