Łysy Bartek
Zabójstwo w warszawskiej siłowni, za które pośrednio odpowiadał Łysy Bartek, (...) choć było jedynie kolejnym ogniwem w łańcuchu mafijnych porachunków, szczególnie poruszyło opinię publiczną." Związany z Pruszkowem Adam G. został zamordowany przez kilerów z wrogiej grupy Łysego, którzy "zatłukli go ciężkim przedmiotem w warszawskiej siłowni przy ulicy Wysockiego."
Zabójcy nie byli w kominiarkach i "zachowywali się tak, jakby żyli w kraju bezprawia, gdzie nie grożą żadne konsekwencje." W siłowni przebywali Kulturysta, czyli Adam G. i jego kompan o pseudonimie Drakula. Dwaj napakowani gangsterzy ćwiczyli ze sztangą i nie zdawali sobie sprawy, że obok nich ćwiczyli dwaj ludzie Bartka. "W pewnym momencie na siłowni pojawił się trzeci człowiek Bartka i to on zadał serię śmiertelnych ciosów. Gdy Kulturysta leżał na ławeczce, podszedł do niego z 20-kilogramowym talerzem i zaczął go łomotać po głowie. Drakula, gdy zorientował się, co jest grane, natychmiast ukręcił się przez okno, choć chyba też zaliczył kilka ciosów." Po wykonaniu zadania trójka zabójców ruszyła w kierunku wyjścia i, według naocznego świadka, jeden z nich roześmiał się w twarz recepcjonistce. "Podobno wszyscy trzej byli stałymi bywalcami tej siłowni, a karnety mieli wypisane na fikcyjne nazwiska."