Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:15

Żony i kochanki

Żony i kochankiŹródło: Inne
d2rprp7
d2rprp7

Maria Nurowska najbardziej znana jest czytelnikom z powieści balansujących na pograniczu dramatu obyczajowego i romansu, oraz kiczu i przesady, gdy ów dramat zmienia się w ckliwy melodramat. Któż z nas, choćby ze słyszenia, nie zna cyklu Panny i wdowy, na podstawie którego nakręcono serial z Mają Komorowską w roli Eweliny Lechickiej? Skłamałbym, gdybym powiedział, że – nawet pomimo wspomnianej przesady – nie podobała mi się np. powieść Rosyjski kochanek, traktująca o pięćdziesięcioletniej kobiecie przeżywającej fascynację młodszym od siebie Rosjaninem. Książki Nurowskiej w przeważającej większości koncentrują się właśnie wokół tematyki dramatów kobiet miotanych czasem bardzo skrajnymi namiętnościami. Zastanawiałem się zatem, jak sobie poradzi z biografią generała Andersa, czy będzie w stanie w przekonujący, wiarygodny sposób ukazać oblicze tego, który na białym koniu miał przynieść Polakom wolność i niepodległość – człowieka zawzięcie zohydzanego przez komunistyczne władze?

Anders Marii Nurowskiej reklamowany jest jako książka, z której wyłania się dość odbrązowione oblicze generała, zaś jako koronne zarzuty wysuwa się sprawy rodzinne i ogromne zaufanie, jakim rzekomo darzył generała NKWD, Żukowa. Faktycznie, autorka nie zamierzała postawić Andersowi kolejnego pomnika. Już na pierwszych stronach możemy przeczytać, że wielu ludziom uratował życie, ale najbliższym potrafił sprawić ból, ponieważ „w pewnym sytuacjach” przejawiał słabość, a nawet tchórzostwo. Zdanie później jednak Nurowska skwapliwie wyjaśnia ten stan rzeczy pisząc, że nikt nie jest monolitem i ludzie często popełniają błędy. Niestety w podobnym tonie utrzymana jest cała książka. Żałuję tylko, że dopiero w ostatnim jej akapicie dowiemy się, że pomimo tego, iż opowieść o Andersie opiera się na faktach i relacjach świadków, tam, gdzie dokumenty i świadectwa przedstawiają różne wersje wydarzeń lub milczą, prawdę historyczną uzupełnia pisarska wyobraźnia. Szkoda, że brak przypisów uniemożliwia nam stwierdzenie,
które fragmenty oparte są na – bardziej lub mniej rzetelnych – źródłach, a które to licentia poetica Nurowskiej.

Sprawą dyskusyjną jest również kwestia, czy faktycznie jest to „opowieść o Andersie” - po lekturze tej książki wcale nie wydaje mi się to takie oczywiste. Uważam, że autorka nie była w stanie uwolnić się od schematów, którymi posługiwała się tworząc ponad dwadzieścia powieści o kobietach. Anders jest bowiem po prostu kolejną o nich historią, tym razem skrywającą się pod cieniutkim płaszczykiem biografii generała. Głównymi jej bohaterkami są córka Anna i pierwsza żona, Irena – te, którym Anders zrujnował życie rodzinne, związując się z tancerką będącą w wieku Anny (o czym zresztą z początku „zapomniał” małżonce powiedzieć), później zaś zupełnie nie interesował się ich losem, ba! Nawet nie chciał się z nimi spotkać po latach rozstania. Trzecią kobietą, wokół postaci której zbudowana jest ta książka, jest właśnie Renata, artystka rewiowa z zespołu „Polska Parada”, która, według relacji Nurowskiej, doskonale potrafiła owinąć generała wokół palca i z równą gracją nim manipulować. W książce tej przeczytamy zatem
przede wszystkim o wydarzeniach i konsekwencjach, które odsunęły dotychczasową rodzinę Andersa poza margines jego zainteresowań na wiele lat, natomiast reszta to moim zdaniem tylko tło, czasem wplecione tak bardzo na siłę, że aż razi. Takim fragmentem jest chociażby ten dotyczący walk o Monte Cassino. Autorka ograniczyła się do zestawienia kilku relacji: przedmowy i obszernych cytatów z monografii Sarnera, wspomnień adiutanta generała Andersa, Eugeniusza Lubomirskiego, oraz Jana Wysockiego, żołnierza biorącego udział w bitwie, nazywanej przez Nurowską „małym Powstaniem Warszawskim”. W opowieść o Monte Cassino pisarka wplata pytanie, po co się było wspinać po śmierć i wykazując dość swobodne podejście do chronologii argumentuje, że nie warto było wysyłać tam żołnierzy, bowiem „już było po Jałcie i karty zostały rozdane”. Jednym z moich zarzutów było to, że autorka nie ocenia postawy generała w szerszym kontekście, w odniesieniu do ówczesnych realiów, ale widząc tę wzmiankę pomyślałem, że może to i lepiej, iż
skupiła się ona na mikroskali zajmując się dywagacjami nad dramatami kobiet, na tym wszak zna się najlepiej.

Gros tych dywagacji opiera się na wspomnieniach Anny Anders-Nowakowskiej, Eugeniusza Lubomirskiego i Bez ostatniego rozdziału Andersa, przeto myślę, że miast czytać odtwórczą ich kompilację, warto sięgnąć przede wszystkim po te właśnie dzieła, ze szczególnym uwzględnieniem wspaniale napisanych Kartek z mojego życia Lubomirskiego. Niewiele więcej prac znajdziemy w bardzo skromnej bibliografii, liczącej 12 pozycji (jedną z nich jest np. wiersz Lechonia), moim zdaniem brakuje tu chociażby większej ilości opracowań prof. Polaka – autorka ograniczyła się jedynie do powołania na pracę Generał broni Władysław Sikorski – generał dywizji Władysław Anders. Korespondencja 1941-1943.

d2rprp7

Andersa Marii Nurowskiej polecam zatem przede wszystkim osobom, które chciałyby dowiedzieć się czegoś o kobietach związanych z generałem i właśnie z tej perspektywy spojrzeć na życie twórcy Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Być może ktoś w momentami bardzo tabloidowych historyjek rodem z kolorowych pisemek o „prawdziwym życiu” znajdzie odpowiedź na pytanie „Jakim człowiekiem był generał Anders?” Na pewno jednak nie dowie się z nich, jakim był żołnierzem czy dowódcą, za to będzie miał wątpliwą przyjemność zaczytywania się w snuciu rozważań o tym, czy był on pijakiem i kobieciarzem, czy też niekoniecznie. Mnie takie podejście, niestety, nie przekonało.

d2rprp7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rprp7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj