Zdrojewski: Noblista bez Nobla
Minister kultury Bogdan Zdrojewski wspomina: "Tadeusz Różewicz swoim odejściem zamyka XX wiek wielkiej polskiej literatury, w której mieliśmy wielkich noblistów jak Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, czy tak ważnych dla nas poetów jak Zbigniew Herbert. Żegnamy człowieka niezwykle wszechstronnego, niezwykle uzdolnionego, ważnego dla literatury nie tylko polskiej, ale i światowej. Tadeusz Różewicz niewątpliwie należał do tych, o których sam osobiście mówię noblista bez Nobla. To postać z tej najwyższej półki, osoba niezwykle dociekliwa, nieobojętna, baczny obserwator życia codziennego, społecznego i politycznego.
Różewicz to prawdziwego zdarzenia patriota, żołnierz Armii Krajowej, uczestniczący w walkach partyzanckich. Doznał także wielu krzywd, bo na Różewicza urządzano nagonki. Zdarzały się długie okresy życia w biedzie, a jego zmieniająca się poezja była źródłem fascynacji, ale i czasowych odrzuceń. Natomiast niewątpliwie był zawsze wierny sobie, własnym obserwacjom i jednocześnie głęboko przekonany o konieczności walki o pryncypialne, ale najprostsze wartości: życzliwość dnia codziennego, nieobojętność wobec losów innych.
Tadeusza Różewicza wspominam przede wszystkim przez pryzmat jego telefonów, które do mnie docierały pomiędzy godz. 6 a 7 z minutami. Dzwonił i mówił np. panie prezydencie - byłem wtedy prezydentem Wrocławia - śmietniki nie są opróżnione, a o tej porze dawno były opróżniane. Kolejnego dnia dzwonił i mówił, że na jego uliczce ruch jest za duży, parkuje za dużo samochodów, dobrze byłoby wprowadzić ruch jednokierunkowy. Kiedy podejmowałem decyzję o wprowadzeniu ruchu jednokierunkowego, po paru dniach dzwonił i mówił, że dziękuje za tę decyzję, ale ma jedną obserwację: że ten ruch jednokierunkowy powinien pozostać, ale być skierowany w drugą stronę".