Oczywiste jest, że profesja płatnego zabójcy to zawód wysokiego ryzyka. Wykonanie „zlecenia” i uniknięcie aresztowania wymaga przecież zazwyczaj nie lada umiejętności. Tytułowy bohater Killera to pod tym względem perfekcjonista, który praktycznie nie pozostawia śladów pozwalających na jego identyfikację. Jednak po wykonaniu mokrej roboty w Paryżu Wiktora spotyka niemiła niespodzianka - nagle sam staje się celem „zlecenia”. Wkrótce musi więc nie tylko uciekać przed francuską policją, ale również po prostu nie dać się zabić.Na domiar złego nie wie, kto chce go zlikwidować, a komu może zaufać. Sposobem na rozwikłanie tej zagadki może być dla niego dotarcie do zleceniodawcy ostatniego zabójstwa dokonanego przez Wiktora. Nie jest to jednak łatwe w sytuacji, gdy po drodze było kilku pośredników, którzy przecież nie przedstawiali się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Wkrótce okazuje się, że główny bohater powieści znalazł się w samym centrum rozgrywki, w której rywalizują ze sobą amerykańskie i rosyjskie
służby wywiadowcze - a to wcale nie jest koniec komplikacji...
Niewątpliwe atuty Killera to wartkie tempo akcji i przemyślana konstrukcja fabuły. Wydarzenia toczą się naprawdę błyskawicznie, napięcie nie spada ani na moment, a Tom Hinshelwood umiejętnie prowadzi równolegle kilka wątków, które łączą się ze sobą w kulminacyjnej scenie. Jak przystało na rasowy thriller szpiegowski akcja rozgrywa się w różnych mniej lub bardziej malowniczych zakątkach świata, pełno tutaj krwawych strzelanin i walki wręcz oraz efektownych pościgów samochodowych. Niestety trochę gorzej jest z oryginalnością pomysłów, bo wyzwania, jakim musi stawić czoła Wiktor, nie odbiegają specjalnie od pojawiających się w innych powieściach sensacyjnych. Ważne jest jednak, że autorowi udało się sprawić, że kibicujemy głównemu bohaterowi, mimo jego przerażającej profesji. Właśnie dzięki temu z zainteresowaniem pochłaniamy kolejne strony, zastanawiając się, czy Wiktor ujdzie z życiem z opałów, w których się znalazł.
W przypadku Killera stereotypowość fabuły w dużym stopniu została zniwelowana dzięki dobremu warsztatowi pisarskiemu Toma Hinshelwooda, który z wielokrotnie już wykorzystywanych w tego typu literaturze elementów potrafił stworzyć całkiem wciągającą historię. Dość dobrze skonstruowana intryga sensacyjna, nagłe zwroty akcji, wyraziście nakreślone postacie głównego bohatera i jego przeciwników oraz widowiskowe kulminacyjne starcie zapewniają czytelnikom sporą dawkę rozrywki na przyzwoitym poziomie. Znawców gatunku powieść ta z pewnością jednak nie rzuci na kolana, gdyż zdecydowanie nie wytrzymuje porównania choćby z * Dniem Szakala* czy * Tożsamością Bourne'a* (skojarzenia te niestety nie są całkiem przypadkowe). Killer powinien się natomiast znakomicie sprawdzić jako lekka lektura dla zabicia czasu, gdyż mimo sporej objętości czyta się go
naprawdę szybko i bez większego wysiłku intelektualnego.