Trwa ładowanie...
recenzja
13 grudnia 2011, 10:58

Zakopane w morzu

Zakopane w morzuŹródło: Inne
d4e1kf8
d4e1kf8

Najpierw pokochałam autorkę. Za to, że „uwielbia zaszywać się w bibliotece i w sklepikach z egzotycznymi przyprawami.”. I że uwielbia gotować sięgając do tradycji, do starych przepisów, do magii karteczek, zapisanych równym, wyblakłym już pismem – tak sobie to wyobraziłam. Wydała mi się kimś, kto napisze ciepłą, mądrą, trochę zabawną powieść. Kto da nam sympatycznych bohaterów, z którymi bardzo łatwo się zaprzyjaźnić. Kto da historię pełną ozdobników, ale zmierzającą do jasnego, kolorowego zakończenia.

I to wszystko prawda.

Bohaterką jest archeolog tkanin, Rebecca Morey. Już sam zawód Becky wnosi powiew irlandzkiego wiatru – przyprawia o gęsią skórkę, wstrząsa, a potem kołysze przyjemnie. To zawód, o istnieniu którego nie miałam pojęcia. Nie zastanawiałam się wcześniej, że ubranie, tkanina, splot, nić, ścieg może cokolwiek mówić o człowieku. Że możemy na jej podstawie zbadać jakąś część przeszłości. Owszem, widywałam w muzeach suknie, żupany, narzutki, mufki czy szaty króla. Ale nigdy nie pomyślałam, że niosą historię, że są jak mapy, że mają na sobie ludzki zapach, że wzór na królewskiej tkaninie coś oznacza, że to ważne, czy dama dworu nosiła skarpetki. Becky właśnie to bada. Fakturę. Kolory. Materiały.

Na studiach poznała Sharon, Irlandkę z krwi i kości, która wieczorami uczyła ją robić na drutach. I snuła historie o swojej wyspie. O wyspie-domu, o wyspie szczęśliwej. Teraz, gdy sama mieszka w Dublinie i spodziewa się dziecka, zaprasza Rebeccę, żeby przyjechała w jej rodzinne strony i spełniła swoje marzenie. A marzeniem archeolog jest nie co innego, jak badanie. Chce napisać książkę o irlandzkich swetrach, o tym, skąd się wzięła poszczególne wzory i jakie niosą przesłanie. Chce wziąć łopatę i przekopywać stertę swetrów, ściegów, opowieści, chce poczuć w każdym z gansejów morze i zobaczyć dlaczego ktoś dostał sweter w jodełkę a ktoś z odwróconym oczkiem. Chce poznać kobiety, które się tym zajmują, póki mogą o tym opowiedzieć i póki można to zapisać – żeby żaden sweter nie został później tylko swetrem, żeby wciąż niósł wiadomość. „Kiedy rządzili tu Anglicy, podobno kobiety przędły wełnę, a mężczyźni robili ganseje. Była to zakodowana informacja, którą przekazywali sobie bez słów, idąc obok siebie albo
potrząsając dłońmi, spotykając się po mszy albo pijąc piwo w pubie. (…) Niektórzy mówią, że tak powstały wzory. W ten sposób przekazywano informacje, kiedy nie można było mówić otwarcie.”

d4e1kf8

Rebecca dostaje niewielki grant i zjawia się na wyspie. Z kilkoma walizkami, kamerą, aparatami i sześcioletnią córką Rowan. Wchodzi w bajkę o domu. Bo największą zaletą tej wyspy jest to, że jest mała. Że mieści niewiele osób, poza turystami, że czasem jest sztorm, który wszyscy muszą przetrwać wspólnie, że wszyscy jeżdżą na rowerach, bo w wiosce jest tylko jeden samochód, że wszędzie jest blisko i że to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Że nikt, absolutnie nikt, nie zrobi tam krzywdy jej małej dziewczynce.

Bo okazuje się, iż tak naprawdę Irlandzki sweter nie jest tylko głaskającą, przytulną tkaniną. Jest szorstką, zostawiającą znaki na ciele książką. Można ją czytać lekko i wziąć pod uwagę zakończenie, gdy wszyscy spotykają się na końcu tęczy. Ale można też zbadać wszystko to, co jest w środku – ogromny lęk, odrzucenie, niedowartościowanie, kompleksy, a przede wszystkim przemoc, o której mowa na każdym kroku. Agresja ma w powieści dwie strony – Rebecca jest tą, która jej zaznała. Ucieka od kilku lat, a my poznajemy jej prawdziwą historię po kawałku. Ścieg po ściegu robimy z niej na drutach przerażający obrazek. Chcemy wziąć w ramiona Rowan i jej matkę, przywołać całą irlandzką magię, wszystkie duszki i duchy i dać jej w końcu spokój. Druga strona to Sean – stary, zgorzkniały, pełen jadu. Zaszyty gdzieś w kącie sali miejscowego pubu, spoglądający z nienawiścią, zimny, lodowaty, za barierą nieuprzejmości, odgrodzony od reszty miasteczka, miejscowy „zły”. To Sean jest tym, który zadawał ból. I to on teraz
cały ból kiedyś zadany dostaje z powrotem. O tym też jest ta książka – o sprawiedliwości zadośćuczynienia, o sprawiedliwości brzemienia i ciężarze wyrzutów sumienia.

W tym wszystkim kluczową rolę gra Rowan – bo to ona jest iskierką, zapala po kolei wszystkie dobre uczucia – przebaczenie, spokój, miłość. To dziewczynka z wiecznie otwartymi szeroko oczyma – chłonie, patrzy, dziwi się. To dziewczynka, która chce poznawać i która pragnie jednego – zatrzymać się w końcu. Posłuchać śpiewu ptaka, nauczyć się grać na fujarce, łowić ryby, mieć przyjaciółkę od serca. Wyobrażam ją sobie, z trochę rozwianymi włosami, z których kosmyk zaplątał się w usta, w kolorowych ogrodniczkach, biegnącą pod górę, mającą niewyczerpaną energię – a biegnąc pozdrawia wszystkich, których napotka na drodze – księdza, jedną z najważniejszych osób w życiu jej matki, choć Becky jest niewierząca, mamę Siobhan, swojej najlepszej przyjaciółki, Fionna juniora, od którego mama wynajmuje dom i który zawsze jest gdzieś blisko nich, a na końcu Seana, który otwiera szeroko oczy, widząc ją na drodze.

Ta książka ujęła mnie klimatem, poczuciem wspólnoty, poczuciem przynależności do miejsca, do ludzi, do potraw, do tradycji, do smaku, do zapachu, do rozkładu dnia.Poczuciem, bez którego nie ma bezpieczeństwa. To, co najważniejsze w tej powieści, to nauczyć się ufać drugiemu człowiekowi – wiedzieć, że można wziąć do za rękę i skoczyć w przepaść, jeśli on gwarantuje ci, że nic złego się nie stanie. A wzory, które są na irlandzkim swetrze, to wyraz tego, że każdy ma w społeczności swoje miejsce, każdy jest niezbędny, każdy jest indywidualnością, która może stać się zygzakiem z bąbelkami, jeżyną, bądź diagonalem, po to, by dać trochę więcej piękna.

I na pewno tej zimy można ubrać Irlandzki sweter – jest miejscami w cukierkowym kolorze różowym, ale będzie nam dzięki temu ciepło, będzie grzało od środka i złagodzi te wszystkie czarne ściegi, które bolą.

d4e1kf8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4e1kf8

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj