Bezlitosny wróg
Balchen tymczasem dokonywał kolejnych przelotów nad miejscem katastrofy, zrzucając nowe paczki. 30 km dalej w stronę wraku pędziły dwa skutery śnieżne. Wydawało się, że sytuacja jest pod pełną kontrolą. Bernt Balchen napisał w autobiografii: "Arktyka to bezlitosny wróg. Walczy z tobą każdą bronią, jaką ma pod ręką, atakuje bez ostrzeżenia, a najmocniej uderza wówczas, gdy wydaje ci się, że już ją pokonałeś".
Gdy "Kaczka" była nad wrakiem, Pritchard zrzucił puszkę z wiadomością skierowaną do załogi. Pytał, czy według nich można lądować. Jeśli tak, mieli ustawić się na jednym ze skrzydeł, jeśli jednak lądowanie mogło być zbyt niebezpieczne - przejść na ogon B-17. Rozbitkowie, w milczeniu, ze łzami w oczach, wspięli się na część ogonową kadłuba. Pritchard niewiele sobie z tego zrobił i po chwili Grumman zaczął obniżać lot.