Trwa ładowanie...

Zgarniają miliony, grając na komputerze. Cała prawda o zarobkach w e-sporcie

Najpopularniejsze gry komputerowe przyciągają setki milionów graczy. Niektórzy z nich marzą o karierze w e-sporcie, słysząc historie o 16-latku, który w jeden wieczór wzbogacił się o 3 mln dol. Takich przykładów jest więcej, jednak sukces jest zarezerwowany dla bardzo nielicznych.

Fortnite, prawdziwy fenomen w świecie elektronicznej rozrywki, ma już ponad 350 mln graczyFortnite, prawdziwy fenomen w świecie elektronicznej rozrywki, ma już ponad 350 mln graczyŹródło: Getty Images
d3ob5p3
d3ob5p3

Rywalizacja w grach przebyła długą drogę: od podwórek, gdzie pstrykało się kapslami, po wielkie hale sportowe po brzegi wypełnione fanami najciekawszych gier wideo i nowych technologii. Dziś e-sport wart jest miliardy dolarów. Profesjonalni gracze stali się gwiazdami zarabiającymi miliony, a ich zmagania śledzą setki tysięcy fanów na całym świecie. Realia tego świata przybliża nam Paul "Redeye" Chaloner, profesjonalny komentator e-sportu w swojej książce "E-sport. Insiderski przewodnik po świecie gamingu".

Dzięki uprzejmości wyd. Znak Literanova publikujemy fragment książki, która ukaże się 14 października.

Z nędzy do pieniędzy. Czy E-SPORT to kraina baśni?

Skwarne lato 2019 roku, korty USTA Billie Jean King National Tennis Center w Queens. Na oczach tysięcznego tłumu 16-letnia sensacja debiutuje na Flushing Meadows, i to debiutuje imponująco. Nie są to jednak zawody tenisowe US Open – te rozpoczną się dopiero za miesiąc – chociaż nagrody pieniężne są dziś niewiele mniejsze. To organizowana przez Epic Games impreza Fortnite World Cup, w której 100 najlepszych na świecie specjalistów od battle royale rywalizuje na scenie w serii sześciu rund, w których trzeba przeżyć jak najdłużej – i właśnie teraz Kyle "Bugha" Giersdorf, uczeń z Pensylwanii, w pięknym stylu zmierza do zwycięstwa.

d3ob5p3

Aby pomieścić wszystkich rywali wewnątrz hali Arthur Ashe, która w US Open jest odpowiednikiem wimbledońskiego Centre Court, inżynierowie musieli podwiesić u stropu specjalnie skonstruowaną, ponad stutonową wielopiętrową scenę. Teraz, podczas rundy finałowej, dość podobnych wyczynów w grze dokonuje Bugha, siedząc gdzieś wysoko w scenerii przypominającej studio telewizyjne, w którym odbywa się niezwykle emocjonujący quiz. Musi tylko przeżyć ostatnie fazy meczu, by utrzymać uzyskaną dotąd przewagę punktową, i właśnie to robi, zbierając zasoby i budując coraz wyższą wieżę, a od czasu do czasu likwidując celnym strzałem jakąś nieszczęsną ofiarę, podczas gdy poniżej wszyscy jego rywale eliminują się nawzajem w deszczu kul, rakiet i granatów. Każdy by tak robił – jeśli zdoła utrzymać prowadzenie, wygra 3 mln dol.

kyle Getty Images
Kyle "Bugha" Giersdorf po wygranym turniejuŹródło: Getty Images

Gdy już wystarczająco dużo przeciwników jest martwych, a pieniądze są wreszcie w torbie, uśmiechnięty od ucha do ucha Bugha zeskakuje, by strzelbą wyeliminować z gry jeszcze paru przeciwników, po czym sam gryzie piach. To jednak nie ma już znaczenia. Właśnie zdobył największą nagrodę na największym turnieju w historii e-sportu (największym przez krótki czas, ponieważ kilka tygodni później na czoło wysunął się turniej Doty 2 – The International 2019).

