Ostatni dziedzice pradawnych cywilizacji
Aktualne wojny zmuszają spadkobierców zapomnianych królestw do emigracji. To już nie są te prześladowania, które dawały silne poczucie tożsamości, ograniczając kontakty ze światem zewnętrznym i zmuszając do pozostawania w swych, coraz bardziej hermetycznych, wioskach. Wioskach, w których religia łączyła się z codziennością. Autor nie ma złudzeń, że trudno będzie im zachować wiarę poza Bliskim Wschodem. Do rytuałów jazydów, druzów czy mandejczyków niezbędni są kapłani. W małych wioskach nie ma z tym problemu, jednak emigrant nie wie, gdzie rzuci go los i gdzie znajduje się najbliższy przywódca duchowy.
W ten sposób, z każdą kolejną falą emigrantów, zapomniane królestwa skazywane są na niebyt; już nawet nie tyle na margines historii, co całkowite z niej wyrugowanie. Tym ważniejsze są takie książki, jak ta Russella, oddająca głos i miejsce w historii ostatnim pozostałościom dziedzictwa niegdyś potężnych cywilizacji, których wierzenia i sposób życia bez nich by z pewnością wymarły.
Mirosław Szyłak-Szydłowski/ksiazki.wp.pl