Trwa ładowanie...

Katarzyna Bonda jest w trudnym momencie. "Strach, niemoc, bezradność i panika"

Pisarka Katarzyna Bonda kojarzy się z sukcesem, nienaganną prezencją i szczerym uśmiechem, ale i jej zdarzają się sytuacje trudne, gdy "wszystko leci z rąk". Jednak nawet wtedy stara się zachować klasę. "To niebywałe, jak jedna taka straszliwa przygoda może przywrócić momentalnie człowieka do pionu" - stwierdziła.

Katarzyna BondaKatarzyna BondaŹródło: Getty Images, fot: Artur Widak
d1t6gkb
d1t6gkb

Królowa polskich kryminałów prosi fanów o mentalne wsparcie. Wszystko przez przykrą w konsekwencjach przygodę jej psa, który "połknął mysz do zabawy dla kota". Historia absolutnie nie jest zabawna, choć może z czasem przerodzi się w anegdotę. Sztuczny gryzoń utknął w jelicie cienkim wiekowego czworonoga. Niezbędna była operacja ratująca życie. "Przeżyłam chwile grozy. Nie mogłam pisać, czytać, normalnie myśleć, tylko ryczałam i rzeczy leciały mi z rąk..." - opisała Katarzyna Bonda na swoim Instagramie.

Pan Łukasz, bo tak pisarka nazwała adoptowanego ze schroniska psa, okazał się wytrwałym przyjacielem, który porywał autorkę bestselerów na długie spacery, gdy ta zbyt długo siedziała przy biurku. "Czuję się dziwnie pusto, kiedy nikt nie zagląda przez szybę do mojego gabinetu, by wyjść do parku..." - wyznała.

Zobacz: Katarzyna Bonda: "Był moment, że chciałam umrzeć"

"Sytuacja pokazuje dobitnie, że kochany futrzak jest pełnoprawnym członkiem naszej rodziny. Strach, niemoc, bezradność i panika - to wszystko jest prawdziwe. Myślę, że ci, którzy posiadają w domu stworzenia - rozumieją mnie i kieruję do Was teraz te słowa..." - dodała Bonda.

d1t6gkb

Pisarka wciąż martwi się o zdrowie swojego 16-letniego pupila, "Lekarze dają mu szans 50/50... Ze względu na wiek, odwodnienie oraz inne choroby towarzyszące..." - wyznała z ciężkim sercem. "Wiem, że to tylko pies, ale dla mnie to Mój Kochany Pies" - podkreśliła autorka "Nikt nie musi wiedzieć".

"To niebywałe, jak jedna taka straszliwa przygoda może przywrócić momentalnie człowieka do pionu, bo kiedy czekałam aż go ustabilizują, zdiagnozują, a potem otworzą (i czy się wybudzi z narkozy etc.) - przez głowę przeleciało mi milion myśli, co jest ważne naprawdę, a co tylko błahostką... I dziękuję za to Opatrzności! Ale to już na inny temat..." - wyznała, a na końcu swojego wpisu podziękowała weterynarzom. "Wszystko w Waszych rękach. Ufam Wam i czekam cierpliwie..." - podkreśliła.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1t6gkb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1t6gkb