Trwa ładowanie...
recenzja
27-01-2012 12:40

Życie zapisane w szklanym oku

Życie zapisane w szklanym okuŹródło: Inne
d1fuv25
d1fuv25

Czy jest jakiś przedmiot, który towarzyszy mi przez całe życie, albo szczególnie mnie wyraża? Taki, na którego widok patrzący od razu pomyśli o mnie, a przed jego oczami pojawi się całe moje życie i moja osobowość? Do głowy przychodzą mi same banały typu biżuteria, przedmioty codziennego użytku, ale nic nie wydaje się na tyle wyraziste, by opowiadać o moim życiu, gdy mnie już nie będzie. Gdyby miała o tym decydować starucha z powieści Yoko Ogawy Muzeum Ciszy, zapewne wybrałaby ona coś, na co ja nigdy nie zwróciłabym uwagi. Coś banalnego, przeoczonego, a może nawet odstręczającego czy ohydnego. Takiego, jak przedmioty budujące kolekcję tytułowego muzeum. Nie będę ich tutaj wymieniać, bowiem spora część z nich może być wstrząsem dla czytelników o wrażliwszych upodobaniach i żołądkach.

Nie o wartość estetyczną tu jednak chodzi, a o utrwalenie życia zmarłych mieszkańców anonimowego miasteczka, do którego trafia bezimienny kustosz, by na zlecenie charyzmatycznej i bezkompromisowej starej dziwaczki stworzyć jedyne w swoim rodzaju muzeum. O życiu mieszkańców nie mogą zaświadczać zwyczajne pamiątki, ale rzeczy naładowane ich fizycznością. I tak naprawdę nie mają one mówić o życiu, ale spokojnie wprowadzać w śmierć. Wszystkie te przedmioty zostały zdobyte nielegalnie, czasem wydobyte z jeszcze ciepłych ciał, jak szklane oko.

Yoko Ogawa nie boi się ani obrzydliwości, ani używania od samego początku jedynie mocnych pisarskich środków. Rozwija stworzony przez siebie świat ze zdecydowaniem. Składowymi tego świata jest cisza, zimno i śmierć, kolejne frazy dokładają się bez wyjątku do tej konstrukcji. Nawet tak oczywisty symbol życia jak jajko w tej powieści jest tylko wydmuszką. Bohater zbiera pamiątki po zmarłych, czyta codziennie * Dziennik Anny Frank* i pisze listy do brata, choć nigdy nie otrzymuje odpowiedzi. W mieści zaczynają ginąć kobiety. Nadchodzi sroga zima, przykrywając śniegiem truchła bizonów.

W pewnym momencie czająca się od dłuższego czasu groza wybucha z wielką mocą i mężczyzna decyduje się na porzucenie pracy i ucieczkę z dziwnego miasteczka. Sceny poprzedzające tę decyzję niosą dalekie echo * Kobiety z wydm* Kobo Abe: w obu historiach pojawia się odbierające oddech poczucie uwięzienia na zawsze w absurdalnej sytuacji. Choć czytałam już inne powieści o podobnej strukturze, podczas lektury tych fragmentów czułam ciarki na plecach. Myślałam wtedy, że tak musi czuć się człowiek, który dopiero co umarł, ale jeszcze to do niego w pełni nie dotarło. Taki człowiek chce krzyczeć albo chociaż usłyszeć czyjś głos, aby upewnić się, że nie jest jedynym w tej przerażającej samotności, że cały czas jest pośród żywych, że wciąż jeszcze może coś zmienić. Ale wokół panuje tylko cisza, nikt nie odpowiada.

d1fuv25

Muzeum Ciszybudzi skojarzenia nie tylko z * Kobietą z wydm, ale i z wieloma innymi powieściami czy filmami, gdzie osią jest sytuacja pojedynczej postaci, która musi odnaleźć się w dziwnym, spiskującym przeciw niej otoczeniu. I chociaż struktura *Muzeumwydaje się znana, to autorce udaje się skonstruować oryginalną, bardzo sugestywną atmosferę wszechobecnej śmierci, przenikliwego zimna, skostniałego krajobrazu. Ogawa zbliża do siebie żywych i zmarłych, oddaje głos tym ostatnim, rozpaczliwie pragnącym uczepić się utraconego życia. Tym głosem są osobliwe przedmioty zgromadzone w Muzeum Ciszy. Nie jest to wiele, ale przez te przedmioty przemawiają osobiste historie, których żywi muszą wysłuchać. Możliwe, że przynosi to zamkniętym w ciszy zmarłym chociaż niewielką ulgę.

d1fuv25
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fuv25