20 minut po morderstwie
Brytyjski dziennikarz opowiada w „El Narco” o tym, jak to dotarł do jednej z meksykańskich restauracji zaledwie 20 minut po tym, jak podczas śniadania zastrzelono tam szefa policji:
„W ciągu godziny wywieziono ciało, a kelnerzy zaczęli przygotowywać stoły do lunchu. Można było zamówić taco i nie mieć nawet cienia podejrzenia, że rankiem miało tam miejsce morderstwo. Widziałem, jak żołnierze wpadają do dzielnicy mieszkaniowej, kopniakami otwierają drzwi, a następnie znikają tak samo nagle, jak się pojawili”.
Turyści, którzy odwiedzają piramidy Majów w Palenque nie dostrzegają żadnego konfliktu i nie widzą „nawet śladu po rzekomo obciętych głowach”. Czy media nie przesadzają? Czy nie zmyślają?* Z kolei ci, którzy odwiedzają rodziny tuż za granicą z Teksasem, „słyszą na ulicy strzały tak częste, jak huk petard podczas karnawału”. Dlaczego w porannych gazet nie znajdują na ten temat ani słowa? *