Trudne początki w Holandii i oddech Van Bastena na plecach
W pierwszym sezonie w Holandii nie szło mu wcale tak dobrze, jak planował. Nie znał języka, ani kultury, a trener praktycznie z nim nie rozmawiał. Dodatkowo Ajax grał trzema napastnikami, a nie dwoma, więc Ibrahimović musiał występować na środku, a nie na skrzydle. Jego zadanie było jasne: miał być środkowym napastnikiem, który jest częścią drużyny i przede wszystkim strzela gole.
"Straciłem regularność. Przestałem strzelać gole i mój piękny okres przygotowawczy niczemu już nie służył, wręcz przeciwnie. Wszystkie te tytuły w gazetach i porównania do Van Bastena teraz działały tylko na moją niekorzyść i zacząłem być postrzegany jako rozczarowanie, błędny transfer" - opowiadał napastnik i bez owijania w bawełnę dodawał, że życie w Amsterdamie coraz bardziej go męczyło. Nie wiedział bowiem, czy włodarze klubu są z niego zadowoleni. Beenhakker co prawda zapewniał, że mają do niego cierpliwość, ale młodzieniec wiedział swoje, a do tego czuł na plecach oddech Van Bastena, legendy klubu.