Trwa ładowanie...
recenzja
29-04-2011 11:23

Zwyczajna-niezwyczajna

Zwyczajna-niezwyczajnaŹródło: Inne
d1a6e7p
d1a6e7p

Ewka - Marchewka, Marta - Uparta, Jacek - Placek, Ela - Sanela… Zaraz, zaraz… co to jest Sanela? Trochę kojarzy się ze słowem salmonella. To taka bakteria, którą można się zatruć, gdy się zje surowe jajko. Mamy zawsze ostrzegają swoje dzieci, żeby umyły ręce zaraz po tym, jak wyłożą do lodówki jajka z pudełka.

No ale kończmy te rozmyślania. Przecież Sanela to zupełnie co innego niż salmonella. Na dodatek to wcale nie jest przezwisko. Sanela to imię. Tak się nazywa wiele dziewczynek na Bałkanach. Jedna z nich zamieszkała w Polsce. W starym domu z ogrodem, gdzieś w małej, bliżej nieokreślonej miejscowości, jakich wiele w naszym kraju. Chodzi do szkoły, ale zdecydowanie bardziej od zabawy z kolegami woli spędzać czas ze swoją Babcią. Stroni od rówieśników, bo czuje się wśród nich wyobcowana i samotna. Przede wszystkim jest dojrzalsza niż inne dwunastolatki. Często rozmyśla nad ważnymi sprawami i kocha czytać książki. Najbardziej * Małego księcia*. Nikomu z klasy Saneli powieść się nie spodobała, jednak dziewczynka szybko poczuła więź z chłopcem żyjącym samotnie na małej planecie. Jej marzeniem staje się udział w szkolnym przedstawieniu na podstawie książki Antoine de Saint-Exupery.

Katarzyna Pranić, autorka Eli-Saneli zręcznie przeplata motywy z * Małego Księcia* z perypetiami młodej bohaterki swojej powieści. Tak jak Lis informował Księcia o prawidłowych metodach oswajania, tak i Pranić zaznajamia nas z Sanelą powoli, etapami. Z pozoru dziewczynka wydaje się być zwyczajną nastolatką. Z biegiem czasu poznajemy coraz więcej szczegółów z jej życia. Pierwszy szok przeżywamy, gdy dopiero mniej więcej w środku powieści odkrywamy, że dziewczynka, nazywana przez Babcię „Elą”, tak naprawdę ma na imię Sanela. Okazuje się, że nastolatka różni się od innych dzieci również wyglądem – ma nieco ciemniejszą karnację niż koleżanki z jej klasy. I zaczynamy już rozumieć, czemu Sanela jest nad wiek dojrzała. Wojna, zaginiona rodzina – z takimi problemami musiała się zmierzyć już jako mała dziewczynka. Tajemnicza paczka, którą Sanela znajduje w pokoju babci zmieni wszystko. Dziewczynka dowie się o ciężkich przeżyciach swoich
krewnych, ale przede wszystkim odnajdzie to, za czym w głębi duszy cały czas tak bardzo tęskniła.

Katarzyna Pranić za Elę-Sanelę otrzymała II nagrodę Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren. Nie bez powodu. Autorka porusza trudne tematy, rzadko pojawiające się we współczesnych powieściach dziecięcych i młodzieżowych.W przeciwieństwie do popularnych wśród nastolatek amerykańskich powieści o wartkiej akcji, których tematyka to przede wszystkim szkolne romanse bądź walka z wampirami, Ela-Sanela jest pełna ciepła i spokoju. Pranić, na kolejnych kartach książki, stara się wyciszyć młodego czytelnika - tak, by ten spokojnie zdążył się przygotować na zetknięcie się, być może po raz pierwszy w swoim życiu, z problemami samotności, wyobcowania i odrębności kulturowej. Jednocześnie autorka wykazuje duże zrozumienie dla niespokojnej duszy nastolatki. Wynika to zapewne z faktu, iż Katarzyna Pranić na co dzień zajmuje się pracą z dziećmi w jednym z polskich domów kultury. Autorka, wnikając w psychikę głównej bohaterki, obrazowo przedstawia targające nią emocje. Przekazuje czytelnikowi ważną informację:
„inny” wcale nie oznacza „gorszy”. Podkreśla, jak istotne jest to, by nie odcinać się od swych korzeni, a zarazem nie poprzestawać na poszukiwaniu własnego „ja”. Zachęca do poznawania innych kultur i do bycia otwartym na potrzeby drugiego człowieka. Babcia i Sanela starają się pomagać ludziom ze swojego otoczenia, nie zapominają o chorym sąsiedzie ani o wygłodniałym kotku. Ich naturalna otwartość i ciepło sprawiają, że kobiety zjednują do siebie ludzi – i tych z okolicy, i tych nagle przybyłych z bardzo daleka. Babcia i Sanela cieszą się z drobiazgów – ze wspólnego porządkowania, odwiedzin przyjaciół, smacznych posiłków. Ta ich radość szybko udziela się czytelnikowi. Okazuje się, że rutyna wcale nie musi być nudna. I o to chyba chodziło autorce – byśmy docenili nasze życie, szczęśliwe w swojej zwyczajności, bo nie wszystkim jest dane cieszyć się „chlebem powszednim”.

d1a6e7p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1a6e7p