Etgar Keret - urodzony w Tel Awiwie mistrz krótkiej formy. Tak określili go krytycy, a co najważniejsze-czytelnicy. Gwiazda izraelskiej literatury, szokujący obrazoburca. Dużo pisano na temat Kereta… Wszystko za sprawą tomiku opowiadań 8% z niczego. Co prawda pojawiły się w naszym kraju wcześniej wybory opowiadań - Gaza blues i Pizzeria „Kamikadze”, ale to przy okazji 8 % usłyszałam o owej „gwieździe”.
Ze zbioru opowiadań Kereta można czerpać pewne wizje - wizje życia codziennego przeplatanego obrzydlistwem, złem, chorobą, zdradą. Można się dowiedzieć, do jakiego stopnia dobro jest kwestią relatywną oraz jak nie zatracić człowieczeństwa nawet w obliczu fortuny. Nie powiem, że każde opowiadanie przypadło mi do gustu. Nie napiszę, że książka jest niezwykle ciekawa i wciągająca na zabój. Mnie to wszystko jakoś ominęło. Niemniej jednak są tutaj perełki, jak choćby Strzelają do Tuwim, gdzie ciężko było powstrzymać łzy, czy Błyszczące oczy uwierające jak pyłek w oku i trafiające w sam środek serca. Nie powiem, że Keret mnie powalił na kolana swoim pisarstwem. Abstrakcja, którą operuje - trzeba mu to oddać bez najmniejszego zająknięcia - nie trafia do mnie. Ale to nie jego wina. Po prostu zbyt realistyczna jestem. Zazwyczaj przy czytaniu książki wchodzę w akcję całą sobą, żeby przeżywać intensywniej, żeby targały mną te same emocje co bohaterami. Tutaj nie potrafiłam. Po prostu za bardzo „obok” jestem.
Zapewne powyższym stwierdzeniem narażę się wielu fanom tej twórczości. Pewnie nie jeden uzna, że kompletnie nie znam się na literaturze. Nie twierdzę, że jestem znawcą.
Czy zatem warto przeczytać tę zbiór? Sądząc po wielu opiniach nie można się nad nią nie pochylić. I niech tak zostanie. Przecież każdy chyli się nad tym, co go ciągnie za szyję do dołu.