Wojna, którą trudno zauważyć?
Grillo mierzy się w swojej książce z tego rodzaju dylematami, próbuje zrozumieć dokładnie o co chodzi w całym konflikcie (czy raczej: wojnie domowej?), sugestywnie opowiada o kartelach narkotykowych i ich radykalnej transformacji, jaka nastąpiła w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Co ciekawe, mimo tysięcy ofiar i setek doniesień medialnych, meksykański konflikt bywa… trudny do zauważenia. „Miliony turystów korzystają z dobrodziejstw karaibskich plaż w Cancunie, zupełnie nieświadomi tego, co dzieje się tuż obok nich. W stolicy Meksyku popełnia się mniej morderstw niż w Chicago, Detroit czy Nowym Orleanie, i nawet miejsca o najgorszej sławie mogą wyglądać zupełnie normalnie”.