Zbigniew Ziobro zagraża polskiej demokracji? "Jest mściwy i nie ma skrupułów"

Pod koniec września ukazała się książka "Zbigniew Ziobro. Prawdziwe oblicze", która z miejsca wywołała spore zamieszanie na politycznej scenie. Doświadczona dziennikarka polityczna "Newsweeka" Renata Grochal przedstawia w niej wyniki swego dziennikarskiego śledztwa dotyczącego Zbigniewa Ziobry, jego działań, powiązań, kontaktów. Z książki wyłania się obraz polityka bezwzględnego, mściwego i znakomicie radzącego sobie w meandrach politycznych gier.

Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Dlaczego zainteresowałaś się właśnie Zbigniewem Ziobrą?

Renata Grochal: Obserwuję Ziobrę od lat i chciałam poznać motywacje, jakimi kieruje się jeden z głównych rozgrywających w polskiej polityce. Jego partia ma bardzo niskie, wręcz śladowe poparcie w sondażach, a on dyktuje politykę rządzącej koalicji. Postawił pod ścianą Jarosława Kaczyńskiego, który uchodzi na prawicy za wybitnego politycznego stratega, i prezes PiS nie ma dziś dobrego ruchu.

Dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że Ziobro pozycjonuje się jako jeden z najbardziej wiernych obrońców tradycyjnych PiS-owskich wartości. To przecież on stoi pod sztandarem narodowo-katolickim, powtarza hasła dotyczące suwerenności i związane z obroną "tradycyjnej polskiej rodziny". Kaczyński nie może go wyrzucić, bo z jednej strony zaprzeczyłby własnym wartościom, a z drugiej - wykreowałby sobie konkurenta po prawej stronie sceny politycznej. A prezes zawsze pilnował, by po prawej stronie od PiS była tylko ściana.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co twoim zdaniem może z tego wyniknąć?

Obawiam się, że nic dobrego dla Polski. Najgorsze są działania Ziobry wymierzone w niezależne sądownictwo. Przecież on dorastał w PRL, doskonale wie, jak działały wtedy sądy pod butem władzy. Nie wyobrażam sobie, że Ziobro może chcieć cofnąć Polskę do tamtych mrocznych czasów i chce taki kraj zostawić swoim dwóm synom. Ale znów trzeba podkreślić, że jest to bardzo skrupulatna realizacja programu PiS, a wręcz idei samego Kaczyńskiego.

Kaczyński chce niszczyć niezależne sądy?

Tak, cały plan zmian opisał w swojej książce "Polska naszych marzeń", wydanej w 2011 roku u progu kampanii wyborczej. Pisał w niej o tym, że to właśnie sądy stanęły na drodze reform, które PiS próbowało wprowadzić w latach 2005-2007. Wola narodu, której wyrazicielką jest władza - twierdził Kaczyński - powinna być ponad niezależnym sądownictwem. To jest oczywiście kompletnie sprzeczne z zasadami liberalno-demokratycznego porządku, który jest podstawą funkcjonowania Unii Europejskiej. A Ziobro nie tylko skutecznie realizuje ten plan Kaczyńskiego, ale twórczo go rozwinął. Widać to choćby po nękaniu niepokornych sędziów - takie skutki przyniosła np. ustawa kagańcowa. To przecież model białoruski, który nie ma nic wspólnego z europejskim porządkiem prawnym i europejskimi wartościami.

Czy to może być jeden z powodów, za sprawą których Ziobro doprowadzi do wyjścia Polski z Unii?

Kiedy rozmawiałam z otoczeniem Ziobry, słyszałam uspokajające głosy, że to tylko gra na budowanie pozycji politycznej, a gdy Ziobro ją sobie zapewni, powróci na dawne, centrowe stanowisko w kwestiach UE. Niestety, nie mogę się z tym zgodzić. Propaganda wymierzona przeciwko Unii zaczyna rozbudzać w Polsce antyunijne nastroje. Na razie wciąż głosi je tylko mała grupa, ale to grupa bardzo głośna i aktywna na scenie politycznej. A to właśnie Ziobro daje jej tlen. Ta nieodpowiedzialna gra może skończyć się tak jak w Wielkiej Brytanii, gdzie początkowo zupełnie marginalne głosy małej partyjki koniec końców doprowadziły do brexitu. Jestem pewna, że Ziobro widzi takie zagrożenie, ale jednocześnie wie, że to dziś dla niego jedyna droga do budowania pozycji politycznej. Dzisiejszego Ziobrę wykreował Kaczyński, bo gdyby przyjął go z powrotem do PiS, Ziobro nie obrałby ostrego, antyunijnego kursu.

Czy chodzi tylko o rozgrywki polityczne, czy to też kwestia rysu psychologicznego? Czy Ziobro jest mściwy?

Na pewno. Bardzo wiele historii, które się z nim wiążą, opartych jest na chęci odwetu, na resentymentach. Piszę w książce choćby o sprawie lekarzy, którzy zajmowali się jego ojcem. Jerzy Ziobro zmarł w 2006 r. mimo prób leczenia, a Ziobro do dziś ściga lekarzy za błędy w sztuce. Charakter osobistej zemsty ma też wiele jego działań wobec konkretnych prokuratorów. W mojej książce dwoje z nich wypowiada się pod nazwiskiem. To Jerzy Mierzewski i Anna Adamiak. Ten pierwszy naraził się Ziobrze przy okazji sprawy więzienia CIA w Kiejkutach. Z kolei druga prokurator nie zgodziła się nakłonić niemieckich biegłych do zmiany niekorzystnej dla Ziobry opinii w sprawie kardiochirurga Mirosława G., o którym Ziobro mówił, że "nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".

