Tajne schadzki, planowane co do minuty
Ich ukrywane w tajemnicy spotkania po wykładach czy konsultacjach, Heidegger planował z szaloną drobiazgowością, co do minuty. W jednym z listów czytamy: "W każdym razie po odczycie pożegnam się - jak teraz codziennie - ze znajomymi oraz gospodarzami i pojadę tramwajem nr 1 na Wilhelmshohe, do pętli - może Ty - niepostrzeżenie - przyjedziesz następnym. Później Cię odprowadzę". W innym liście z kolei: "Bardzo bym się cieszył, gdybyś przyszła do mnie dzisiaj (sobota) wieczorem trzy kwadranse na dziewiątą. Światło w moim pokoju będzie znaczyło, że jestem w domu".
Po krótkiej przerwie, na początku letniego semestru Hannah przywitała Martina rozpromieniona: "Wytworzyło się już między nimi głębokie zaufanie, bolesna niemal zażyłość". Przed jednym z ich spotkań Heidegger był podobno tak podniecony, że płakał. Na uspokojenie czytał dzieła św. Augustyna po łacinie. Co ciekawe, obroniona kilka lat później praca doktorska Arendt poświęcona została właśnie pojęciu miłości u tego ojca Kościoła.