Długo zastanawiałam się, czy w ogóle chcę przeczytać tę książkę. Po pierwsze nigdy jakoś szczególnie Osama Bin Laden mnie nie interesował (być może jako zjawisko tak, ale jako człowiek niekoniecznie), a po drugie myślałam, że lektura będzie hołdem oddanym bohaterowi walczącemu o wolność, a tego bym raczej nie zdzierżyła. Kiedy wreszcie się zdecydowałam sięgnąć po wspomnienia żony Osamy Bin Ladena, Nadżwy i jednego z ich synów, Omara, okazało się, że zrobiłam to na dzień przed głośno odbębnionym zwycięstwem nad Al-Kaidą: zabójstwem przywódcy największej siatki terrorystycznej ostatnich lat. Przypadek ten sprawił, że w ciągu tego jednego dnia podejście do książki Musiałam odejść i mój subiektywny odbiór zmienił się w pewien sposób. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że pewnie jej treść byłaby nieco inna, gdyby pisana była z perspektywy śmierci Osamy. Jak towarzyszące lekturze wydarzenia wpłynęły to na mnie? Chyba z jeszcze większym zainteresowaniem czytałam opowieść (bo taką formę przyjęła autorka, Jean
Sasson) o tym bezwzględnym, a jednak na swój sposób wybitnym człowieku.
Jak wspomniałam wyżej, o Osamie mówią dwie osoby - jego pierwsza żona i jednocześnie kuzynka, Nadżwa Ganem, matka jego jedenaściorga dzieci, oddana i wierna, akceptująca wszystkie decyzje małżonka i poddającaj się im tak, jak nakazuje religia, bez dyskusji. Drugim narratorem jest czwarty z kolei syn Osamy, Omar, którego ojciec wybrał na swojego następcę w rozpoczętej "świętej wojnie". Jednak Omar, mimo wielkiego szacunku i miłości do ojca, której ciężko nie wyczuć z jego słów, nie był już tak obsesyjnie oddany jego ideom i gdy tylko zrozumiał, czym zajmuje się Osama i jakie to ma konsekwencje, postanowił wyjechać z Afganistanu, w którym wówczas mieszkali, odzyskać obywatelstwo saudyjskie, które utracili na skutek działań Al-Kaidy i odciąć się od dżihadu. Te dwie najbliższe osoby zdradzają nam, jaki był Osama Bin Laden, jak się zmieniał na przestrzeni lat i jakie to miało konsekwencje dla całej rodziny. A trzeba zaznaczyć, że familia Osamy to pięć żon (książka nie obejmuje tej, która, jak podają media,
była z przywódcą Al-Kaidy w czasie ostatniego i zabójczego dla niego ataku żołnierzy amerykańskich) i dwadzieścioro dzieci, z których części udało się odciąć od ojca i wyjechać, a część została poświęcona wojnie i słuch o nich zaginął.
Jakim człowiekiem był Osama Bin Laden? Niezmiernie inteligentnym, konserwatywnym, oddanym tradycji, wzbudzającym respekt, podobno przystojnym, bardzo wysokim i... mocno niedowidzącym na jedno oko. Z rzeczy materialnych ukochał sobie samochody, szalejąc po ulicach najnowszymi modelami zachodnich wynalazków. W dodatku, jako członek rodziny Bin Ladenów, niesamowicie bogaty. Czy kochał swoją rodzinę? Oj, tak. Nie można mu zarzucić w tej kwestii niczego, choć była to specyficzna miłość. Wobec synów był surowy, ale sprawiedliwy, nie poświęcał im maksimum uwagi, to jednak wielokrotnie musiałam sobie wyobrażać terrorystę grającego z dziećmi w piłkę...W normalnych warunkach powiedzielibyśmy: zapracowany ojciec, głowa rodziny. Tymczasem na co dzień Osama Bin Laden zajmował się tworzeniem siatki terrorystycznej, wydawał cały swój majątek w imię świętej wojny i nienawiści, jaką pałał najpierw wobec Związku Radzieckiego, potem Ameryki. I nigdy się nie poddał. Nawet, gdy wydalano go z kolejnego kraju, konfiskowano
majątek, przeprowadzano ataki. On czuwał nad tym, by za wszystko się zemścić i by mieć wokół siebie krąg oddanych ludzi, którzy wierzą w to samo co on. Czy mu się to wszystko udało? Sami wiemy najlepiej. Ale warto uzupełnić swoje informacje podawane przez media w to, co mają do powiedzenia inni Bin Ladenowie. To nie jest hołd oddany głowie rodziny. To rozliczenie się z przeszłością i być może pewna forma spowiedzi. Czy prawdziwa i szczera? Trudno ocenić. Niemniej jednak warto się w nią zagłębić, żeby lepiej zrozumieć świat, o którym wiemy niewiele, a w którym i nasi żołnierze walczą. Nie do końca wiadomo, po co....