Setki rozmów z mieszkańcami Czarnobyla
To ostatnie dzieło stanowiło opowieść utkaną z cierpień i przeżyć, uczuć, pragnień, rozczarowań, marzeń i, przede wszystkim, bólu. W „Czarnobylskiej modlitwie” wszystkie te składowe powracają, przeplecione samotnością, goryczą i przemożną próbą odpowiedzi na ściskające gardło pytania. Powracają niczym echo, w każdej linijce tytułowej czarnobylskiej modlitwy, wzniesionej ku Bogu, kiedy zawiódł zarówno technokratyczny racjonalizm, jak i ideologiczny bełkot o czerwonym raju na ziemi.
„Czarnobylska modlitwa” powstawała dwadzieścia lat, podczas których Aleksijewicz rozmawiała m.in. z byłymi pracownikami elektrowni, uczonymi, lekarzami, przesiedleńcami, żołnierzami oraz mieszkańcami strefy – z tymi, jak to określiła, dla których Czarnobyl jest zasadniczą częścią świata, wszystko w nich samych jest nim zatrute. Tam, gdzie wystąpiły wszelkie zewnętrzne oznaki wojny – od transportu mas wojska po masową ewakuację – autorka obserwowała przemianę człowieka przedczarnobylskiego w czarnobylskiego.