Trwa ładowanie...
recenzja
07-01-2011 15:28

Zrozumieć Kaukaz

Zrozumieć KaukazŹródło: Inne
d3y70lz
d3y70lz

Podobnie jak w przypadku niedawno przypomnianego przez Wydawnictwo Czarne debiutanckiego zbioru reportaży Jacka Hugo-Badera (* W rajskiej dolinie wśród zielska), tak i przy okazji wznowienia *Planety Kaukaz Wojciecha Góreckiego, warto podkreślić, że wielu czytelników czekało od dłuższego czasu na reedycje tych świetnych książek o Rosji. Ci, którzy mieli przyjemność lektury już pierwszych wydań wiedzą doskonale, że warto do tych tekstów wracać. Natomiast czytelników, którzy sięgną po nie dopiero teraz, pragnę uspokoić, że nie tylko się nie zdezaktualizowały, nie tylko w dalszym ciągu czyta się je z zapartym tchem, ale jeszcze zyskały dużo atrakcyjniejszą oprawę graficzną. Jeżeli ktoś jeszcze pamięta budzącą wstrząs estetyczny okładkę pierwszego wydania Planety Kaukaz (2002), tym chętniej zaopatrzy się w jej najnowszą wersję po
profesjonalnym liftingu. Do tego autor „uaktualnił” niniejsze wydanie – reportaże wzbogacone zostały fragmentami notatek i nieznanymi wcześniej fotografiami. Innymi słowy: kolejna mocna pozycja w reporterskiej serii Czarnego.

Prawdopodobnie większość czytelników słyszała o Czeczenii i Osetii, bo pisano i mówiono o nich w ostatnich latach najwięcej. Domyślam się też, że w przypadku pozostałych kaukaskich republik sytuacja nie będzie już taka prosta. Spróbujmy. Czy wiedzą Państwo gdzie leży Karaczajo-Czerkiesja i jak się układają jej stosunki sąsiedzkie z Kabardyno-Bałkarią? Czy Kraj Krasnodarski ma wiele wspólnego z Krajem Stawropolskim? Ambitniejsi czytelnicy mogą przejść do bardziej szczegółowych pytań. Dlaczego trzy czwarte terenu Kałmucji (podpowiedź: kolejna z republik Kaukazu Północnego) zagrożona jest dzisiaj pustynnieniem? Dla kogo Ingusze budują swoją stolicę od zera, w szczerym polu, kilka kilometrów od Nazrania? Dlaczego Kozacy chcą, by Adygejczycy wynieśli się z Adygei? Gdzie w dzisiejszej Rosji żyją niekrasowcy i mołokanie (nie zapominajmy także o ostatnich prygunach i maksymistach)? Kiedy doszło do odrodzenia ruchu kozackiego i czy współczesna kozacka młodzież rzeczywiście jest – jak chce ataman Nikołaj –
prawdziwą nadzieją Rosji?

Górecki nie tylko udziela wyczerpujących odpowiedzi na tego rodzaju pytania, ale jeszcze stara się sporządzić jak najbardziej obiektywny przewodnik po kaukaskich narodach, obyczajach, wierzeniach, konfliktach i przyjaźniach. Ambitny zamiar Góreckiego – opowiedzieć o kolejnych kaukaskich republikach w jednym tomie – sprawia, że na każdą z nich może poświęcić po zaledwie kilka, kilkanaście stronic, co odbija się niekiedy także na stylistycznej atrakcyjności wywodu: niektóre akapity reportażu są aż nazbyt gęste, nabite informacjami, datami, nazwami własnymi, dygresjami. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że autor na 250 stronicach opowiada o kilkunastu republikach, mamy chyba do czynienia ze światowym rekordem w kategorii „opowiedz jak najwięcej o Kaukazie przy użyciu jak najmniejszej ilości słów”. Gdyby więc za kilka lat ukazać miało się trzecie wydanie książki, mój główny postulat brzmi: „więcej stron!”.

Warto jednak zaznaczyć, że Planeta Kaukaz to nie tylko reportaż, relacja z dziesiątek podróży do Dagestanu czy Czeczenii, rozmowy z mieszkańcami Kaukazu (żołnierze, atamani, dresiarze, politycy, dziennikarze, kierowcy, nauczyciele, duchowni, stepowi trubadurzy etc.), ale także, a może przede wszystkim, rzetelny i erudycyjny esej historyczny, wypisy z klasyków literatury kaukaskiej i podróżników z minionych epok, błyskotliwa i wieloaspektowa rozprawka publicystyczna o Kaukazie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. Powiedziałbym nawet, że Górecki jest niespiesznym przechodniem, oczytanym i cierpliwym reporterem, któremu nie zależy przede wszystkim na kolekcjonowaniu barwnych przygód. Zamiast tego próbuje dla samego siebie i swoich przyszłych czytelników zrozumieć „o co w tym wszystkim chodzi”. Poszukuje odpowiedzi na pytania o kaukaski (i rosyjski) nacjonalizm, patriotyzm, biedę, religijność czy tęsknotę za Związkiem Radzieckim.

d3y70lz

Górecki przemierzył tytułową Planetę Kaukaz wzdłuż i wszerz, choć w niniejszym tomie zajmują go przede wszystkim górskie republiki Federacji Rosyjskiej. Wystarczy jednak do tego tytułu dorzucić jeszcze opublikowany kilka miesięcy temu * Toast za przodków* (2010), drugą książkę reportera, a otrzymamy zapierający dech w piersi, wielowątkowy i niejednoznaczny, liczący 650 stronic drobnym drukiem, obraz Kaukazu Północnego (od Kałmucji przez Dagestan i obie Osetie po Kraj Krasnodarski) i Południowego (Armenia, Azerbejdżan i Gruzja). Nie jest to łatwa lektura – w końcu mówimy o wielkim kaukaskim tyglu, porównywanej do beczki prochu „ziemi niespokojnej, obfitującej w wojny, konflikty, krwawe zamieszki” – ale warto się odrobinę z zajmującymi reportażami/esejami/wykładami Wojciecha Góreckiego potrudzić, by móc po doczytaniu Planety Kaukaz i * Toastu za przodków* triumfalnie (i jednak nieco przedwcześnie) ogłosić: „Zrozumiałem cały Kaukaz!”. Zupełnie tak, jak napisała na okładce * Toastu za przodków* Hanna Krall : „Nie znam się na Kaukazie. Zdaje się, że nikt się na nim nie zna; Lermontow się znał, ale go zabili. Mimo to, wędrując z Wojtkiem Góreckim po tym obcym świecie, czułam się dziwnie swojsko”.

d3y70lz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3y70lz