Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:22

Złudny blask błędnego ognika

Złudny blask błędnego ognikaŹródło: Inne
d1q86yp
d1q86yp

W czasach, gdy większość białych plam na mapach już się wypełniła, jedna z nich, wciąż pozostając nietkniętą, pobudzała wyobraźnię będąc, zarazem, niewypowiedzianą obietnicą i śmiertelną pułapką. Emocje i nadzieje rozpalane były opowieściami o El Dorado, królestwie złota i pomimo tego, że, jak pisał jeden z ocalałych eksploatatorów, „nad tą rzeką nie ma nic, prócz rozpaczy”, kolejni badacze wkraczali w okrutny, amazoński las, w poszukiwaniu urzeczywistnienia rozbuchanych marzeń. Jednym z nich był pułkownik Percy Fawcett, samozwańczy geograf i archeolog, twierdzący, że w Amazonii istnieje wyrafinowana cywilizacja mieszkająca w mieście, które nazwał „Z”. Miało ono urzekać wprost monumentalną architekturą, niebotycznym rozmachem i zaawansowaniem niespotykanym dotychczas wśród plemion Amazonii. Obsesja poszukiwania tego niezwykłego miejsca zaowocowała wyprawą, na którą podróżnik zabrał syna oraz jego najbliższego przyjaciela. Ekspedycja dziarsko wkroczyła do zielonego piekła, by w 1925 roku zniknąć w nim na
zawsze.

David Grann nie jest typem poszukiwacza przygód, jakim był Fawcett, domniemany pierwowzór Indiany Jonesa. Jak sam pisze, ma rosnący brzuszek, niewiele ponad 170 cm wzrostu, nie chodzi po górach, nie lubi spać w namiocie, a na domiar złego ma problem z orientacją w terenie i widzeniem o zmroku. Jedyną formą wspinaczki byłoby dlań wchodzenie po schodach, ale, ponieważ wynaleziono windę, i ta okazja do sportów ekstremalnych przeszła mu koło nosa. Jest to zapewne jedna z ostatnich osób, którą posądziliśmy o jakąkolwiek odpowiedź na zew wielkiej przygody i porzucenie racjonalnego, misternie utkanego z harmonogramów, papierków i terminarzy świata, kosztem rzucenia się w wir wydarzeń równie niebezpiecznych, co wymykających się wszelkim definicjom rozsądku. Mielibyśmy rację. Chyba, że trafilibyśmy akurat na moment, gdy Grann przygotowuje się do napisania reportażu. Wówczas, przy odrobinie szczęścia, napotkalibyśmy może autora w sklepie z wyposażeniem podróżniczym, podczas zakupu namiotu, śpiwora, oprzyrządowania
GPS i całego mnóstwa różnych – mniej lub bardziej potrzebnych – gadżetów dających nadzieję na to, że uda mu się przeżyć tam, gdzie przetrwanie, nierzadko, graniczy z cudem. Jest on dziennikarzem „New Yorkera”, korespondentem kongresowym, opętanym obsesją pisania o zwyczajnych ludziach, których coś skłoniło do niezwykłych czynów, na jakie większość z nas nigdy by się nie odważyła. Sam zresztą, jak się wydaje, jest dokładnie takim właśnie człowiekiem. Jakże inaczej można zinterpretować fakt, że nagle, reporter, który skrzętnie zbiera materiały o zgonie znawcy Arthura Conan Doyle’a, natrafiwszy na wzmianki o Fawcetcie, rzuca wszystko i wędruje do wzmiankowanego sklepu, by niedługo później udać się w sam środek miejsca stanowiącego śmiertelną pułapkę każdej cywilizacji? Podróżnik szukał urealnienia swych snów w fałszywym raju, marząc o mieście Z, Grann zaś zapragnął z początku, wyruszając jego szlakiem, odkryć sekret tajemniczego zniknięcia. Trafiając na kolejne tropy, coraz bardziej zachłystywał się magią tego
niezwykłego miejsca stanowiącego obsesję Fawcetta.