Dzień po ukazaniu się mojej książki prokurator Adamiak została odsunięta od wokandy w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, mimo że chodziła na rozprawy od sześciu lat, a jej praca była oceniana wzorowo. Od kilku dni Adamiak przychodzi do pracy i cały dzień patrzy w ekran komputera, bo szef nie dał jej żadnych zadań. Czy polskiego podatnika stać na to, by 36-letnie doświadczenie zawodowe i świetne kompetencje pani prokurator nie były wykorzystane? Wątpię.

Czy to wszystko wyraz prawdziwych przekonań politycznych Ziobry, w które mocno wierzy?

Jestem przekonana, że nie. Wiele głosów, które zebrałam na potrzeby książki, wskazuje jasno, że Ziobro jest cynikiem, który wartości i głoszone dziś postulaty traktuje czysto instrumentalnie. Najlepszym dowodem są wspomnienia tych, którzy pamiętają go jeszcze z początków PiS. Wszyscy mówią, że miał wtedy centrowe poglądy, nie był na pewno politykiem antyunijnym. Nie sądzę, by aż tak bardzo się zradykalizował od tamtego czasu. To tylko polityczna gra.

Ale największą "bombą" twojej książki są odkrycia dotyczące Patrycji Koteckiej, obecnej żony Ziobry. Do czego dotarłaś?

Według moich rozmówców Ziobro zlecił Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego inwigilację Patrycji Koteckiej, gdy była już jego dziewczyną. Początkowo nie mogłam uwierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Do tej pory wiedziałam, jakim Ziobro jest politykiem, ale ta informacja pokazała najlepiej, jakim jest człowiekiem – skrajnie nieufnym i podejrzliwym nawet wobec najbliższych osób.

Co to były za działania? Z czym związane?

Kotecka jeszcze jako dziennikarka spotykała się z detektywem Krzysztofem Rutkowskim. W październiku 2005 roku, gdy było już wiadomo, że Ziobro będzie ministrem sprawiedliwości w pierwszym rządzie PiS, dotarł do niego Jerzy Godlewski, prywatny detektyw poszukujący skradzionych aut na terenie UE. Ostrzegł Ziobrę, że jest przygotowywana prowokacja przeciwko niemu, w którą miał być zamieszany właśnie Rutkowski. Ziobro i Godlewski chcieli przez Kotecką dotrzeć do niego i dać mu znać, że prowokacja została odkryta przez służby i przez to jest bezcelowa. Wtedy – według moich informacji – zaczął się związek Ziobry i Koteckiej.

W 2006 roku, gdy ich relacja była już zaawansowana, Ziobro zlecił Bogdanowi Święczkowskiemu, wówczas szefowi ABW, by Agencja sprawdziła kontakty Koteckiej, czy nie ma ona związków z półświatkiem. Służby śledziły narzeczoną ministra, miała podsłuch na telefonie. Według moich źródeł z tego rozpracowania operacyjnego powstały dwie teczki - "grube na cztery palce", jak to określił jeden z funkcjonariuszy. Aż dziw, że potem powstało z tego małżeństwo i swoisty sojusz polityczny.

Czy Ziobro długo zostanie w polskiej polityce, czy minimalne poparcie dla jego partii sprawi, że przetrwa tylko do najbliższych wyborów?

Na ten temat są różne zdania. Sama spierałam się długo z politologiem prof. Antonim Dudkiem. On twierdził, że Ziobro wkrótce zniknie z polityki, ale - jak mi powiedział - pod wpływem mojej książki zmienił zdanie. Ziobro w ostatnich latach bardzo skutecznie buduje swoje zaplecze polityczne, także finansowe. Dużo jest jeszcze do odkrycia w takich kwestiach, jak powiązania Solidarnej Polski ze spółkami Skarbu Państwa i źródłami dużych publicznych pieniędzy. To widać zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych, w których Solidarna Polska potrafi osiągać spektakularne efekty. Najlepszy przykład to wsparcie Jana Kanthaka w wyborach w 2019 roku. Ziobro zgodził się umieścić go na odległym miejscu na liście w Lublinie, po czym pomógł mu dostać się do Sejmu, osobiście go wspierając. Nawet w PiS zauważono, że Kanthak okleił plakatami cały Lublin, co musiało sporo kosztować.

A więc nie ma szans na ratunek przed Ziobrą?

W polityce wszystko może się zdarzyć, a rozwój wydarzeń okazuje się czasem zaskakujący. Czarnym snem Ziobry jest taki scenariusz, że Kaczyński obieca mu miejsca na listach PiS, a w ostatniej chwili, tuż przed rejestracją list, wytnie z nich całą Solidarną Polskę. Będzie już za późno, by ziobryści zgłosili własną listę i wypadną z polityki. To mógłby być skuteczny podstęp, dlatego Ziobro przygotowuje się na taką ewentualność, rozmawiając o wspólnym starcie w wyborach z częścią narodową Konfederacji. Wszystko może się jeszcze zdarzyć, ale myślę, że trzeba się przygotować na to, iż Ziobro długo będzie aktywny w polskiej polityce. A to - powtórzę za prof. Dudkiem – nie jest dobra wiadomość dla polskiej demokracji.

Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

Książka Renaty Grochal "Zbigniew Ziobro. Prawdziwe oblicze" ukazała się 28.09 nakładem wyd. Ringier Axel Springer Polska.