Bugha z dnia na dzień staje się celebrytą. Reportaże o nim ukazują się w "USA Today", nawet w "GQ". Jego telefon i konta w mediach społecznościowych stają się natychmiast celem ataków hakerów, co jest frustrującym, lecz nieuniknionym skutkiem ubocznym sławy, a parę tygodni później, gdy za pośrednictwem Twitcha streamuje z domu, zostaje "zantyterroryzowany" – staje się celem straszliwie niebezpiecznego kawału polegającego na tym, że jakiś widz dzwoni (tylko dla śmiechu!) na numer alarmowy z informacją, że w domu nadawcy uzbrojeni napastnicy wzięli zakładników, wobec czego policja wysyła na miejsce oddział antyterrorystów Bugha obejdzie się jednak bez bugatti.

d3ob5p3

W wywiadzie dla telewizji ESPN (ESPN dziś obsługuje już tego rodzaju imprezy) powie: "Szczerze mówiąc, zamierzam zaoszczędzić wszystkie te pieniądze z myślą o przyszłości". Łeee…

Ludzie pytają mnie często: "Co mam zrobić, żeby zostać profesjonalnym graczem?", na co zwykle odpowiadam: (a) "Skąd mam wiedzieć? Przecież robię to, co robię, tylko dlatego, że samemu nie udało mi się zostać zawodowym graczem", (b) "Nie próbuj".

Poważnie. Zapomnijcie o takich zdumiewających historiach jak powyższa. Jeśli ktoś chce zarabiać na życie graniem na komputerze, nie może marzyć o takich zdarzeniach na poziomie wygranej w loterii, ponieważ jemu prawie na pewno nic takiego się nie przytrafi. Zastanówmy się nad naszą przykładową historią. Jakie Bugha miał szanse na wygraną?

d3ob5p3

W Fortnite’a gra jakieś 250 mln ludzi (w maju 2020 r. już 350 mln - dop. red.), dobre 3 procent ludności całego świata, a pełne 40 mln uczestniczyło w internetowych kwalifikacjach Fortnite World Cup, które zredukowały liczbę rywali do zaledwie stu – zatem do finału dostało się 0,00025 proc. rywali. Konkurencja była tak silna, że nawet Tyler "Ninja" Blevis, najsłynniejszy na świecie streamer Twitcha i gracz w Fortnite’a (a można też twierdzić, że najsłynniejszy gracz w e-sporcie, ot co!), nie zdołał zakwalifikować się do finału. A jednak mimo tak nikłych szans Bugha odniósł sukces. To zwycięstwo wprowadziło go natychmiast do elitarnej grupy zawodników e-sportowych, którzy zarobili ponad milion dolarów w samych nagrodach pieniężnych, a wręcz prosto do pierwszej ich dziesiątki. Z nędzy do pieniędzy.

ninja Getty Images
Ninja i Bugha dzięki Fortnite'owi zostali milioneramiŹródło: Getty Images

Wyrażenia "z nędzy do pieniędzy" używam tu swobodnie. Nie chcę nic sugerować w sprawie warunków, w jakich wychowywał się Bugha, mam na myśli tylko to, że większość szkolnych dzieciaków nie ma pod ręką 3 mln dolarów, a tu nagle ten jeden ma. W tym właśnie sensie jego zwycięstwo jest historią skoku z nędzy do pieniędzy, czymś, co uwielbia każdy reporter i redaktor prowadzący. Gdyby to jednak zależało ode mnie, nie taką historię bym opowiadał.

d3ob5p3

Zwiększony napływ pieniędzy do branży jest zwykle zjawiskiem korzystnym, a studio Epic Games z pewnością ma ich teraz mnóstwo. Ich dystrybucja musi jednak być zdrowa. Historie Kopciuszka niekoniecznie są tym, czego najbardziej potrzebuje funkcjonowanie branży e-sportu – będę wiedział, że osiągnął on już poziom sportów tradycyjnych, gdy Fortnite World Cup stanie się imprezą równie ugruntowaną jak US Open, kiedy takie cudowne historie przestaną się powtarzać co parę miesięcy.

