"Pół przekorna, pół akceptująca"
Nie kryła jednak, że rozwód rodziców odcisnął na niej swoje piętno.
- Po rozwodzie nie wiedziałam, czyją stronę wybrać, i to zostało we mnie na zawsze - ta postawa wobec życia. Pół przekorna, a pół akceptująca. Wydaje mi się, że nigdy nie umiałam się śmiać od ucha do ucha. Zawsze wesołe mieszało się ze smutnym, a groteska z tragedią. Te same cechy dostrzegam u innych ludzi i takim właśnie ludziom staram się nieść... Nie wiem co - chyba coś w rodzaju pociechy.
Mówiła, że być może również dlatego nie udało się jej stworzyć stałego i trwałego związku. Śmiała się, że jej utwory miłosne nadają się bardziej na "festiwal pieśni masochistycznej". A czego szukała u mężczyzn?
- Zapytała mnie kiedyś pewna dziewczyna, jaki mężczyzna mi się podoba. Odpowiedziałam, że taki, który ma dużo czasu dla kobiety. Niech on będzie biedny, nawet paskudny, ale żeby miał dużo czasu dla kobiety. Żeby z nią gadać, żeby z nią spać, żeby się przytulić - bo czułość jest najważniejsza.