Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:20

Zdecydowanie za dużo problemów i... kropka

Zdecydowanie za dużo problemów i... kropkaŹródło: Inne
d46azgq
d46azgq

Powieść zaczyna się smutno, bardzo smutno. Śmiercią Elizabeth Penderwick. Umiera ona na raka, do ostatnich chwil myśląc o swoich czterech małych córkach i Martinie, mężu, który odtąd będzie musiał radzić sobie sam. Elizabeth przed śmiercią przekazuje jeszcze Klarze, siostrze Martina, list skierowany do niego. Ma on trafić w ręce męża za trzy, cztery lata, kiedy pamięć o bólu i stracie przytłumi już trochę nieubłaganie upływający czas. Po czterech latach od tamtych smutnych wydarzeń ów dzień w końcu nadchodzi. Życie potrafi się jakoś ułożyć nawet po bardzo dramatycznych zdarzeniach. Nawet po wielkiej, groźnej burzy potrafi zza chmur wyjrzeć gorące słońce. Tak też i jest na Gardam Street, gdzie stoi dom rodziny Penderwicków. Jane, Rosalinda, Skye i Batty żyją, bawią się, smucą, rozrabiają jak inne dzieci. O mamie pamiętają, czas po prostu trochę zagoił rany. Martin wykłada botanikę na pobliskim uniwersytecie. Dziewczynki uczą się, pomagają w domu, rosną. Życie jakoś się toczy swoim zwykłym rytmem do czasu
przybycia ulubionej cioci. Dowiadują się, że ich zmarła mama życzyła sobie, aby jej mąż spróbował znaleźć dla siebie nową towarzyszkę życia, a dla dzieci nową matkę. Claire obiecała umierającej Elizabeth, że tego właśnie uczciwie dopilnuje. Wiadomość, która dociera do dziewczynek zwyczajnie je przerasta i przeraża. Macocha?! Nie, po stokroć nie! Dziewczynki boją się zmian, boją się utraty choćby cząstki miłości ojca. Żyją negatywnymi literackimi wyobrażeniami złej macochy. Nic zatem dziwnego, że postanawiają zapobiec nadciągającej według nich katastrofie. Ale jak to uczynić? Pomysłowe rodzeństwo musi coś postanowić i wziąć sprawę w swoje małe, zwinne, dziewczęce ręce. Jak się zakończy ta cała historia? Czy plan mamy uda się wprowadzić w życie? Czy wszystko odbędzie się tak jak wymyślą sobie rezolutne i pomysłowe dziewczyny?

Książkę można określić jednym słowem: urocza. Ciepła, mądra i pełna humoru. Świetne są obserwacje świata dzieci i nieporozumień pomiędzy nimi, a dorosłymi wynikającego z innego doświadczenia i różnych punktów widzenia. Uwagę przykuwa solidna dawka niesamowitych przygód, niesamowitych nie tyle jakąś wymyśloną fantastycznością co prostotą, dynamiką i poczuciem humoru. Powieść chłonie się jak zimną kolę w upalny dzień. Rozbawia, orzeźwia, wzrusza. Porusza wiele ważnych tematów, ale naturalnie, tak jakby mimochodem, bez wysiłku, nadmiernego dydaktyzmu. Niesie pozytywne przesłanie, dostarcza pozytywnej energii. Pokazuje perypetie szkolne, rodzinne, sercowe i to w sposób prosty, mądry i chwytający za serce.

Jeanne Birdsall ma tantum amorem scribendi czyli wielką namiętność do pisania i opowiadania. Stworzyła historię ciekawą, ciepłą i pouczającą. Nie zrażającą nas nawet mnóstwem łacińskich zwrotów, którymi wprost naszpikowana jest ta książka. Jest to swoista wariacja na, nie tak dawno bardzo modny, temat randek w ciemno. Wariacja tryskająca gejzerem sympatycznego humoru. Powieść wzrusza, porusza, bawi i skłania do refleksji. Uczy pogody ducha i pozytywnego patrzenia na świat. Uczy doceniania przyjaźni, otwartości i wyrozumiałości. Jest po prostu, w niewyszukany sposób, mądra.

d46azgq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d46azgq