Najpierw przeczytałam znakomitą „Katarzynę Wielką. Grę o władzę”. Potem miałam okazję poznać jej autorkę Ewę Stachniak - wrocławiankę z urodzenia, absolwentkę anglistyki Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu McGill w Montrealu, od 1981 roku mieszkającą w Kanadzie. Jak można się było spodziewać – okazała się erudytką, w dodatku o wielkim uroku. Nie mogłam więc nie sięgnąć po jej wznowiony właśnie przez Znak „Ogród Afrodyty”.
W trakcie lektury z wdzięcznością myślałam o pisarzach takich jak ona, którym - mimo że świat wciąż pogania - chce się robić staranny research, siedzieć w archiwach, by potem tworzyć powieści wielowymiarowe, pozwalające wyraźnie czuć puls opisywanych czasów. W wypadku „Ogrodu Afrodyty” puls osiemnastowiecznej Europy, w której biedna grecka dziewczyna o wielkich czarnych oczach, za sprawą swojego wdzięku i sprytu, staje się ulubienicą salonów. Kilkunastoletniej Zofii - przyszłej bohaterce obyczajowych skandali – matka powtarza, że jest warta królewskiego łoża. I że „kobieta może być tylko żoną, albo dziwką”.
Uwodzicielska Greczynka funkcjonuje w świecie, w którym wartość kobiety mierzy się hołdami, jakie składają jej mężczyźni. Postanawia więc wykorzystać swoją nieprzeciętną urodę, by wyrwać losowi tyle, ile się da.
Szybko udaje jej się rozeznać w siatce pozorów i pozerów. Wyczuć tych, którzy lubią ładne nieprawdy i uległe panie. Umiejętność wzbudzania pożądania wiedzie bohaterkę powieści od pałacu sułtana w Stambule, przez alkowę polskiego posła, twierdzę na ukraińskich stepach, warszawskie salony i dwór, po paryski Wersal. Pozwala Zofii zostać polską arystokratką, cieszyć się względami chociażby króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
„Ogród Afrodyty” to książka o sile kobiet. O ich przebiegłości, kamuflowanych lękach i walce o swoje miejsce pod słońcem. Jak pisze w posłowiu autorka: „dostrzegłam w pięknej Zofii przede wszystkim kobietę, która odmówiła zgody na przypisany jej los”.
W sztuce miłosnej Potocka szybko dochodzi do perfekcji. Uważa, że „miłość obok wyznań i omdleń z rozkoszy lubuje się w dramatach ciągłego kryzysu, (...) gustuje w śmiertelnych zagrożeniach i potokach wzajemnych oskarżeń oraz częstych ukłuciach zazdrości. Kochanek nigdy nie powinie być pewny swego, poczuć się znudzony”.
Interesująca jest konstrukcja tej powieści. Ewa Stachniak zderzyła opowieść o losach Zofii, którą poznajemy jako mieszkankę Bitynii w otomańskiej Turcji, z historią trzech osób, które kilkadziesiąt lat później opiekują się nią, gdy ta już wie, że umiera: pół Polki, pół Żydówki Rozalii oraz dwóch lekarzy - Francuza Thomasa i Polaka Ignacego. Ich odmienne poglądy na to, w jaki sposób wpływać na rzeczywistość, czynią „Ogród Afrodyty” pełniejszym studium nastrojów panujących w targanej konfliktami Europie.
Ponadto autorce udaje się pokazać „fascynację człowieka symetrią doskonałości”, nieobcą nam skłonność do tego, by u osoby o nieprzeciętnej urodzie nie dostrzegać grzechów. „Jakby ktoś taki był wolny od ograniczeń dotyczących ludzi mniej doskonałych i wiódł swój żywot na nieosiągalnych wyżynach”.
Ani trochę nie przesadza Olga Tokarczuk, gdy zauważa: „Ewa Stachniak pisze z wielką pieczołowitością o każdy historyczny detal. Dzięki temu ta nieprawdopodobna na pierwszy rzut oka historia jednej z najciekawszych i niejednoznacznych kobiet polskiej historii XVIII wieku, Zofii Potockiej, staje się bardzo przekonującym freskiem tamtej epoki, opowieścią o niezwykłej drodze życiowej pewnej greckiej dziewczynki”.
Potocka była zdania, że tylko miłość matki nigdy nie zdradzi. Umierała z błyskiem triumfu w oczach, bo jej upór i braku skrupułów doprowadziły do tego, że „jej córkom wolno kochać lub przestać kochać, zgodnie z życzeniem. Jej córki nie muszą nikogo zadowalać. To wszystko, czego dla nich chciała”.
Dla jednych - zbankrutowana bohaterka skandalów obyczajowych, dla innych - kobieta, która odważyła się wydusić od losu więcej, niż chciał jej dać.
„Życie na ziemi wypada dość tanio.
Za sny na przykład nie płacisz tu ani grosza.
Za złudzenia - dopiero kiedy utracone.
Za posiadanie ciała - tylko ciałem” – pisała Wisława Szymborska. „Ogród Afrodyty” daje doskonałą okazję do zastanowienia się, ile zgodzilibyśmy się zapłacić za swoje marzenia.