Pokłosiem tej pasji jest książka Zaginione miasto Z. Amazońska wyprawa tropem zabójczej obsesji, wydana nakładem oficyny WAB w jednej z moich ulubionych serii, Terra incognito. Znakomita historia tragicznej wyprawy Fawcetta przeplata się tutaj z reportażem Granna relacjonującym swoją podróż w poszukiwaniu śladów pułkownika. Książka ta jest również opowieścią o kolejnych przeszkodach stawianych pułkownikowi na drodze do upragnionego miasta Z od początków jego kariery i pierwszych podróżach do boliwijskiej dżungli, gdzie na nowo wyznaczał granice Ameryki Południowej.

„Livingstone Amazonii” podchodził do każdej z tych wypraw niczym do buddyjskiego rytuału oczyszczenia, zaś ostateczne katharsis miało mieć miejsce po odkryciu mitycznego miasta, wyrosłego w dżungli na przekór determinizmowi środowiskowemu. Grann nie miał łatwego zadania, gdyż Fawcett robił wszystko, by przypadkiem nikt nie poszedł jego śladem, pragnąc mieć wyłączność na tę romantyczną strukturę złożoną z błędnych przekonań, iluzji, mitów i nadziei. Paolo, przewodnik autora podsumował żmudne poszukiwanie śladów pułkownika następującymi , jakże celnymi słowy: „Bardzo starał się ukryć coś, czego jeszcze nikt nie odnalazł”. Reporter dokonał heroicznego wysiłku, by odkryć sekret skrzętnie skrywany przez Fawcetta. Dotarł on do dokumentów, dotychczas nie ujawnianych przez rodzinę podróżnika, przewertował korespondencję jego żony i dzieci oraz dzienniki członków jednostki wojskowej, w której służył. Bibliografia zawiera imponującą ilość źródeł archiwalnych i niepublikowanych, a także rozlicznych książek na temat
geografii, przyrody i historii czasów, w których przyszło żyć człowiekowi, który rzucił wyzwanie amazońskiej dżungli pragnąc wykraść jedną z jej największych tajemnic, za co zapłacił najwyższą cenę.

d1q86yp

Są takie wydarzenia, impulsy, które ze zwykłego, szarego człowieka, czynią – w zupełnie niewytłumaczalny sposób – bohatera. Są obsesje, które w mgnieniu oka potrafią zachwiać fundamentami mozolnie budowanego światopoglądu i pchnąć w uniwersum, o którym dotychczas myślało się tylko z mieszanką odrazy i dreszczu przerażenia. Wreszcie są pasje, które wszelki racjonalizm obracają w niwecz, pchając przeciętnego zjadacza chleba na ścieżkę prowadzącą do samozagłady. Kiedy jednak udaje mu się czasem sprostać wszelkim przeciwnościom i powrócić, jest już innym człowiekiem – bogatszym duchowo, a zarazem uważniej obserwującym horyzont, na który dotychczas nie zwracał uwagi, zapatrzony w błahostki dnia powszedniego. Po przejściu przez tę próbę doskonale bowiem wie, że niebawem znów gdzieś w oddali pojawi się błędny ognik, który zmusi go do porzucenia dotychczasowych zajęć i kolejnej wizyty w sklepie podróżniczym, by przysposobić się do następnej, szalonej wyprawy. Większość białych plam na mapie została już dawno
wypełniona, dotarcie do nich trwa tyle, co kilka kliknięć na satelitarny obraz ziemi umieszczony w Internecie, zaś czasy, w których po prostu można było pojechać w dowolnym kierunku i odkryć nieznaną część świata, należą już do pięknej, ale i brutalnej przeszłości. Pomimo tego jednak świat pełen jest ludzi wypatrujących na nieboskłonie tych efemerycznych ogników, wiodących na pokuszenie, obiecujących, prowadzących z rzadka do chwały, zazwyczaj jednak ku zagładzie. I nawet, jeśli mamy tego świadomość, wciąż szukamy głodni wrażeń, postrzegając niebezpieczeństwo jako najbardziej fascynującą przyprawę życia, pochłonięci coraz większą obsesją.

O niej właśnie oraz o spełnianiu marzeń, które z pozoru spełnić się nie mają prawa, traktuje Zaginione miasto Z, książka napisana niezwykle lekko, żywym, barwnym stylem. Książka, którą czyta się jak kolejne przygody Indiany Jonesa, nawet, jeśli ten nowy dr Jones XXI wieku ma nadwagę, problemy z określeniem kierunku i robactwa nie lubi prawie tak bardzo, jak wysiłku fizycznego. Cóż, jakie czasy, taki Indiana.

d1q86yp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1q86yp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj