Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:04

Zagłaskiwanie kotka

Zagłaskiwanie kotkaŹródło: Inne
d21is51
d21is51

Powszechne uczucia dotyczące epoki PRL-u nie są wśród nas jednoznaczne. Z jednej strony cały czas próbujemy o niej zapomnieć, ewentualnie rozliczyć się z tamtym czasem, zaglądając po kolei do wszystkich możliwych teczek, bądź też traktować go jako odległą kartę historii, która nijak się ma do współczesności. Wszak jesteśmy już w Unii Europejskiej, mentalnie i politycznie z dala od naszych wschodnich sąsiadów. Z drugiej zaś strony wiele jest w Polsce głosów sprzeciwiających się współczesności, wyrażających tęsknotę za tym, co było. „Komuno wróć!” – trochę prowokacyjne, a trochę ironiczne napisy na murach są tylko małym elementem wskazującym na to, iż istnieje w Polakach irracjonalna tęsknota za tym systemem. Trafiają w nią idealnie powstające książki (np. Nostalgia. Eseje o tęsknocie za komunizmem wydana przez Wydawnictwo Czarne), liczne wystawy czy nawet inicjatywa utworzenia w Warszawie muzeum PRL-u. W ten nurt dyskusji o przeszłości – tęsknić, bać się czy oskarżać – idealnie wpisują się felietony
Janusza Głowackiego zebrane w małej książeczce Jak być kochanym.

Głowacki drukował swoje teksty w latach 1968-1980 na łamach „Rzeczpospolitej” czy warszawskiej „Kultury”, a po wyjeździe z Polski w 1981 publikował je w „New York Timesie”. Walczył w nich z panującym wówczas systemem i ze swoim największym wrogiem – cenzurą. Czynił to zaś w sposób tak przebiegły i inteligentny, że cenzorzy nie tylko przyjmowali jego felietony do druku, ale nawet uważali, iż Głowacki rewelacyjnie pojmuje zadania i sposoby realizacji nowej sztuki dziennikarskiej. Nie wszyscy rozgryźli jego taktykę polegającą na tym „żeby rzeczy paskudne przechwalić aż do obłędu i tym sposobem ośmieszyć. Żeby tak tego spragnionego pieszczot kotka na śmierć zagłaskać.” I to nie tylko nie wszyscy cenzorzy, ale również nie wszyscy czytelnicy, których Głowacki sam dzieli na pięć grup: „tych, którzy nie zrozumieli, o co mi chodzi, ale się ze mną zgadzają, tych, którzy nie zrozumieli i się ze mną nie zgadzają, trzecią i czwartą grupę stanowią ci, którzy zrozumieli moje intencje i się ze mną zgadzają, bądź nie
zgadzają, wreszcie piątą grupę, która w trakcie pisania zapomniała w ogóle, o co im chodzi, albo ustosunkowała się do spraw, które wykraczają poza ramy mojego felietonu.”
Ci, którzy z sentymentem oglądają filmy Barei czy wspominają znaki PRL-owskiego czasu, takie jak np. kartki żywnościowe, w felietonach Głowackiego znajdą dla siebie wiele, wszystko podane jednak w gorzkim sosie ironii. Rewelacyjny felieton „Na wsi wesele” przypomina siermiężne sopockie festiwale, które dzięki zdobyczom techniki mogliśmy oglądać na swoich ekranach. „Telewizja zachłysnęła się jakimś świeżo nabytym urządzeniem, dzięki któremu udało się uzyskać błyskotliwe efekty wywołujące wspomnienia najlepszych lat kina niemego i podziwiać fruwające w telewizorze łebki wykonawców w formie zdjęć nagrobkowych”. Któż z nas tego nie pamięta! Albo tekst pt. „Doniesienie z pola walki”, w którym przedstawiona dyskusja kilkudziesięciu poetów – amatorów z powodzeniem mogłaby znaleźć się w „Rejsie” Piwowskiego.

Przy użyciu nowomowy, kompromitując ją w ten sposób zupełnie, Głowacki obnażał absurdy ówczesnej rzeczywistości, ośmieszając jej poszczególne aspekty – życie społeczne, polityczne, kulturę, sztukę, media. Pod podszewką śmiechu, ironii lub za pomocą aluzji do starożytności ukazywał on jednak okrutny system, który był zniewoleniem dla swego społeczeństwa. Człowiek nie mógł w nim mieć własnego zdania, media kłamały, a literatura powstawała według wzornika przyjętego na zjeździe partii. Znakomite analizy istoty totalitaryzmu ukazywały się w PRL-owskiej prasie ukryte pod wiele mówiącymi tytułami: „Attyla, czyli śmierć liberała”, „Karol Wielki albo o lojalności” czy w znanym cyklu „Mój Rzym”. Język ezopowy, aluzja prosta i złożona oraz różnego rodzaju maski literackie czy historyczne stanowiły główną broń Głowackiego stosowaną przeciw cenzurze, ale również świetny sposób na obnażenie odwiecznych mechanizmów władzy.
Kiedy autor wyjechał z Polski i mógł pisać wprost o sytuacji w kraju, cały wypracowany przez lata warsztat zaczął „zgrzytać i sypać się”. Trzeba było stworzyć nowy język, bardziej uniwersalny, rozumiany pod każdą szerokością geograficzną. Idea pisania jako antidotum na brak wolności i wciąż na nowo podejmowane próby osiągnięcia wolności właśnie za pośrednictwem pisania przestały być aktualne. Podobnie zresztą jak dramatyczne pytanie: „wracać czy nie wracać?”, powracające jak mantra, kiedy pisarz był za granicą, a jego żona i córeczka w samym centrum stanu wojennego. Głowacki odnalazł się w nowej rzeczywistości, został w Nowym Jorku, ale pisanie felietonów zarzucił na rzecz dramatów i prozy. Czy dobrze się stało? Czytając teksty zebrane w „Jak być kochanym”, możemy trochę tego żałować. Celne obserwacje, znakomite poczucie humoru, bogate doświadczenia i umiejętność ciekawego konstruowania tekstu objawiają się nie tylko w felietonach PRL-owskich, ale również w tych bardziej aktualnych. Mówią one nie tylko o
Polsce i duchu matuszki Rosji, ale też o Ameryce, jej absurdach, często może nawet bardziej przerażających niż te „nasze”, już „oswojone”.

W jednym z ostatnich felietonów pt. „Kwadratura koła” Głowacki pisze: „pewien utalentowany pisarz z Europy Wschodniej poskarżył mi się niedawno, że totalitaryzm zniszczył go dwa razy. Najpierw wsadzając go do więzienia i zmuszając do emigracji, następnie rozpadając się w momencie, kiedy pisarz ten zakończył powieść poświęconą totalitaryzmu dogłębnej analizie. Rzecz prosta, w związku z głasnostią i pierestrojką, Vaclavem Havlem i murem berlińskim książka ta została odrzucona przez wszystkie wydawnictwa, jako znakomita, ale zupełnie nieaktualna.” Może wspominany wyżej pisarz powinien wziąć przykład z Janusza Głowackiego i zamiast znakomitej powieści pisać znakomite felietony? Albo po prostu uzbroić się w pisarską cierpliwość. Jak pokazuje życie publiczne, napisy na murach, sztuka czy literatura – totalitaryzm, jego mechanizmy i absurdy nigdy nie stracą na swej aktualności.

d21is51
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d21is51

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj