Od pierwszej strony tej uroczej książki nie opuszczało mnie przeświadczenie, że Winter, psi bohater jest wiernym odbiciem Mikołajka z książeczek duetu Sempe/Goscinny. Różnica jest jedna, zasadnicza – Winter to pies. Rasy alaskan malamut. Nie licząc tego drobnego szczegółu jet tak samo zabawny i niesforny jak jego ludzki (ściśle rzecz biorąc chłopięcy) odpowiednik. Książka w założeniu dla dzieci, jednakże dorośli znajdą w niej dla siebie też całkiem sporo treści. Natomiast ilustracje ucieszą i starszych, i młodszych. Takich, którzy psy kochają i takich, którzy wolą to czynić na bezpieczną odległość.
Treść książki sprowadza się do tego, że Winter pakuje się kolejne tarapaty, a jego ludzka rodzina go z nich wyciąga. I tak w kółko. Można by pomyśleć, że to nieco nużące, lecz nie w wykonaniu Wintera. Jego pomysłowość nie zna granic, tak więc okazji do śmiechu jest naprawdę mnóstwo.
Tym bardziej, że pies jest nie tylko pierwszorzędnym rozrabiaką, ale także całkiem niezłym obserwatorem. A pole do obserwacji nie byle jakie:
-
zrzędliwy i łysawy Henryk – ojciec rodziny, który bezustannie załamuje ręce nad swoim czworonożnym podopiecznym,
-
Alek, jego siostra Julka i mama Hanka, którzy kochają swego psa ponad wszystko, choć nie zawsze (a raczej, żeby być dokładnym, bardzo rzadko) są w stanie go okiełznać.
Myliłby się ten, kto sądziłby, że Pamiętnik grzecznego psa, to wyłącznie rzecz napisana ku uciesze czytelnika. Pewnie tak jest, w dużej mierze. Nie da się jednak nie zauważyć, że po bardziej wnikliwym przyjrzeniu się lekturze można zauważyć inne, ukryte treści. Dotyczące tego, że pies to wielka odpowiedzialność i że życie ze zwierzakiem pod jednym dachem to nie bajka.
Bardzo interesująca lektura, w pełni zasługująca na wyróżnienie, jakie otrzymała.