Trwa ładowanie...
recenzja
06-08-2010 17:56

Życie nie-życie

Życie nie-życieŹródło: Inne
d46bdvh
d46bdvh

Alberto Moravia polskim odbiorcom znany jest zarówno z kilku już wydanych u nas dzieł (np. Rzymianka, Konformista, Pogarda, Opowiadania rzymskie), jak i z filmów nakręconych na podstawie jego książek i reżyserowanych m.in. przez Jeana-Luca Godarda, Luigiego Zampę i Bernarda Bertolucciego. Teraz wydawnictwo W.A.B. oddaje nam do rąk kolejną książkę Moravii, Nudę, w przekładzie Moniki Woźniak i z przedmową Haliny Kralowej. Chwila wydaje się wybrana odpowiednio: przeciętny polski czytelnik lat 60. XX wieku (książka wyszła we Włoszech w roku 1960) mógłby nie dostrzec w Nudzie aktualnych problemów, związku z rzeczywistym życiem: żył w trochę innym świecie. Polski czytelnik 2010 roku, któremu nieobce są realia kapitalizmu i który już ma do czynienia z zamożną klasą średnią, z pewnością takie związki dostrzeże.

W Nudzie Moravia opowiada historię Dina, bogatego 35-latka, który w malarstwie próbuje znaleźć sposób na ucieczkę od nudy, towarzyszącej mu od najmłodszych lat życia. Nie chodzi tu jednak o nudę rozumianą powierzchownie, jak znudzenie czymś/kimś, ale raczej o stan ducha, uniemożliwiający bohaterowi normalne funkcjonowanie w społeczeństwie; coś, co w dawnych czasach może nazwano by „chorobą wieku", „bólem istnienia", bowaryzmem, a dziś zapewne depresją. Dina nic nie cieszy, nic nie zadowala, nic nie ekscytuje. Ojciec nie żyje; z matką bohater utrzymuje sporadyczne kontakty, poświęcone głównie sprawom finansowym i podtrzymywaniu złudzenia, że są rodziną. Relacje towarzyskie nie istnieją, przyjaciół brak, podobnie jak talentu artystycznego: pracownia malarska jest dla Dina jedynie pretekstem do wyprowadzenia się z domu. Nie musi pracować, w ogóle nie musi nic robić: matka jest na tyle bogata, by utrzymywać jedynaka i opłacać jego kaprysy. Z kochanką, którą niejako „odziedziczył" po zmarłym malarzu, nie
łączy go więź psychiczna czy emocjonalna, lecz wyłącznie erotyczna: spotkania z Cecylią sprowadzają się do uprawiania seksu, mechanicznego dostarczania sobie fizycznej przyjemności. Ale wkrótce i seks przestaje być dla Dina czymś atrakcyjnym. Sytuacja zmienia się dopiero wtedy, gdy bohater zaczyna podejrzewać, iż kochanka go zdradza...

Pisana w pierwszej osobie powieść Moravii portretuje życie bogatego włoskiego mieszczaństwa: pozbawione problemów finansowych, ale i puste (film nakręcony w 1963 roku przez Damiana Damianiego na podstawie książki w Polsce był wyświetlany pod tytułem Pustka). Nie ma uczuć, emocji, pożądania, namiętności, marzeń, oczekiwań; jest chłodna kalkulacja, manipulowanie ludźmi, egoizm i egotyzm ukryte po pozorami przestrzegania zasad. Nic nie wiąże Dina ze światem zewnętrznym: jest on czymś, co bohater postrzega niejako z oddali, jako obserwator, a nie uczestnik czy współkreator. Nie mając własnego życia i nudząc się sam ze sobą, Dino usiłuje „ukraść" innym ich życie, żyć ich lękami, emocjami, upodobaniami, pożądaniami: widać to m.in. wtedy, kiedy urządza kochance regularne przesłuchania, starając się dowiedzieć, kim jest naprawdę, jaka była jej przeszłość, co jest dla niej ważne. Sam nie mówi o sobie właściwie nic, jakby nie istniał. Okazuje się przy tym, że nuda nie jest wyłącznie przywilejem bogatych, jak
podejrzewał Dino – że nudzić mogą się także biedni, że nuda nie ma względu na osoby, ich stan posiadania, wykształcenie czy płeć. Rozmowy Dina z Cecylią i matką odkrywają płytkość relacji międzyludzkich, ujawniają poczucie beznadziei, brak akceptacji dla otaczającego świata i jednoczesną zgodę na ten świat.

Kto szuka w tej powieści rozrywki, srogo się zawiedzie. Nie ma tu właściwie akcji; błyskotliwych dialogów, superbohaterów, burzliwych romansów. Świetnie napisana (i dobrze przetłumaczona) książka Moravii jest za to przerażająco rzeczowa, okrutnie dosłowna w odkrywaniu mechanizmów rządzących postępowaniem ludzi, którzy utracili wolę życia, a nie mają też woli się zabić. Mając wszystko, nie mają właściwie nic, co faktycznie miałoby dla nich jakąś wartość. Żyjąc, właściwie nie żyją: nie mają żadnych celów, pragnień, pogrążają się w nicości. Ludzkie automaty, żywe trupy. Moravia nie ma litości w obnażaniu ich sekretów: ujawnia je w niespiesznym toku narracji, dostosowanym do rytmu życia postaci. Polecam, choć to nie jest łatwa lektura.

d46bdvh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d46bdvh