Wyrażenie "z nędzy do pieniędzy" oznacza bowiem w gruncie rzeczy, że w naszej branży wciąż albo się ucztuje, albo głoduje. Choć już wiele czołowych firm sponsoruje zespoły i turnieje, większość zawodników wciąż żyje – i walczy – w warunkach gospodarki zbieracko-łowieckiej. Żadnej uzupełniającej produkcji rolnej, żadnej wymiany towarowej, żadnego odkładania czegokolwiek, by plemię mogło przetrwać zimowe miesiące. Zabij albo daj się zabić. Kto chce być profesjonalnym graczem, musi się zastanowić, jak zdoła zarobić na życie w tak surowym środowisku, a dopiero później wyobrażać sobie, że ściska najcenniejsze trofeum.

esport Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Bugha ze swoim wzlotem jest wyjątkiem – niemal zawsze najpierw jest żmudna praca, a żeby się trudzić, trzeba sobie zapewnić środki utrzymania, co obecnie jest prawdziwym wyzwaniem. W e-sporcie jest dziś niewątpliwie mnóstwo pieniędzy, więcej niż kiedykolwiek, jeśli jednak mamy zapewnić naszej branży dalszy zrównoważony wzrost, musimy zacząć rozdzielać je odrobinę sensowniej. Żeby to zrozumieć, trzeba najpierw poznać realia zarabiania na życie, z jakimi ma do czynienia zawodowy gracz.

d3ob5p3

Obserwowałem e-sport, jak w ciągu minionych dwudziestu lat przeistoczył się z chuderlawego naukowca w gigantycznego, zielonego (od dolarów) Hulka, oraz widziałem, jak napływ potężnych nagród pieniężnych zmienił całe pokolenie utalentowanych graczy, chciałbym więc w tym miejscu opowiedzieć o wszystkich tych śmiesznych, ostentacyjnych zakupach dokonywanych przez świeżo wykreowanych milionerów. Szaleńcze imprezy, kelnerzy, striptizerki, tysiące stawiane w jednym rozdaniu. Hotelowe szafy wyrzucane przez okno. Ogromne kaucje wpłacane w gotówce i natychmiast przepadające. Kosztowne komputery demolowane przez pijanego szampanem Nabuchodonozora. Chciałbym, ale sęk w tym, że w e-sporcie wszyscy najlepsi zawodnicy są cholernie skromni.

Esport. Marcin "Jankos" Jankowski dostaje zaproszenia na randki podczas gry. "To dziwne"

Weźmy przykład: Syed Sumail "SumaiL" Hassan, cudowne dziecko Doty 2, miał zaledwie piętnaście lat i mieszkał z całą dużą rodziną w jednym mieszkaniu, gdy w 2015 r. przyjęto go do zespołu Evil Geniuses, który w tym samym roku zdobył do podziału 6,6 miliona dolarów, wygrywając turniej The International 5. Mimo ogromnej zmiany sytuacji osobistej SumaiL jest aż boleśnie skromny, nie mówiąc już o tym, że jest najgrzeczniejszym młodym człowiekiem, jakiego znam (wciąż zwraca się do mnie "proszę pana", chociaż mówię mu, żeby tego nie robił).

d3ob5p3

Zamiast trwonić swoją wygraną w nocnych klubach, kupił wszystkim swoim krewnym domy. Jedyną zmianą, jak zauważyłem w nim od czasu jego sukcesu, jest to, że lepiej się ubiera. Podobnie mają się sprawy z Dendim, ukraińską gwiazdą Doty, który w 2011 r. wygrał pierwszy turniej The International i przez całe lata był liderem zespołu NaVi. Zarobił już tyle, że wystarczy mu do końca życia. Kupił mamie dom, ale nie szarpnął się na żadną pretensjonalną dwudziestopokojową rezydencję.

