Z ulicy na szczyt władzy. Narodowcy wiele zawdzięczają Romanowi Giertychowi

"Narodowcy" to brutalnie szczery reportaż o narodowym samouwielbieniu, fobiach i uprzedzeniach. O tym, jak podżega się dziś do przemocy i w kim widzi się wroga. Ale także przypomnienie, jak student prawa Roman Giertych reaktywował Młodzież Wszechpolską, zapoczątkowując nowy rozdział w historii polskiego nacjonalizmu.

Roman Giertych na zdjęciu z 2006 r. i Młodzież Wszechpolska w akcji, maj 2023 r.Roman Giertych na zdjęciu z 2006 r. i Młodzież Wszechpolska w akcji, maj 2023 r.
Źródło zdjęć: © Getty Images
oprac.  WKZ

Dzięki uprzejmości wyd. Znak publikujemy fragment książki "Narodowcy. Z ulicy na szczyt władzy" Mariusza Sepioły, która ukaże się 6 września.

Ideologia

Po 1989 r. wraca demokracja i przestaje działać cenzura. Wtedy odradzają się nacjonalistyczne organizacje.

Student prawa Roman Giertych reaktywuje Młodzież Wszechpolską, odwołując się do tradycji przedwojennej endecji. Socjolog Bolesław Tejkowski, w czasach PRL współpracownik Służby Bezpieczeństwa, w 1990 r. zakłada głoszącą panslawizm partię o nazwie Polska Wspólnota Narodowa. Jan Ostoja Matłachowski powołuje Stronnictwo Narodowe (nie dożyje jego pierwszego zjazdu). To ostatnie – dla odróżnienia od formacji przedwojennej nazywane niekiedy senioralnym – inspiruje się protoplastami: stawia na edukację i budowanie świadomości. Przyjmuje przedwojenne symbole narodowe: hymn Obozu Wielkiej Polski i mieczyk Chrobrego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Organizacja Giertycha nawiązuje do przedwojennego Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska, który powstał w 1922 r. Na jego honorowego prezesa studenci nacjonaliści wybrali Romana Dmowskiego, przed pierwszą wojną światową lidera Ligi Narodowej, a potem twórcę Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego (endecji) i jednego z architektów polskiej niepodległości. Przedwojenni wszechpolacy opowiadali się za ekonomiczną dyskryminacją Żydów i popierali wprowadzenie na uczelniach gett ławkowych dla żydowskich studentów.

Jak pisze prof. Ireneusz Krzemiński, Dmowski był jednym z czołowych głosicieli "ideologii antyżydowskiej", a za jedną z najważniejszych wartości uważał "interes narodowy", z którym kolidował interes społeczności żydowskiej, przeważającej liczebnie i kulturowo w wielu polskich miastach. W rywalizacji tych dwóch interesów – uważał lider endecji – można opowiedzieć się tylko po jednej stronie.

"Trzeba zmiany myślenia o wartościach tego świata – streszcza ideologię Dmowskiego profesor Krzemiński – moralnym obowiązkiem jest realizować interes narodowy, a więc walczyć o przywrócenie narodowego państwa, i jest to możliwe tylko pod warunkiem, że historię będzie się traktować nie moralistycznie, ale jako arenę walki o przetrwanie i egoistycznego dążenia do zapewnienia sobie własnego miejsca w świecie. Polityka jest po prostu bezwzględną areną walki o władzę nad innymi i o wpływy wśród innych, korzystne dla własnego narodu". Po 1989 r. nowi narodowcy mają więc na czym budować.

Po latach niebytu do politycznego dyskursu wracają postaci w PRL pozostające poza panteonem bohaterów narodowych. To nie tylko Roman Dmowski, związany z Obozem Wielkiej Polski nacjonalistyczny filozof Jan Mosdorf czy Bolesław Piasecki – po wojnie przywódca uznawanego przez komunistów PAX-u, przed wojną jeden z założycieli Obozu Narodowo-Radykalnego, a po rozłamie w 1935 r. przywódca Ruchu Narodowo-Radykalnego "Falanga". To także na przykład ukrywający się za komuny pod innym nazwiskiem ksiądz Władysław Matus, który teraz, kiedy wieje wiatr politycznych zmian, liczy sobie ponad 100 lat i z okien sanktuarium maryjnego w Ostrowąsie na Kujawach widzi jezioro o wodach błękitnych jak samo niebo.

Młodzież Wszechpolska w akcji na Rynku Głównym w Krakowie, maj 2023 r.
Młodzież Wszechpolska w akcji na Rynku Głównym w Krakowie, maj 2023 r. © Getty Images

[…]

Na początku lat 90. świat partyjnych zebrań miesza się ze światem ulic i stadionów. Politycy i działacze skrajnie nacjonalistycznych organizacji nie mają oporów przed tym, by sięgać po podlaną adrenaliną dziką siłę "łysogłowych". Mikstura ideologii i pięści gęstnieje. Liderzy Stronnictwa Narodowego czy Narodowego Odrodzenia Polski niespecjalnie szanują swoich młodszych, bardziej umięśnionych, lecz gorzej wykształconych kolegów, z rozmysłem używają ich jako mięsa armatniego. Tam, gdzie pojawia się stary mędrzec Tejkowski, tam kroczy za nim obstawa osiłków w glanach i flyersach. Tam, gdzie Gmurczyk woli walczyć długopisem, tam chętnie rzucają się z kijami i koktajlami Mołotowa jego podopieczni z ulicznej bojówki. Narodowe Odrodzenie Polski zdobywa w tej dyscyplinie prawdziwe mistrzostwo.

Kij

Spotykają się w kilku, na nogach glany, na kurtkach naszywki: "Krew i Honor", "White Power". W żyłach adrenalina. Atmosfera jest gęsta – ktoś zgwałcił dziewczynę jednego z nich. Sprawca ma ksywę Kefir i mieszka w Pabianicach. Tyle wiedzą. Tyle im wystarczy. Jest początek kwietnia 1996 r.

Kumple oznajmiają: pojedziemy do Pabianic i znajdziemy go. Zemścimy się. Kefir nawet nie wie, z kim właśnie zadarł.

Wsiadają do poloneza: Piotr W., Robert S., Robert M., Damian O. Krążą po mieście, rozpytują. Zaczepiają tych, którzy ich zdaniem "wyglądają na anarchistów". Czyli jak? Z pewnością inaczej niż oni.

Jednak nikt Kefira nie zna albo jeśli zna, boi się do tego przyznać. Bo każdy, kogo wtedy zaczepiają, widzi przed sobą dobrze zbudowanych i krótko ostrzyżonych chłopaków w kurtkach bomberkach, wąskich dżinsach i butach z grubą podeszwą. Robert S. ma ze sobą kij bejsbolowy, a Damian O. nóż, który trzyma pod kurtką.

Podjeżdżają na ulicę Mariańską. W oddali widzą szyld klubu bilardowego. Jest już ciemno, świecą się tylko uliczne latarnie. Pasażerowie samochodu dostrzegają dwóch idących żwawym krokiem chłopaków, którzy z jakiegoś powodu od razu zwracają ich uwagę. Damian O., Robert S. i Piotr W. wysiadają z poloneza. Robert M. odjeżdża, by za chwilę odebrać kumpli w umówionym miejscu.

Nacjonaliści na Marszu Niepodległości, 2021 r.
Nacjonaliści na Marszu Niepodległości, 2021 r. © Getty Images | SOPA Images

Mariańską idą Wojtek i Piotrek, piętnastoletni chłopcy. Wojtek przyjechał odwiedzić kumpla, wyszli na miasto, żeby się zabawić. Z domniemanym gwałtem ani z polityką nie mają nic wspólnego, znaleźli się tu zupełnie przypadkowo. W pewnym momencie widzą zmierzających w ich kierunku trzech postawnych mężczyzn. Jeden z nich wyciąga kij bejsbolowy. Wojtek i Piotrek rzucają się do ucieczki.

To błąd. Robert S., Damian O. i Piotr W. uznają to za potwierdzenie, że wśród tych dwóch musi być Kefir. Albo przynajmniej ktoś, kto go zna i dlatego przed nimi ucieka.

Robert S. jest wysportowany. Biegnie szybko z ciężkim kijem w ręku. Uderza Wojtka w głowę, ten upada na chodnik. Podbiega do nich Damian O., pochyla się nad Wojtkiem i pyta:

– Znasz Kefira?

Wojtek nie zna. Damian uderza go pięścią w twarz, potem wyjmuje nóż i dźga w brzuch, klatkę piersiową oraz pośladki. Piotrkowi uda się uciec.

