Aby skutecznie prowadzić wojnę, trzeba przekonać samego siebie, że po drugiej stronie frontu nie ma ludzi. Że są jedynie wrogowie – krwiożercze bestie żądne naszej krwi, naszego życia, naszej ziemi i jej bogactw. Bezduszne bestie pozbawione uczuć i sumień, gotowe zabijać nas i samemu ginąć, aby osiągnąć swoje diaboliczne, perwersyjnie chore cele. Epitety można mnożyć, a im więcej ich zbierzemy i im bardziej przekonujące będą, tym większe prawdopodobieństwo, że bez wahania pociągniemy za spust, gdy wróg stanie przed nami, bez wyrzutów sumienia poderżniemy mu gardło, obetniemy głowę albo wyprujemy flaki.
Jeśli jednak dopuścimy do siebie myśl, że po drugiej stronie frontu są ludzie tacy jak my, sprawa się komplikuje. Bo przecież każdy z nich ma kogoś, kto go kocha – rodziców, żonę, dzieci. Ma uczucia, pasje i marzenia, ulubiony klub piłkarski i ulubiony rodzaj pizzy. No i każdy, podobnie jak my, chce żyć. A znalazł się w okopie nie dlatego, że tego pragnął, ale dlatego, że został zmuszony przez tyrański rząd albo zwiedziony kłamliwą propagandą. Bardziej więc niż naszej kuli czy noża wart jest współczucia, zrozumienia i... powrotu do domu w pokoju.
Właśnie tego rodzaju refleksja staje się udziałem Saby w ostatnim tomie trylogii Moiry Young „Kroniki Czerwonej Pustyni”, noszącym tytuł „Gniewna gwiazda”. Bohaterka walczy o przetrwanie w postapokaliptycznym świecie, w którym zanika pamięć o Złomonterach – żyjących niegdyś ludziach, odpowiedzialnych za sprowadzenie bliżej nie określonej zagłady. Jej przeciwnikami nie są jedynie ekstremalne warunki, w których przyszło jej żyć, brak wody, żywności i schronienia, ale też nowi władcy zniszczonego świata, uzurpujący sobie prawo do zaprowadzania własnych porządków bez brania pod uwagę dobra innych.
Tontoni pod wodzą DeMalo wprowadzili w Nowym Edenie bezwzględną dyktaturę, redukując pozostałych mieszkańców do roli bezwolnych trybów w społeczno-gospodarczej machinie, której deklarowanym celem działania jest odbudowa świetności dawnego świata. Szansę na przeżycie mają ci, którzy pasują do wyznaczonych przez władze ról społecznych i godzą się, by być niewolnikami. Nieposłusznych, niepokornych, nieproduktywnych, psychicznie lub fizycznie niedoskonałych czy w inny sposób nieprzystających do ustalonych przez siebie norm, reżim z całą bezwzględnością eliminuje.
Saba próbuje walczyć z Tontonami ich bronią: urządza zasadzki, podkłada ładunki wybuchowe, strzela, pomaga innym członkom ruchu oporu. Wspierają ją w tych wysiłkach brat Lugh i młodsza siostra Emmi, a także grupka zaufanych i zaprawionych w bojach przyjaciół oraz... inteligentny kruk i wierny wilkopies. Nieocenioną pomocą jest także jej ukochany Jack, ukryty w szeregach Tontonów i sabotujący ich działania. Jednak w bezpośrednim starciu zbrojnym skromne siły buntowników zdają się mieć niewielkie szanse na szybkie zwycięstwo. Natomiast stosujący podstępne, wyrafinowane metody DeMalo wydaje się niepokonany.
Saba staje przed dramatycznym dylematem. Dyktator stawia jej ultimatum, w którym ceną za życie jej rodziny i przyjaciół jest kapitulacja jej oddziału i uległość jej samej. Na podjęcie decyzji dziewczyna ma raptem tydzień. To niezwykle mało czasu na wygranie wojny z tak dobrze przygotowanym do niej przeciwnikiem. Jedynym rozwiązaniem problemu wydaje się cud albo... całkowita zmiana taktyki walki. Porzucenie przemocy, w której wyspecjalizowali się Tontoni, zrozumienie, na jakich podstawach zbudowali oni swoją dominację nad innymi, a potem zastosowanie metod, które zniwelują wpływ ich zbrodniczej ideologii.
Aby tego dokonać, Saba musi w każdym mieszkańcu Nowego Edenu dostrzec człowieka, niezależnie od tego, jakie ten zajmuje miejsce w strukturze systemu. Musi poznać jego prawdziwe uczucia, pragnienia, obawy i motywacje, dowiedzieć się, na czym mu zależy, a czego się boi. W końcu, musi dociec, z czego wypływa jego lojalność wobec Tontonów. I wtedy zamiast rozpętywania zbrojnego powstania, wystarczy, że przypomni każdemu, co system mu odebrał, i wskaże, jak można to odzyskać. Nieposłuszeństwo wszystkich wobec opresyjnego systemu musi zaowocować jego natychmiastową dezintegracją.
Czy ta filozofia zwyciężania bez stosowania przemocy nie brzmi znajomo? Czy jej źródeł nie należy szukać w Ewangelii, a współcześnie w poglądach Mahatmy Gandhiego, bliższych etyce chrześcijańskiej niż wiele ideologii wyrosłych na jej gruncie? „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” – zalecał św. Paweł. „Jeżeli prawo i sprawiedliwość są w konflikcie, musimy wybrać sprawiedliwość i nieposłuszeństwo wobec prawa” – twierdził Gandhi. I dodawał: „Zwycięstwo osiągnięte przy użyciu przemocy jest równoznaczne z porażką, gdyż jest chwilowe”.
Saba podąża w tym właśnie kierunku ideowym i przyjmuje zgodny z nim program działania. Ale aby owo działanie było skuteczne, musi jeszcze przekonać do swojej wizji sprzymierzeńców. A to okazuje się nie lada wyzwaniem. Nieprzemyślane posunięcia mogą zmienić dotychczasowych przyjaciół w zaprzysięgłych wrogów. Metoda małych kroków wydaje się sensowna, ale może nie wystarczyć czasu na jej właściwe zadziałanie. Co gorsza, DeMalo również nie czeka z założonymi rękoma. Dziewczyna podejrzewa, że ktoś z jej najbliższego otoczenia działa na jego korzyść...
Choć trzeci tom cyklu powiela niedoskonałości poprzednich (np. gubi się w kwestiach związanych z czasem akcji i związkami przyczynowo-skutkowymi, a niewyróżnione dialogi wprowadzają chaos w treści), ma również ich największe zalety. Narracja oparta na emocjach łatwo nawiązuje dialog ze światem wewnętrznym czytelnika. Dzięki temu, że bohaterką miotają sprzeczne uczucia, że popełnia ona błędy i wciąż dokonuje dramatycznych wyborów, w oczach nastoletniego odbiorcy zyskuje dużą wiarygodność.
Nieocenioną wartością jest przesłanie etyczne książki. Oparte na uniwersalnych założeniach, wskazuje na te aspekty dążenia do zmian, które eliminują uciekanie się do przemocy. Jest to zasadnicza odmiana w stosunku do zdecydowanej większości produkcji spod znaku young adult fiction (i praktycznie całej reszty głównego nurtu amerykańskiej kultury masowej), w których metody działania „dobrych” i „złych” w zasadzie się nie różnią. Już samo to powoduje, że proza Moiry Young wyróżnia się spośród twórczości o podobnej tematyce i jest warta bliższego poznania.