Właściwie nie znam zawodnika, któremu pieniądze uderzyłyby do głowy. Większość tych gwiazd wciąż pamięta, skąd jako branża przyszliśmy, jaka była nasza przeszłość, jak trudno było zdobyć pieniądze. Wszyscy musieliśmy poświęcić bardzo dużo, by tylko nieliczni osiągnęli zyski. Przychodzi mi na myśl co najwyżej Oleksandr "s1mple" Kostyliew, którego specjalnością jest Counter-Strike: Global Offensive. Był z niego kiedyś dziki dzieciak, niewiarygodnie arogancki: potrafił mówić kolegom z zespołu, że są beznadziejni – prosto w twarz, w mojej obecności.

Kiedy po raz pierwszy odebrał swoją część za udział w turnieju, było to może 25 tys. dol., powiedział: "chrzanić to", poszedł i kupił roleksa za 16 tysięcy. Podczas kolejnego turnieju rzeczywiście nosił ten zegarek podczas gry, aż ktoś od organizatorów powiedział mu, żeby go zdjął, tak bardzo rozpraszało to innych. Ale to dosłownie jedyny przykład. Zresztą s1mple później zmienił się na lepsze. Wciąż jest dość skłonny do przechwałek, ale jego zaangażowanie w przedsięwzięcia charytatywne jest fantastyczne. Zdarzyło się nawet, że przeznaczył całą wygraną na program Gamers Outreach wspierający terapię hospitalizowanych dzieci.

olek Getty Images
Oleksandr "s1mple" KostyliewŹródło: Getty Images

Nie mówię tego wszystkiego, żeby kanonizować zawodowych graczy. To paczka skromnych ludzi, ale istoty ludzkie na ogół takie się okazują, gdy je poznamy. Nie, mówię to, żeby skonfrontować z rzeczywistością wyobrażenia tych wszystkich czytelników, którzy mają nadzieję zamienić swoją umiejętność bezwzrokowego pisania na komputerze na karierę w grach Fortnite lub Dota 2.

Kto uważa, że zrobiłby ze swoimi wygranymi coś innego, zapewne niewłaściwie podchodzi też do samej gry. Zarabianie zawodową grą jest wciąż niewiarygodnie trudne i nie dlatego warto się nią zająć. Ludzie, którzy chcieliby trwonić pieniądze wygrane dzięki wyczynom trafiającym do nagłówków wiadomości, zapewne w ogóle nie utrzymują się w e-sporcie wystarczająco długo, by cokolwiek wygrać.

Nie chodzi o to, by z punktu odrzucać podobne marzenia. Nie całkowicie. Trzeba po prostu patrzeć realistycznie. A co najważniejsze, trzeba sobie uświadomić fakt, że pieniądze z nagrody to zapewne ostatnie, co składają w banku zawodnicy e-sportowi. Na każdego Bughę – dość bogatego, by przejść na emeryturę w wieku szesnastu lat – przypadają setki, może tysiące graczy na niższym poziomie, którzy z trudem wiążą koniec z końcem, żyjąc z nagród za drugie miejsca na pomniejszych imprezach.

W 2018 r. w turniejach e-sportowych uczestniczyło około dwudziestu tysięcy zawodników. Ile pieniędzy z nagród wypłaconych w ciągu całego tego roku wypadło średnio na każdego z nich? 7670 dol. Na dodatek liczba ta jest mocno zniekształcona nielicznymi wielkimi wygranymi – mediana wynagrodzenia za udział w turniejach wyniosła w rzeczywistości zaledwie 678 dol.

To prawda, że w 2019 r. mediana ta wzrosła do 1250 dolarów, ale to przecież wciąż niewiele, prawda? Niewiele więcej niż cena dobrej karty graficznej do komputera. Ale nie martwmy się przedwcześnie, to jeszcze nie jest pełny obraz sytuacji. Wyłożę to dokładnie: jeśli mimo wszystko ktoś chce zarabiać na życie, grając – i to grając dobrze – w gry komputerowe, będzie mógł spróbować zaczerpnąć z innych źródeł dochodów.

(…)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Esport. Insiderski przewodnik po świecie gamingu" Paula Chalonera, która ukaże się nakładem wyd. Znak Literanova 14 października.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3ob5p3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ob5p3