Goniący go Robert S. w końcu zawróci. Wojtek podnosi się i idzie przed siebie mimo szoku, bólu i lejącej się z niego krwi. W pewnym momencie mija go wracający z pościgu Robert S. Przez zaciśnięte zęby rzuca:

– Bójcie się.

Obowiązek

Za usiłowanie zabójstwa Damian O. dostaje osiem lat, Robert S. – rok i sześć miesięcy. Damian O. wychodzi chwilę przed terminem, z dozorem kuratorskim.

Zebrane w aktach informacje na jego temat tworzą obraz skina niemal "klasycznego". Jest pochodzenie z niezamożnej rodziny gnieżdżącej się w ciasnym mieszkaniu w odrapanej kamienicy na łódzkich Bałutach. Jest wychowanie w podłych i szarych latach 80., w dobie upadającego przemysłu dziewiarskiego. Są kłopoty na podwórku i w szkole, z czasem coraz częstsze konflikty z prawem. Dzielnicowy z Bałut notuje, że Damian O. często gości na tamtejszym posterunku, widywany jest w środowisku kiboli i drobnych dzielnicowych rzezimieszków, nierzadko zamroczony alkoholem. Zdemoralizowany, nie przestrzega podstawowych norm życia społecznego.

W więzieniu sprawia kłopoty, chce dominować nad innymi, wdaje się w bójki. Przez to zostaje zdegradowany: z odsiadki w warunkach zakładu półotwartego, gdzie za dnia mógł opuszczać celę i spotykać się z innymi więźniami, do zakładu zamkniętego. Kiedy dostaje dozór, nie stawia się na spotkania (właśnie jest na lokalnej siłowni). Dopiero po odsiadce i latach rozmów z kuratorem zapewnia, że się zmienił, wszedł na lepszą drogę życia. Poznaje dziewczynę, robi prawo jazdy, szuka pracy. W końcu przysyła zaświadczenie, że stara się o posadę kierowcy w Wielkiej Brytanii. Tu jego historia się ucina.

Wydarzenia z Pabianic przechodzą do historii polskiego radykalizmu, bo oprawcy z Łodzi nie są przypadkowymi bandytami. Wszyscy należą do jednej z najbardziej brutalnych organizacji tamtych czasów, działającej nieprzerwanie do dziś: Narodowego Odrodzenia Polski.

Na stronie internetowej NOP-u czytamy, że jest "najdłużej istniejącą i działającą formacją narodową okresu powojennego". Powstaje – jak głosi jej własna legenda – przed wprowadzeniem stanu wojennego, a 11 lat później zostaje zarejestrowana jako partia. Jej założycielem i prezesem jest Adam Gmurczyk, autor tekstów zatytułowanych Obowiązek antysemityzmu i Antysemityzm – fundament Cywilizacji.

Znak, 2023
Znak, 2023 © Materiały prasowe

Gmurczyk publicznie pochwala akty przemocy. Po ataku narodowców na squat we Wrocławiu w 2012 r. na Facebooku napisze: "Jako człowiek – dziękuję im za to. Nie ustawajcie!". Kilka lat wcześniej działacze NOP-u niosą kukłę czarnoskórego człowieka i transparent: "Europa dla białych, Afryka dla HIV".

Gmurczyk reklamuje swoją partię hasłem: "Faszyzm? My jesteśmy gorsi!". Po aresztowaniu Damiana O. i Roberta S. podpisuje się pod apelem do sądu o "zaprzestanie represji wobec członków Narodowego Odrodzenia Polski". "Żądamy uwolnienia Roberta S. i Damiana O., przetrzymywanych w więzieniu bez żadnych dowodów winy, oraz ukarania inicjatorów wymierzonej w Narodowe Odrodzenie Polski prowokacji pabianickiej" – czytam w apelu dołączonym do akt sprawy.

Kiedy Damian O. zostanie wypuszczony na wolność po siedmiu i pół roku więzienia, NOP wita go jak bohatera: "Damian, witaj w domu, przyjacielu!".

Powyższy fragment pochodzi z książki "Narodowcy. Z ulicy na szczyt władzy" Mariusza Sepioły, która ukaże się nakładem wyd. Znak 6 września.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wplątujemy się w "Ukrytą sieć", wracamy do szokującego procesu "Depp kontra Heard" oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w "The Bear". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]